Wypocinki MarySh.
+3
Mrs White
naciak
MarySh
7 posters
Strona 1 z 1
Wypocinki MarySh.
Potrzebuję krytyki, ponieważ sama nie wiem co, z tym zrobić. Czy opublikować na bloga, a może przedstawić jednak to inaczej?
Oceńcie, sądzę, że wtedy łatwiej mi będzie coś wymyślić, z związku, z tą sprawą.
Tematyka: Harry Potter.
Zniknąć. Stać się odległym punktem w ich pamięci. Na mapie życia, zajmować ostatnie miejsce. Zapomnieć o nim, tym najdroższym, najukochańszym. Skoczyła.
A te piękne hebanowe róże nadal kwitły, w ich wspólnym ogrodzie.
Wspomnienia są czymś, co prowadzi ludzi do świata wspaniałych przeżyć. Dawne incydenty z życia przemijające przed oczami tak samo jak utrwalone na psujących się przez upływ czasu zdjęciach. Ona, mimo, iż czuła – nie okazywała tego. Nikt jej nie znał, nikt nie wiedział, jaka naprawdę jest. Czy potrafi rozwiązać trudną zagadkę, czy też ma coś takiego jak sumienie. Większość uczniów uważało ją po prostu, za nic nie wartą osobowość przemieszczającą się smętnie nocami po korytarzach zamku.
Zamknęła powieki, pod którymi kryły się duże szmaragdowe oczy. Wiatr rozwiał jej gęste, długie, czarne włosy. Czuła się wolna. Nie myślała o innych stojąc w tak mroźną jesień przy jedynym, z jezior, jakie istniały w Hogwarcie.
Słysząc szum wody uśmiechnęła się nieznacznie nasłuchując dźwięków wydobywających się, z Zakazanego Lasu. Monotonia, jaka ją ogarnęła była czymś całkowicie innym od dotychczasowych przeżyć. Delektując się samotnością otworzyła ostrożnie oczy, jakby w obawie, iż ujrzy coś niespodziewanie okrutnego.
Widząc jedynie tą samą, co wcześniej tafle odwróciła się na pięcie kierując swoje kroki w stronę zamczyska.
Następny, zwyczajny dzień jednej, z tak wielu ubranych w mundurek uczennic. Przemierzając korytarz rozglądała się za sobą patrząc, czy chłopak, którego przed chwilą zostawiła, nadal za nią idzie. Widząc jednak pustą przestrzeń odetchnęła, z ulgą poprawiając wiszącą na jej prawym ramieniu torbę. Patrząc na srebrny zegarek zdobiący jej rękę ruszyła biegiem na zajęcia prowadzone przez profesora Zeeverna.*
Wbiegnęła do lochów kierując się w stronę sali od eliksirów. Stojąc przed drzwiami wzięła głęboki wdech pukając w nie mocno i zdecydowanie. Słysząc ciche „proszę”, uchyliła lekko wrota, otwierając je następnie na całą szerokość. Pierwsze, co ujrzała to zaciekawione spojrzenia innych uczniów i samego nauczyciela. Przybierając ironiczny uśmiech weszła szybko do Sali zatrzaskując za sobą drzwi. Zaśmiała się pod nosem widząc oburzone spojrzenia niektórych dziewczyn, w których oczach aż pałała do jej osoby nienawiść.
- Rose LaMarr, to już twoje trzecie spóźnienie w tym tygodniu. Minus pięć punktów dla Krukonów. – Powiedział spokojnie mężczyzna siedzący za biurkiem. Jego blada cera prawie, że odbijała już i tak nikłe światło oświetlające pomieszczenie. Długie do ramion czarne jak heban włosy przysłaniały delikatnie jego twarz, a ciemne jak smoła oczy patrzyły na nią z nieukrywanym obrzydzeniem.**
- Siadaj koło Nate’a. – Syknął na odchodne wracając do przerwanej przez dziewczynę lektury. – I błagam cię LaMarr, żadnych kłótni i wybuchów kociołka, dobrze?
