COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO.
+8
Lockit
PatsyGirl
Gwiazdeczka
ziółko
Dorota_Girl
Mrs White
moniavelsara
Laffy
12 posters
sweetthink :: W duszy każdej istoty drzemie artysta. Ktoś musi go tylko obudzić... :: Opowiadania :: by Laffy
Strona 1 z 3
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO.
No więc tak, drogie dzieci.... Laff została natchniona.
Tamto opowiadanie jest W TRAKCIE tworzenia.
Ale mam pomysł na nowe, które będzie mi się łatwiej pisało, i na które mam większą ochotę (a przynajmniej na razie ;DD)
Póki co, piszę, i będę pisała.
Ale nie wiem, czy to tu umieszczać :leze!: Bez sensu zanudzać kogoś, więc.... Dam pierwszy odcinek. Jeśli... hmm... ktoś byłby ciekaw..... To zamieszczę później drugi, trzeci....
A jak nie, będę pisała.... do przysłowiowej szafy :lol2:
PIERWSZY ODCINEK
(błagam, tylko nie zraźcie się prologiem :lol2:)
Tamto opowiadanie jest W TRAKCIE tworzenia.
Ale mam pomysł na nowe, które będzie mi się łatwiej pisało, i na które mam większą ochotę (a przynajmniej na razie ;DD)
Póki co, piszę, i będę pisała.
Ale nie wiem, czy to tu umieszczać :leze!: Bez sensu zanudzać kogoś, więc.... Dam pierwszy odcinek. Jeśli... hmm... ktoś byłby ciekaw..... To zamieszczę później drugi, trzeci....
A jak nie, będę pisała.... do przysłowiowej szafy :lol2:
Prolog.
Nie. Nie zapomnę Cię. Naznaczyłeś mnie swoją miłością, a tego śladu nie zmyje czas. Wręcz przeciwnie - każda kolejna sekunda umacnia mnie w pewności, że to Ty byłeś moim 'własnym przydziałem szczęścia' od losu, jak zwykłeś mawiać... Żadne bolesne wspomnienia nie zdoła zatrzeć pamięci o Tobie. Żaden namacalny dowód na to, co jest prawdziwe, nie sprawi, że uwierzę. Bo zaufałam Tobie. A Ty jesteś prawdziwy. Prawdziwy, i ciągle żywy, dla mnie.
E.
PIERWSZY ODCINEK
(błagam, tylko nie zraźcie się prologiem :lol2:)
Ostatnio zmieniony przez Laffy dnia Czw Wrz 25, 2008 10:00 pm, w całości zmieniany 1 raz
Re: COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO.
Laff zdolności do komentowania nie mam ale... Przeczytałam i bardzo a nawet bardzo bardzo mi się podoba...
Wstawiaj dalej...
Wstawiaj dalej...
moniavelsara- Liczba postów : 3573
Join date : 11/06/2008
Age : 30
Skąd : Sandomierz
Re: COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO.
już nie mogę się doczekać następnej części. Bardzo mi się spodobało, mimo, iż to dopiero początek.
świetnie
świetnie
Dorota_Girl- Liczba postów : 2444
Join date : 28/03/2008
Age : 31
Skąd : six feet from the edge.
Re: COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO.
Całkiem niezłe No i jak na moje oko wygląda na to, że szykuje się zakończenie bez happy endu. [wywnioskowałam z prologu]
ziółko- Liczba postów : 1134
Join date : 22/04/2008
Age : 35
Skąd : Łódź
Re: COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO.
Drugi odcinek.... Obiecuję, że w kolejnym będą dialogi :lol2:
2. Okno.
Tamtego dnia po raz ostatni była na 'swojej' łące. Do tego czasu targały nią silne, ambiwalentne odczucia - z jednej strony czuła dziwny strach przed nieznajomym, z drugiej - chciała go jeszcze raz zobaczyć. Dopiero kiedy wróciła do domu, znalazła się w swoim pokoju, wszystko na spokojnie przemyślała. W ciągu tych kilkudziesięciu sekund zdołała zauważyć, że chłopak mógł być w jej wieku, a na dodatek miał niespotykaną urodę - jasne włosy, jasna cera... Eileen nigdy dotąd nie widziała nikogo o tak jasnych włosach, prawie białych! Żałowała natomiast, że ów nieznajomy stał na tyle daleko, że mimo doskonałej umiejętności dostrzegania i zapamiętywania szczegółów nie dojrzała dokładnie jego twarzy. Być może dlatego, że nie ujrzała jego miny poczuła lęk. Równie dobrze chłopak mógł być zupełnie nieszkodliwy.
