choto matte ne.
+9
Gwiazdeczka
Sheemeka
Dorota_Girl
mysweettime
Lockit
Mrs White
Lipciaaaa
ultraviolet
naciak
13 posters
sweetthink :: W duszy każdej istoty drzemie artysta. Ktoś musi go tylko obudzić... :: Opowiadania :: Duets
Strona 1 z 2
Strona 1 z 2 • 1, 2
choto matte ne.
choto matte ne - czyli naciak i Sarah. : p
tak więc, postanowiłyśmy razem z moją córeczką coś stworzyć.
dla mnie jest o tyle trudniej że porzuciłam `swój` styl pisania i przerzuciłam się na estetyczniejszy, aczkolwiek mamy nadzieję że się spodoba.
aha, za ewentualne uszkodzenia mózgu, psychiki, bądź czegokolwiek innego winy nie ponosimy.
SPOJLEREK.
Japonia, XX wiek.
czasy niby tak odległe ale jednak każdy może odnaleźć tam cząstkę siebie.
czasy które nigdy nie powrócą.
nieważne jakbyśmy się starali i pragnęli choć przez chwilę poczuć magię tamtych chwil
które odeszły w zapomnienie, to i tak nigdy się nie uda.
Miyako, młoda marzycielka.
upokarzana, sponiewierana, wręcz wykorzystywana.
marzenia. coś co może nas zabrać w całkowicie inny świat.
a co jeśli wymarzony i tak oczekiwany świat nie jest tym z marzeń.
a wręcz przeciwnie. okazuje się istnym koszmarem? w którym dobrowolnie się znalazła.
tak więc, postanowiłyśmy razem z moją córeczką coś stworzyć.
dla mnie jest o tyle trudniej że porzuciłam `swój` styl pisania i przerzuciłam się na estetyczniejszy, aczkolwiek mamy nadzieję że się spodoba.
aha, za ewentualne uszkodzenia mózgu, psychiki, bądź czegokolwiek innego winy nie ponosimy.
SPOJLEREK.
Japonia, XX wiek.
czasy niby tak odległe ale jednak każdy może odnaleźć tam cząstkę siebie.
czasy które nigdy nie powrócą.
nieważne jakbyśmy się starali i pragnęli choć przez chwilę poczuć magię tamtych chwil
które odeszły w zapomnienie, to i tak nigdy się nie uda.
Miyako, młoda marzycielka.
upokarzana, sponiewierana, wręcz wykorzystywana.
marzenia. coś co może nas zabrać w całkowicie inny świat.
a co jeśli wymarzony i tak oczekiwany świat nie jest tym z marzeń.
a wręcz przeciwnie. okazuje się istnym koszmarem? w którym dobrowolnie się znalazła.
naciak- Liczba postów : 5520
Join date : 27/03/2008
Age : 30
Skąd : Gdynia.
Re: choto matte ne.
Piękne :*:
Czekam na coś więcej
Czekam na coś więcej
ultraviolet- Liczba postów : 2002
Join date : 08/05/2008
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: choto matte ne.
interesujące :*: nie moge się doczekać pierwszego odcinka
Lockit- Liczba postów : 1943
Join date : 18/05/2008
Age : 28
Skąd : Bełchatów
Re: choto matte ne.
O tak,bardzo interesujące. Ciekawe,juz sie nie mogę doczekać waszego mixu. Zapowiada się interesująco xD
Japonia um...
Japonia um...
mysweettime- Mrs. Rozon
- Liczba postów : 3285
Join date : 30/03/2008
Age : 28
Skąd : Kołobrzeg
Re: choto matte ne.
zapowiada się ciekawie.
Dorota_Girl- Liczba postów : 2444
Join date : 28/03/2008
Age : 31
Skąd : six feet from the edge.
Re: choto matte ne.