- Tak jest. – Burknęła niechętnie wlokąc się smętnie w stronę wskazanego miejsca. – Za co te katusze? – Szepnęła pod nosem przeklinając tego głupiego Zeeverna.
- Cześć LaMarr. – Przywitał się nazbyt złośliwie chłopak, z przydługimi czarnymi włosami i granatowymi oczami.
- Wypchaj się pasztecikiem Baker. – Warknęła cicho w jego stronę kopiąc go w kostkę.
- Jak zwykle, bardzo uprzejma. – Mruknął niby niechętnie, krojąc składniki.
- Natura mnie tą jakże „wspaniałą” cechą nie obdarzyła. Cóż za pech. – Zironizowała wyjmując z torby książkę.
- Nie zagaduj Nate, LaMarr! – Krzyknął, z drugiego końca Sali profesor wstając, z krzesła. Oparł się o biurko łypiąc groźnie na krukonke.
- Tak jest. – Warknęła zabierając za ważenie eliksiru.
Ciche szeleszczenie kartek. Delikatny wiatr wpadające przez uchylone i zimno bijące od ścian, dla niej coś wspaniałego. Biblioteka.
Miejsce tak znienawidzone przez większą połowę zamku. Nigdzie nie czuła się tak dobrze, jak w tym miejscu. Stare, dębowe stoły i krzesła mimo upływu lat nadal wyglądały wspaniale, aż zachęcały do spoczynku. Dołożyć do tego jeszcze tylko jedną, z lepszych książek i już utworzyła się niesamowita atmosfera.
Czemu taka była? Samotna, ukrywająca przed innymi prawdę. Sama nie znała na to odpowiedzi, chodź często zastanawiała się nad tym. Ileż to ona nocy i zdrowia poświęciła na to, by znaleźć zagadkę, która dla niej powinna być taka oczywista. Przeliczyła się, znowu.
Wzięła głęboki wdech czując woń starych ksiąg. Przejeżdżając palcem po grzbiecie lektur brnęła do przodu szukając upragnionego działu. Nagle zatrzymała się raptownie, a jej spokojny oddech przybrał na sile widząc znienawidzonego przez nią ucznia. Wysoki, czarnowłosy chłopak oparty o jeden z regałów patrzył na nią, z ciekawością czekając na przebieg zdarzeń.
- Znów chce wszcząć kłótnie. – Syknęła pod nosem Rose przechodząc koło niego jak gdyby nigdy nic. Chciała jedynie spokoju.
- Mogę się dowiedzieć, gdzie uciekasz? – Spytał Ślizgon łapiąc dziewczynę za ramie.
- Nie. – Odpowiedziała dobitnie wyrywając się, z uścisku chłopaka. – A teraz przepraszam, jednak mam do napisania prace, z eliksirów.
- Szkoda. – Mruknął, z udawanym przejęciem. Pogwizdując ominął złą Krukonkę zmierzając do wyjścia, z pomieszczenia.
Jak ona go nienawidziła.
* opisuje tą historię, w całkowicie innych czasach Hogwartu.
** mimo wszystko kochałam Snape na stanowisku nauczyciela eliksirów.
Oceńcie, sądzę, że wtedy łatwiej mi będzie coś wymyślić, z związku, z tą sprawą.
Tematyka: Harry Potter.
Zniknąć. Stać się odległym punktem w ich pamięci. Na mapie życia, zajmować ostatnie miejsce. Zapomnieć o nim, tym najdroższym, najukochańszym. Skoczyła.
A te piękne hebanowe róże nadal kwitły, w ich wspólnym ogrodzie.
~*~
Wspomnienia są czymś, co prowadzi ludzi do świata wspaniałych przeżyć. Dawne incydenty z życia przemijające przed oczami tak samo jak utrwalone na psujących się przez upływ czasu zdjęciach. Ona, mimo, iż czuła – nie okazywała tego. Nikt jej nie znał, nikt nie wiedział, jaka naprawdę jest. Czy potrafi rozwiązać trudną zagadkę, czy też ma coś takiego jak sumienie. Większość uczniów uważało ją po prostu, za nic nie wartą osobowość przemieszczającą się smętnie nocami po korytarzach zamku.