Przez cały ten czas Eileen była tak zaintrygowana tamtym spotkaniem, że nie zwracała uwagi na ojca ani Anett - przyszłą macochę, która wciąż przesiadywała w ich domu.
Był wtorek, Eileen wróciła ze szkoły, chociaż przywykła do myśli o powtórce roku. Chodziła na zajęcia ot tak - dla zbicia czasu. Jej sytuacja nie była dobra, nie liczyła więc na żaden cud.
W domu nikogo nie było. Dziewczyna udała się prosto do kuchni, żeby coś przekąsić. Otworzyła lodówkę, znalazła ulubiony jogurt, i kiedy z powrotem zamknęła drzwiczki, i zwróciła sie w stronę stołu, spojrzała przez okno. Serce znów zaczęło jej szybciej bić, a jogurt o mały włos nie wypadł jej z rąk. W ogrodzie, oparty o drzewo stał ów tajemniczy chłopak. Stał w podobnej pozie, co ostatnio, z rękami skrzyżowanymi na piersi. Tym razem drzewo rzucało cień na jego twarz, co uniemożliwiało odgadniecie jego miny. Eileen odłożyła jogurt na stół i podeszła do okna. W tej samej chwili chłopak wyprostował ręce i przechylił głowę w bok. Eileen nie wiedziała co robić. W jednej chwili zrozumiała, ze tamto spotkanie na łące nie było przypadkiem - była śledzona!
A nie nie wiedzieć czemu, po chwili intensywnej wymianie spojrzeń, zaczęła się uspakajać. Nie zamierzała dzwonić na policję. Po prostu stała w miejscu, nie spuszczając go z oczu.
Serce powoli wróciło do normalnego tempa, nawet zaczęła wolniej oddychać.
Nagle chłopak ruszył z miejsca. Powoli, krok po kroku zbliżał się w stronę werandy, na którą wychodziło okno.
Ta chwila, kiedy przemierzał trawnik wydawała się trwać w nieskończoność. W końcu doszedł do drewnianych stopni, wspiął się po nich, i stawiając ostatnie trzy kroki znalazł się dokładnie naprzeciw Eillen.
W tej chwili dzieliła ich tylko cienka szyba.
Dziewczyna ponownie wstrzymała oddech.
-Kim jesteś? -zapytała, podnosząc nieco głos. Była pewna, że ją słyszy. Nie chciała jednak otwierać okna - strach znowu zaczął wkradać się w jej podświadomość.
-Kim jesteś? -powtórzyła- Jak masz na imię?
Chłopak nie odpowiedział. Wciąż świdrował ją wzrokiem. Niesamowity błękit jego oczu sprawił, że Eileen stała nieruchomo jak zahipnotyzowana. Już nie była w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa.
Podniosła za to rękę i przyłożyła dłoń do zimnej, gładkiej szyby. Przez moment żałowała, że nie może być bliżej, że coś ich dzieli. Mogła sobie pozwolić jedynie na taki gest...
Po chwili i on przyłożył swoją dłoń do okna - dokładnie w tym samym miejscu do Eileen.
Dziewczyna spojrzała na nią.
'To niesamowite', pomyślała. Wydawało jej się, że czuje ciepło jego dotyku - mimo dzielącego ich okna. Kąciki jej ust nieznacznie się podniosły.
Przymknęła oczy, na kilka sekund, żeby postarać się racjonalnie wszystko przemyśleć - bez jego spojrzenia, lecz kiedy z powrotem podniosła powieki - zniknął.
2. Okno.
Tamtego dnia po raz ostatni była na 'swojej' łące. Do tego czasu targały nią silne, ambiwalentne odczucia - z jednej strony czuła dziwny strach przed nieznajomym, z drugiej - chciała go jeszcze raz zobaczyć. Dopiero kiedy wróciła do domu, znalazła się w swoim pokoju, wszystko na spokojnie przemyślała. W ciągu tych kilkudziesięciu sekund zdołała zauważyć, że chłopak mógł być w jej wieku, a na dodatek miał niespotykaną urodę - jasne włosy, jasna cera... Eileen nigdy dotąd nie widziała nikogo o tak jasnych włosach, prawie białych! Żałowała natomiast, że ów nieznajomy stał na tyle daleko, że mimo doskonałej umiejętności dostrzegania i zapamiętywania szczegółów nie dojrzała dokładnie jego twarzy. Być może dlatego, że nie ujrzała jego miny poczuła lęk. Równie dobrze chłopak mógł być zupełnie nieszkodliwy.