-Chodź tu, Miyako! – rozległ się surowy głos, dochodzący z dołu. Siedząca na ciemnym, wilgotnym poddaszu dziewczyna posłusznie zeszła na dół do saloniku. Siedząca przy niskim stoliku kobieta o jasnej jak łuna księżyca twarzy i czerwonych ustach właśnie oglądała jakieś pakunki leżące koło niej. Różnokolorowe, wzorzyste papiery leżały koło niej porozrzucane. –Sprzątnij to, Miyako . Echi – które mam wybrać? – spytała dziewczyny wyglądającej prawie identycznie jak ona, z tym ze tamta miała inną spinkę we włosach, w kształcie motyla oraz inne kimono. Miyako zwróciła pełne blasku oczy na wspaniałe tkaniny, które trzymała jedna z gejsz . Piękne , kwieciste wzory i wspaniały połysk aksamitu zawsze ją zachwycały i przywoływały jakiś znajomy zapach, chyba lawendy.
- Nie wiem. Ale pośpiesz się, bo Odango połknie je wzrokiem.
- Miyako! Nie przyglądaj się , tylko sprzątaj! Nie po to cię wzywałam, żebyś bezcześciła moje ubrania swoim brudnym wzrokiem i łapami! – warknęła Tatsumoto, starsza i zdecydowanie bardziej wyniosła kobieta. Spojrzała pogardliwie na służącą, która ze wstydu spuściła głowę w dół – Musisz znać swoje miejsce, ten dom to nie schronisko dla niedołęg i ofiar!
Pośpiesznie sprzątnęła wszystkie papiery i wróciła do pokoju. Na razie nie żądały niczego więcej. Wyciągnęła się na swoim legowisku, bo inaczej nie można nazwać kilku ułożonych na sobie starych kocy, i zaczęła rozmyślać nad swoim dawnym życiem - czy nie łatwiej byłoby gdyby to ona była taką Echi? Taką piękną, wyniosłą, stanowczą kobietą? Dlaczego to ona, Miyako musiała być tylko służącą której nawet nie wypadało, wręcz nie było godne patrzeć na cudowne tkaniny? Chociaż... tak właściwie to nigdy nie marzyła o jakichś pałacach i innych wspaniałych budowlach, kiedyś żyło jej się dobrze, zawsze mogła znaleźć oparcie w tej jednej osobie, osobie która już nigdy nie wróci, osobie która już nigdy więcej nie położy bladej i spracowanej dłoni na jej ramieniu, osoby która nigdy więcej nie uśmiechnie się tym szczerym jak dziecięcym bezzębnym uśmiechem. Bo babcia Keiko odeszła w zapomnienie, już jedenaście lat temu. Jedenaście lat, już jedenaście lat tutaj jest - jedenaście lat pełnych upokarzania, upadania, poniewierania i chodzenia w tym strasznym, niewygodnym kimonie, które nie zostało zamienione na nowsze już od dwóch lat. Spojrzała tęsknie przez małe okienko, znajdujące się na jej dachu – lampiony przy świątyni świeciły wyjątkowo jasno. Niedługo zbliżał się festiwal kwitnących wiśni, więc i aktywność w mieście zdawała się być zwiększona. Po ulicach krzątały się gejsze, prezentując swe wspaniałe fryzury i dumne twarze we właściwy dla nich, magiczny sposób. Poruszały się inaczej niż inne kobiety, ich ruchy były bardziej płynne i jakby… rzucające zaklęcie na każdego mijającego je mężczyznę. Służki takie jak ona od tygodni uganiały się za wspaniałymi spinkami, wstążkami i innego rodzaju tajemniczymi rzeczami, które potrzebowali ich państwo. Na ulicach częściej też można było spotkać mały wózeczek, przy którym zawsze stał ten sam jegomość w granatowym kimonie, sprzedający kruszony lód z polewą z soku wiśniowego lub śliwkowego. Miyako zawsze kojarzyła ten widok z Keiko , która widząc łakomstwo przybranej wnuczki kupowała jej muszelkę