Zamknęła powieki, pod którymi kryły się duże szmaragdowe oczy. Wiatr rozwiał jej gęste, długie, czarne włosy. Czuła się wolna. Nie myślała o innych stojąc w tak mroźną jesień przy jedynym, z jezior, jakie istniały w Hogwarcie.
Słysząc szum wody uśmiechnęła się nieznacznie nasłuchując dźwięków wydobywających się, z Zakazanego Lasu. Monotonia, jaka ją ogarnęła była czymś całkowicie innym od dotychczasowych przeżyć. Delektując się samotnością otworzyła ostrożnie oczy, jakby w obawie, iż ujrzy coś niespodziewanie okrutnego.
Widząc jedynie tą samą, co wcześniej tafle odwróciła się na pięcie kierując swoje kroki w stronę zamczyska.
~*~
Następny, zwyczajny dzień jednej, z tak wielu ubranych w mundurek uczennic. Przemierzając korytarz rozglądała się za sobą patrząc, czy chłopak, którego przed chwilą zostawiła, nadal za nią idzie. Widząc jednak pustą przestrzeń odetchnęła, z ulgą poprawiając wiszącą na jej prawym ramieniu torbę. Patrząc na srebrny zegarek zdobiący jej rękę ruszyła biegiem na zajęcia prowadzone przez profesora Zeeverna.*
Wbiegnęła do lochów kierując się w stronę sali od eliksirów. Stojąc przed drzwiami wzięła głęboki wdech pukając w nie mocno i zdecydowanie. Słysząc ciche „proszę”, uchyliła lekko wrota, otwierając je następnie na całą szerokość. Pierwsze, co ujrzała to zaciekawione spojrzenia innych uczniów i samego nauczyciela. Przybierając ironiczny uśmiech weszła szybko do Sali zatrzaskując za sobą drzwi. Zaśmiała się pod nosem widząc oburzone spojrzenia niektórych dziewczyn, w których oczach aż pałała do jej osoby nienawiść.
- Rose LaMarr, to już twoje trzecie spóźnienie w tym tygodniu. Minus pięć punktów dla Krukonów. – Powiedział spokojnie mężczyzna siedzący za biurkiem. Jego blada cera prawie, że odbijała już i tak nikłe światło oświetlające pomieszczenie. Długie do ramion czarne jak heban włosy przysłaniały delikatnie jego twarz, a ciemne jak smoła oczy patrzyły na nią z nieukrywanym obrzydzeniem.**
- Siadaj koło Nate’a. – Syknął na odchodne wracając do przerwanej przez dziewczynę lektury. – I błagam cię LaMarr, żadnych kłótni i wybuchów kociołka, dobrze?
- Tak jest. – Burknęła niechętnie wlokąc się smętnie w stronę wskazanego miejsca. – Za co te katusze? – Szepnęła pod nosem przeklinając tego głupiego Zeeverna.
- Cześć LaMarr. – Przywitał się nazbyt złośliwie chłopak, z przydługimi czarnymi włosami i granatowymi oczami.
- Wypchaj się pasztecikiem Baker. – Warknęła cicho w jego stronę kopiąc go w kostkę.
- Jak zwykle, bardzo uprzejma. – Mruknął niby niechętnie, krojąc składniki.
- Natura mnie tą jakże „wspaniałą” cechą nie obdarzyła. Cóż za pech. – Zironizowała wyjmując z torby książkę.
- Nie zagaduj Nate, LaMarr! – Krzyknął, z drugiego końca Sali profesor wstając, z krzesła. Oparł się o biurko łypiąc groźnie na krukonke.
- Tak jest. – Warknęła zabierając za ważenie eliksiru.
~*~
Ciche szeleszczenie kartek. Delikatny wiatr wpadające przez uchylone i zimno bijące od ścian, dla niej coś wspaniałego. Biblioteka.