wypełnioną smakołykiem, malującym usta na czerwono lub fioletowo. Jako-takie Kioto, również zdawało się przeżywać nadchodzące ceremonie – budynki stały się jakby nowsze i wyższe, ulice czystsze a ogrody odrodziły się z nowym blaskiem, jaśniejszym niż kiedykolwiek wcześniej. Nawet gwiazdy, które zawsze wspaniale świeciły jakby przyjęły sobie za priorytet zaświecić mocniej i jaśniej na święto wspaniałych, różowych kwiatków, które niedługo obsypią gałęzie drzew wiśniowych. Świat w którym żyła wydawał się jej tak piękny, mimo całego zła jakiego doświadczyła. Potrafiła nawet najlichsze stworzenie ubrać w tak piękne słowa, że wydawało się ono dużo piękniejsze niż było w rzeczywistości. nawet nie zauważyła kiedy usnęła, a sny miała cudowne. Tamtej nocy widziała siebie ubraną w jedno z tych pięknych kimon w których przechadzały się gejsze, a wielki sztab służek czesał ją, ubierał i przygotowywał posiłek. Żyła w dużym domu z ogromnym ogrodem gdzie razem z babcią Keiko beztrosko bawiły się dzieci. Wyciągnęła się na ogromnym, dębowym łożu, do rąk wzięła książkę i zaczęła przewracać strony.
-Miyako, masz zamiar w końcu tu przyjść?!
ze snu wyrwał ją surowy i pełen wściekłości głos dobiegający- na jej szczęście- z dołu. To nie był pierwszy raz gdy zasnęła, wycieńczona pracą, a zniecierpliwiona do granic możliwości Tatsumoto potrafiła przyjść do na poddasze i zrobić jej awanturę że śpi kiedy ona jej potrzebuje. Gwałtownie usiadła na kocu, żałując że nie mogła dłużej rozkoszować się miękkością tamtego łoża, i pośpiesznie zbiegła na dół.
-No nareszcie, Miyako - wychodzimy do Kaksino na herbatę i yakiimo, przygotuj się - tylko szybko nie mam zamiaru długo czekać!
Miyako szybko chwyciła parasol, przygładziła włosy, włożyła buty i już była gotowa do wyjścia. Po kilkunastu minutach dotarły do celu, Miyako wykonała swoją pracę i jak zwykle czekała na zewnątrz, podczas gdy zza drzwi dochodziły zapachy ziół, cicha muzyka i wesołe głosy, czasami przerywane cichym i stłumionym śmiechem. Chmury powoli gromadziły się wraz z upływem czasu. Jedynym skutkiem tak perfidnego tańca cumulusów mógł być jedynie zimny deszcz, zacinający od wschodu. Temperatura na zewnątrz zdecydowanie zmalała, tak że Miyako zaczynała poważnie odczuwać chłód powietrza. Skuliła się jak tylko mogła, i oglądała krople deszczu wymieszane ze sobą jak tłum ludzi przebijający się czasem ulicami. Lubiła ich obserwować. Byli różni – gejsze przechadzające się uliczkami , biznesmeni zapatrzeni w swoje sprawy , kapłani i kapłanki podążający w stronę świątyni bądź kapliczek lub zamiatający placyki koło świątyń, dzieci, starcy, kobiety i mężczyźni… Czasem nawet udało jej się zauważyć jakiegoś obcokrajowca podążającego po ulicach za tłumaczem i rozglądającego się z ciekawością dookoła. Z natłoku myśli wyrwał ją dźwięk dzwonka, który oznaczał że dopiero podano posiłek. Oznaczało to tyle, że będzie musiała siedzieć tu jeszcze kilka godzin, ponieważ nikt nie zaprosił jej do środka. Usłyszała głos jakiegoś mężczyzny, proszącego Tatsumoto o grę na shamisenie. Była w tym mistrzynią, z czego w całym Kioto była znana. Po zaledwie 30 minutach zobaczyła Tatsumoto i Echi wychodzące z lokalu i przywołujące ją władczym gestem.
- Widziałaś jak generał na mnie patrzył?