Miejsce tak znienawidzone przez większą połowę zamku. Nigdzie nie czuła się tak dobrze, jak w tym miejscu. Stare, dębowe stoły i krzesła mimo upływu lat nadal wyglądały wspaniale, aż zachęcały do spoczynku. Dołożyć do tego jeszcze tylko jedną, z lepszych książek i już utworzyła się niesamowita atmosfera.
Czemu taka była? Samotna, ukrywająca przed innymi prawdę. Sama nie znała na to odpowiedzi, chodź często zastanawiała się nad tym. Ileż to ona nocy i zdrowia poświęciła na to, by znaleźć zagadkę, która dla niej powinna być taka oczywista. Przeliczyła się, znowu.
Wzięła głęboki wdech czując woń starych ksiąg. Przejeżdżając palcem po grzbiecie lektur brnęła do przodu szukając upragnionego działu. Nagle zatrzymała się raptownie, a jej spokojny oddech przybrał na sile widząc znienawidzonego przez nią ucznia. Wysoki, czarnowłosy chłopak oparty o jeden z regałów patrzył na nią, z ciekawością czekając na przebieg zdarzeń.
- Znów chce wszcząć kłótnie. – Syknęła pod nosem Rose przechodząc koło niego jak gdyby nigdy nic. Chciała jedynie spokoju.
- Mogę się dowiedzieć, gdzie uciekasz? – Spytał Ślizgon łapiąc dziewczynę za ramie.
- Nie. – Odpowiedziała dobitnie wyrywając się, z uścisku chłopaka. – A teraz przepraszam, jednak mam do napisania prace, z eliksirów.
- Szkoda. – Mruknął, z udawanym przejęciem. Pogwizdując ominął złą Krukonkę zmierzając do wyjścia, z pomieszczenia.
Jak ona go nienawidziła.
* opisuje tą historię, w całkowicie innych czasach Hogwartu.
** mimo wszystko kochałam Snape na stanowisku nauczyciela eliksirów.
Re: Wypocinki MarySh.
podoba mi się pomysł z HP. mimo tego że miejsce o samo wszystko całkowicie inne.
nie musisz zakładac bloga, możesz to tutaj nam dawać.
czekam na więcej.
nie musisz zakładac bloga, możesz to tutaj nam dawać.
czekam na więcej.
naciak- Liczba postów : 5520
Join date : 27/03/2008
Age : 30
Skąd : Gdynia.
Re: Wypocinki MarySh.
Już założyłam bloga, ale nie jestem całkowicie pewna.
Sądzę, że w tej notce czegoś brakuje, takiego głębszego i nie umiem tego dostatecznie opisać.
Ja uważam, że to jeden, wielki gniot i nic więcej.
Sądzę, że w tej notce czegoś brakuje, takiego głębszego i nie umiem tego dostatecznie opisać.
Ja uważam, że to jeden, wielki gniot i nic więcej.
Re: Wypocinki MarySh.
a ja uważam że jest całkiem fajne i że to dopiero wprowadzenie.
i rzeczy głębokie powinny pojawiać się z czasem.
podobają mi się opisy, np biblioteki.
chociaż z drugiej strony trudno mi wyobrazić osobę aż tak arogancką.
no ale to moje zdanie.
i rzeczy głębokie powinny pojawiać się z czasem.
podobają mi się opisy, np biblioteki.
chociaż z drugiej strony trudno mi wyobrazić osobę aż tak arogancką.
no ale to moje zdanie.
naciak- Liczba postów : 5520
Join date : 27/03/2008
Age : 30
Skąd : Gdynia.
Re: Wypocinki MarySh.
jestem tego żywym dowodem ( osoba arogancka )
chodź zależy też kiedy.
no nic... pożyjemy, zobaczymy.
chodź zależy też kiedy.
no nic... pożyjemy, zobaczymy.
Re: Wypocinki MarySh.
naprawdę nie mogę uwierzyć że AŻ TAK.