- Tak, i uważam że niedługo zaproponuje ci bycie twoim danna. Powinnaś przyjąć jego propozycję bez zastanowienia, Echi – jesteś młoda, a on ma dużo pieniędzy i lubi je wydawać na kosztowne podarki.
- Mam taką nadzieję. Jeśli tak , przyjmę go bez większych namysłów. Odango, uważaj na ten parasol, krople spadają na moje kimono! – poleciła Echi. Była o wiele milej przysposobiona niż Tatsumoto, która zawsze pokazywała jej gdzie jest jej miejsce. Jej ton głosu zawsze wydawał się bardziej surowy i szorstki niż młodszej z gejsz. – Widziałaś jaką piękną zapinkę mi kupił? Włożę ją na następne spotkanie…
Odango słuchała ich z ciekawością, pamiętając jednak by tego nie okazywać, gdyż groziło to policzkiem wymierzonym z jasnej dłoni Tatsumoto. Lubiła opowieści z ich świata, który wydawał się jej tak kolorowy i inny od tego, w którym przyszło jej żyć.. Niby była blisko ich życia, ale jednak odległość dzieląca ją od swoich pracodawczyń wydawała się być niemożliwa do przebycia. Zatopiona w swoich myślach nie zauważyła kiedy doszły do okiyo, w którym mieszkały.
* Odango - jap. pyza
* shamisenie - japoński instrument trzystrunowy
* okiyo - dom w którym mieszkały gejsze i ich maiko {uczennice}
* Gejsza - słowo składające się z 2 słów gei - sztuka i shia - człowiek {nie były prostytutkami ale artystkami wielu kultur.
i hope u like it
- Nie wiem. Ale pośpiesz się, bo Odango połknie je wzrokiem.
- Miyako! Nie przyglądaj się , tylko sprzątaj! Nie po to cię wzywałam, żebyś bezcześciła moje ubrania swoim brudnym wzrokiem i łapami! – warknęła Tatsumoto, starsza i zdecydowanie bardziej wyniosła kobieta. Spojrzała pogardliwie na służącą, która ze wstydu spuściła głowę w dół – Musisz znać swoje miejsce, ten dom to nie schronisko dla niedołęg i ofiar!
Pośpiesznie sprzątnęła wszystkie papiery i wróciła do pokoju. Na razie nie żądały niczego więcej. Wyciągnęła się na swoim legowisku, bo inaczej nie można nazwać kilku ułożonych na sobie starych kocy, i zaczęła rozmyślać nad swoim dawnym życiem - czy nie łatwiej byłoby gdyby to ona była taką Echi? Taką piękną, wyniosłą, stanowczą kobietą? Dlaczego to ona, Miyako musiała być tylko służącą której nawet nie wypadało, wręcz nie było godne patrzeć na cudowne tkaniny? Chociaż... tak właściwie to nigdy nie marzyła o jakichś pałacach i innych wspaniałych budowlach, kiedyś żyło jej się dobrze, zawsze mogła znaleźć oparcie w tej jednej osobie, osobie która już nigdy nie wróci, osobie która już nigdy więcej nie położy bladej i spracowanej dłoni na jej ramieniu, osoby która nigdy więcej nie uśmiechnie się tym szczerym jak dziecięcym bezzębnym uśmiechem. Bo babcia Keiko odeszła w zapomnienie, już jedenaście lat temu. Jedenaście lat, już jedenaście lat tutaj jest - jedenaście lat pełnych upokarzania, upadania, poniewierania i chodzenia w tym strasznym, niewygodnym kimonie, które nie zostało zamienione na nowsze już od dwóch lat. Spojrzała tęsknie przez małe okienko, znajdujące się na jej dachu – lampiony przy świątyni świeciły wyjątkowo jasno. Niedługo zbliżał się festiwal kwitnących wiśni, więc i aktywność w mieście zdawała się być zwiększona. Po ulicach krzątały się gejsze, prezentując swe wspaniałe fryzury i dumne twarze we właściwy dla nich, magiczny sposób. Poruszały się inaczej niż inne kobiety, ich ruchy były bardziej płynne i jakby… rzucające zaklęcie na każdego mijającego je mężczyznę. Służki takie jak ona od tygodni uganiały się za wspaniałymi spinkami, wstążkami i innego rodzaju tajemniczymi rzeczami, które potrzebowali ich państwo. Na ulicach częściej też można było spotkać mały wózeczek, przy którym zawsze stał ten sam jegomość w granatowym kimonie, sprzedający kruszony lód z polewą z soku wiśniowego lub śliwkowego. Miyako zawsze kojarzyła ten widok z Keiko , która widząc łakomstwo przybranej wnuczki kupowała jej muszelkę wypełnioną smakołykiem, malującym usta na czerwono lub fioletowo. Jako-takie Kioto, również zdawało się przeżywać nadchodzące ceremonie – budynki stały się jakby nowsze i wyższe, ulice czystsze a ogrody odrodziły się z nowym blaskiem, jaśniejszym niż kiedykolwiek wcześniej. Nawet gwiazdy, które zawsze wspaniale świeciły jakby przyjęły sobie za priorytet zaświecić mocniej i jaśniej na święto wspaniałych, różowych kwiatków, które niedługo obsypią gałęzie drzew wiśniowych. Świat w którym żyła wydawał się jej tak piękny, mimo całego zła jakiego doświadczyła. Potrafiła nawet najlichsze stworzenie ubrać w tak piękne słowa, że wydawało się ono dużo piękniejsze niż było w rzeczywistości. nawet nie zauważyła kiedy usnęła, a sny miała cudowne. Tamtej nocy widziała siebie ubraną w jedno z tych pięknych kimon w których przechadzały się gejsze, a wielki sztab służek czesał ją, ubierał i przygotowywał posiłek. Żyła w dużym domu z ogromnym ogrodem gdzie razem z babcią Keiko beztrosko bawiły się dzieci. Wyciągnęła się na ogromnym, dębowym łożu, do rąk wzięła książkę i zaczęła przewracać strony.
-Miyako, masz zamiar w końcu tu przyjść?!
ze snu wyrwał ją surowy i pełen wściekłości głos dobiegający- na jej szczęście- z dołu. To nie był pierwszy raz gdy zasnęła, wycieńczona pracą, a zniecierpliwiona do granic możliwości Tatsumoto potrafiła przyjść do na poddasze i zrobić jej awanturę że śpi kiedy ona jej potrzebuje. Gwałtownie usiadła na kocu, żałując że nie mogła dłużej rozkoszować się miękkością tamtego łoża, i pośpiesznie zbiegła na dół.
-No nareszcie, Miyako - wychodzimy do Kaksino na herbatę i yakiimo, przygotuj się - tylko szybko nie mam zamiaru długo czekać!
Miyako szybko chwyciła parasol, przygładziła włosy, włożyła buty i już była gotowa do wyjścia. Po kilkunastu minutach dotarły do celu, Miyako wykonała swoją pracę i jak zwykle czekała na zewnątrz, podczas gdy zza drzwi dochodziły zapachy ziół, cicha muzyka i wesołe głosy, czasami przerywane cichym i stłumionym śmiechem. Chmury powoli gromadziły się wraz z upływem czasu. Jedynym skutkiem tak perfidnego tańca cumulusów mógł być jedynie zimny deszcz, zacinający od wschodu. Temperatura na zewnątrz zdecydowanie zmalała, tak że Miyako zaczynała poważnie odczuwać chłód powietrza. Skuliła się jak tylko mogła, i oglądała krople deszczu wymieszane ze sobą jak tłum ludzi przebijający się czasem ulicami. Lubiła ich obserwować. Byli różni – gejsze przechadzające się uliczkami , biznesmeni zapatrzeni w swoje sprawy , kapłani i kapłanki podążający w stronę świątyni bądź kapliczek lub zamiatający placyki koło świątyń, dzieci, starcy, kobiety i mężczyźni… Czasem nawet udało jej się zauważyć jakiegoś obcokrajowca podążającego po ulicach za tłumaczem i rozglądającego się z ciekawością dookoła. Z natłoku myśli wyrwał ją dźwięk dzwonka, który oznaczał że dopiero podano posiłek. Oznaczało to tyle, że będzie musiała siedzieć tu jeszcze kilka godzin, ponieważ nikt nie zaprosił jej do środka. Usłyszała głos jakiegoś mężczyzny, proszącego Tatsumoto o grę na shamisenie. Była w tym mistrzynią, z czego w całym Kioto była znana. Po zaledwie 30 minutach zobaczyła Tatsumoto i Echi wychodzące z lokalu i przywołujące ją władczym gestem.