TAKIE zachowanie wydaje mi się wręcz nieludzkie. no ale dobra.
dawaj więcej bo jestem ciekawa. a prawie nic nie wiem. ; >
TAKIE zachowanie wydaje mi się wręcz nieludzkie. no ale dobra.
dawaj więcej bo jestem ciekawa. a prawie nic nie wiem. ; >
naciak- Liczba postów : 5520
Join date : 27/03/2008
Age : 30
Skąd : Gdynia.
Re: Wypocinki MarySh.
aj aj aj! nie łatwo mnie zachęcić do czytania a przeczytałam i jestem zachwycona!! :D i chcę więcej obowiązkowo. jak na razie nie widzę żadnych błędów, ani niedociągnięć. ten wstęp jest na tyle tajemniczy że chce się czytać dalej.
i ja też chcę, bardzo
i ja też chcę, bardzo
Re: Wypocinki MarySh.
mnie też się podoba, chociaż ogólnie nie lubię Harry'ego Pottera :*: wiecie, że ten aktor, Daniel Radcliffe ma jakąś ciężką chorobę i trudność sprawia mu nawet podpisanie się i zawiązanie butów
Lockit- Liczba postów : 1943
Join date : 18/05/2008
Age : 28
Skąd : Bełchatów
Re: Wypocinki MarySh.
Twoje opowiadanie jest wspaniałe, takie magiczne, dojrzałe. Na początku może trochę za bardzo tajemnicze bo nie wiedziałam o co chodzi (ale chyba jestem ograniczona ), a później to opowiadanie mnie zachwyciło, czekam na ciąg dalszy ;D xD
Shout- Liczba postów : 2529
Join date : 13/06/2008
Age : 30
Skąd : Neverending Story...Wtajemniczeni wiedzą skąd xD
Re: Wypocinki MarySh.
podoba mi się! bardzo fajne opisy, jak dla mnie.
wszystko takie inne niż w książce.
no, zobaczymy jak rozwinie się opowieść, ale na razie jestem na TAK.
wszystko takie inne niż w książce.
no, zobaczymy jak rozwinie się opowieść, ale na razie jestem na TAK.
Dorota_Girl- Liczba postów : 2444
Join date : 28/03/2008
Age : 31
Skąd : six feet from the edge.
Re: Wypocinki MarySh.
Aj, aj, aj! ;D
Chyba popadnę w samozachwyt.
Jeszcze nikt tak dobrze mnie nie ocenił.
Dziękuje ;*
Jak się czyta takie miłe komentarze, to aż się chce dalej pisać.
Jak na razie mam remont ( teraz siedzę u brata w domu, na kompie i pilnuje mi dzieciaczka ) więc następny rozdział nie będzie zbyt szybko. Jednak postaram się i może coś wyłupie, z tego pustego łba.
Jeszcze raz dzięki ;*
Chyba popadnę w samozachwyt.
Jeszcze nikt tak dobrze mnie nie ocenił.
Dziękuje ;*
Jak się czyta takie miłe komentarze, to aż się chce dalej pisać.
Jak na razie mam remont ( teraz siedzę u brata w domu, na kompie i pilnuje mi dzieciaczka ) więc następny rozdział nie będzie zbyt szybko. Jednak postaram się i może coś wyłupie, z tego pustego łba.
Jeszcze raz dzięki ;*
Re: Wypocinki MarySh.
Możliwe, że niedługo ukaże się następny rozdział. Dziś w nocy biorę się za pisanie.
Re: Wypocinki MarySh.
Nie mogę się doczekać :*:
Shout- Liczba postów : 2529
Join date : 13/06/2008
Age : 30
Skąd : Neverending Story...Wtajemniczeni wiedzą skąd xD
Re: Wypocinki MarySh.
Zabijcie mnie!
Ukrzyżujcie na plastikowym widelcu, cokolwiek!
Chyba jednak notka nie ukaże się tak szybko.
Nie mam weny, a gdy już coś napisze, to na śmietnik się to tylko nadaje.
Porażka ... ; //
Ukrzyżujcie na plastikowym widelcu, cokolwiek!
Chyba jednak notka nie ukaże się tak szybko.
Nie mam weny, a gdy już coś napisze, to na śmietnik się to tylko nadaje.
Porażka ... ; //
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|