- Widziałaś jak generał na mnie patrzył?
- Tak, i uważam że niedługo zaproponuje ci bycie twoim danna. Powinnaś przyjąć jego propozycję bez zastanowienia, Echi – jesteś młoda, a on ma dużo pieniędzy i lubi je wydawać na kosztowne podarki.
- Mam taką nadzieję. Jeśli tak , przyjmę go bez większych namysłów. Odango, uważaj na ten parasol, krople spadają na moje kimono! – poleciła Echi. Była o wiele milej przysposobiona niż Tatsumoto, która zawsze pokazywała jej gdzie jest jej miejsce. Jej ton głosu zawsze wydawał się bardziej surowy i szorstki niż młodszej z gejsz. – Widziałaś jaką piękną zapinkę mi kupił? Włożę ją na następne spotkanie…
Odango słuchała ich z ciekawością, pamiętając jednak by tego nie okazywać, gdyż groziło to policzkiem wymierzonym z jasnej dłoni Tatsumoto. Lubiła opowieści z ich świata, który wydawał się jej tak kolorowy i inny od tego, w którym przyszło jej żyć.. Niby była blisko ich życia, ale jednak odległość dzieląca ją od swoich pracodawczyń wydawała się być niemożliwa do przebycia. Zatopiona w swoich myślach nie zauważyła kiedy doszły do okiyo, w którym mieszkały.
* Odango - jap. pyza
* shamisenie - japoński instrument trzystrunowy
* okiyo - dom w którym mieszkały gejsze i ich maiko {uczennice}
* Gejsza - słowo składające się z 2 słów gei - sztuka i shia - człowiek {nie były prostytutkami ale artystkami wielu kultur.
i hope u like it
Ostatnio zmieniony przez Sarah dnia Sob Sie 02, 2008 12:26 am, w całości zmieniany 1 raz
Sarah- Liczba postów : 764
Join date : 28/03/2008
Age : 32
Skąd : From his heart :)
Re: choto matte ne.
bardzo oryginalne. Trochę imiona mi się ich mylą, ale przyzwyczaję się.
świetne.
świetne.
Dorota_Girl- Liczba postów : 2444
Join date : 28/03/2008
Age : 31
Skąd : six feet from the edge.
Re: choto matte ne.
Bardzo fajne.
Cóż za oryginalny pomysł
Czekam na ciąg dalszy.
Cóż za oryginalny pomysł
Czekam na ciąg dalszy.
ultraviolet- Liczba postów : 2002
Join date : 08/05/2008
Age : 29
Skąd : Warszawa
Re: choto matte ne.
dziękujemy. ; *
na ten oryginalny pomysł wpadła moja zdolna córa. ; * xD
na ten oryginalny pomysł wpadła moja zdolna córa. ; * xD
naciak- Liczba postów : 5520
Join date : 27/03/2008
Age : 30
Skąd : Gdynia.
Re: choto matte ne.
Hm... szczerze mówiąc widzę mnóstwo podobieństw do 'wyznań gejszy' ale może mi się tylko zdaje.....
Re: choto matte ne.
wierz mi , niedługo się skończą, biorąc pod uwagę plan dalszej realizacji uknuty w mojej głowie.
Sarah- Liczba postów : 764
Join date : 28/03/2008
Age : 32
Skąd : From his heart :)
Re: choto matte ne.
ja tych wyznań gejszy nawet nie czytałam, ale ok....
naciak- Liczba postów : 5520
Join date : 27/03/2008
Age : 30
Skąd : Gdynia.
Re: choto matte ne.
napisałam że może się mylę, ale ja oglądałam film i bardzo podobne niektóre wątki.
ale ogólnie, ciekawy język, niecodzienny pomysł i znajomość tematu na szóstkę.
ale ogólnie, ciekawy język, niecodzienny pomysł i znajomość tematu na szóstkę.
Re: choto matte ne.
Kocham przepisywać filmy na opowiadania. Serio. Dziękuję za uwagę.
Btw. Dziewczyny dzię-ku-je-my
Btw. Dziewczyny dzię-ku-je-my
Sarah- Liczba postów : 764
Join date : 28/03/2008
Age : 32
Skąd : From his heart :)
Re: choto matte ne.
Fire my się dopiero rozkrrrrręcamy.. xD
aa to to był film..
to go też nie widziałam. <lol2>
aa to to był film..
to go też nie widziałam. <lol2>
naciak- Liczba postów : 5520
Join date : 27/03/2008
Age : 30
Skąd : Gdynia.
Re: choto matte ne.
Naciak nie oszukujmy nikogo. Mamy zamiar przepisać film + książkę, ukraść aktorów, wydać to jako zestaw dvd i uciec do Argentyny.
btw. do następnego odcinka dodam jakąś fajną, klimatyczną muzyczkę
btw. do następnego odcinka dodam jakąś fajną, klimatyczną muzyczkę
Sarah- Liczba postów : 764
Join date : 28/03/2008
Age : 32
Skąd : From his heart :)
Re: choto matte ne.
Ja też mam takie samo wrażenie jak Fire... Wyznania Gejszy oglądałam 6 razy xD
Ale nie zmienia to faktu, że jestem pod wrażeniem. Kocham te klimaty od dziecka i z ogromną przyjemnością czyta mi się coś odległego od IS.
Ale nie zmienia to faktu, że jestem pod wrażeniem. Kocham te klimaty od dziecka i z ogromną przyjemnością czyta mi się coś odległego od IS.
Re: choto matte ne.
to jest świetne! widać, że się na tym znacie. ja nie oglądałam 'Wyznań Gejszy' więc się na ten temat nie wypowiem...
Feta- Mrs. Jonas
- Liczba postów : 1098
Join date : 01/05/2008
Age : 29
Skąd : Poznań
Re: choto matte ne.
Bardzo mi się podoba Pomysł ciekawy, a co do powielania w jakiś sposób filmu to się nie wypowiem, bo "Wyznań Gejszy" nie oglądałam. Popracujcie tylko nad powtórzeniami i będzie super Czekam na dalszą część
Re: choto matte ne.
Ja osobiście czytałam książkę, i nie zauważyłam powtórzeń scen... A film widziałam raz i szczerze mówiąc był lepszy niż książka <lol2> ale nie kojarze powtarzania scen xD Ale ja to ja.
Postaramy się dążyć do perfekcji, co zapewne nas zgubi xD
Postaramy się dążyć do perfekcji, co zapewne nas zgubi xD
Sarah- Liczba postów : 764
Join date : 28/03/2008
Age : 32
Skąd : From his heart :)
Re: choto matte ne.
Jestem pod wrażeniem.
Też widzę kilka podopieństw do Wyznań Gejszy [swoją drogą uważam to, za wspaniały film] ale sam pomysł jest ciekawy i oryginalny ;]
Też widzę kilka podopieństw do Wyznań Gejszy [swoją drogą uważam to, za wspaniały film] ale sam pomysł jest ciekawy i oryginalny ;]
Strona 1 z 2 • 1, 2
sweetthink :: W duszy każdej istoty drzemie artysta. Ktoś musi go tylko obudzić... :: Opowiadania :: Duets
Strona 1 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|