Przez cały ten czas Eileen była tak zaintrygowana tamtym spotkaniem, że nie zwracała uwagi na ojca ani Anett - przyszłą macochę, która wciąż przesiadywała w ich domu.
Był wtorek, Eileen wróciła ze szkoły, chociaż przywykła do myśli o powtórce roku. Chodziła na zajęcia ot tak - dla zbicia czasu. Jej sytuacja nie była dobra, nie liczyła więc na żaden cud.
W domu nikogo nie było. Dziewczyna udała się prosto do kuchni, żeby coś przekąsić. Otworzyła lodówkę, znalazła ulubiony jogurt, i kiedy z powrotem zamknęła drzwiczki, i zwróciła sie w stronę stołu, spojrzała przez okno. Serce znów zaczęło jej szybciej bić, a jogurt o mały włos nie wypadł jej z rąk. W ogrodzie, oparty o drzewo stał ów tajemniczy chłopak. Stał w podobnej pozie, co ostatnio, z rękami skrzyżowanymi na piersi. Tym razem drzewo rzucało cień na jego twarz, co uniemożliwiało odgadniecie jego miny. Eileen odłożyła jogurt na stół i podeszła do okna. W tej samej chwili chłopak wyprostował ręce i przechylił głowę w bok. Eileen nie wiedziała co robić. W jednej chwili zrozumiała, ze tamto spotkanie na łące nie było przypadkiem - była śledzona!
A nie nie wiedzieć czemu, po chwili intensywnej wymianie spojrzeń, zaczęła się uspakajać. Nie zamierzała dzwonić na policję. Po prostu stała w miejscu, nie spuszczając go z oczu.
Serce powoli wróciło do normalnego tempa, nawet zaczęła wolniej oddychać.
Nagle chłopak ruszył z miejsca. Powoli, krok po kroku zbliżał się w stronę werandy, na którą wychodziło okno.
Ta chwila, kiedy przemierzał trawnik wydawała się trwać w nieskończoność. W końcu doszedł do drewnianych stopni, wspiął się po nich, i stawiając ostatnie trzy kroki znalazł się dokładnie naprzeciw Eillen.
W tej chwili dzieliła ich tylko cienka szyba.
Dziewczyna ponownie wstrzymała oddech.
-Kim jesteś? -zapytała, podnosząc nieco głos. Była pewna, że ją słyszy. Nie chciała jednak otwierać okna - strach znowu zaczął wkradać się w jej podświadomość.
-Kim jesteś? -powtórzyła- Jak masz na imię?
Chłopak nie odpowiedział. Wciąż świdrował ją wzrokiem. Niesamowity błękit jego oczu sprawił, że Eileen stała nieruchomo jak zahipnotyzowana. Już nie była w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa.
Podniosła za to rękę i przyłożyła dłoń do zimnej, gładkiej szyby. Przez moment żałowała, że nie może być bliżej, że coś ich dzieli. Mogła sobie pozwolić jedynie na taki gest...
Po chwili i on przyłożył swoją dłoń do okna - dokładnie w tym samym miejscu do Eileen.
Dziewczyna spojrzała na nią.
'To niesamowite', pomyślała. Wydawało jej się, że czuje ciepło jego dotyku - mimo dzielącego ich okna. Kąciki jej ust nieznacznie się podniosły.
Przymknęła oczy, na kilka sekund, żeby postarać się racjonalnie wszystko przemyśleć - bez jego spojrzenia, lecz kiedy z powrotem podniosła powieki - zniknął.
Re: COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO.
Lafyyyyyyy boże mój to jest boskie! ja JUŻ jestem uzależniona... normalnie genialne :D ja chcę więcej... i już go normalnie uwielbiam... a to z dłonią przy oknie i ciepłem... ah! mraaaau :serduszka:
Re: COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO.
Zgadzam się z moja przedmówczynią, to jest świetne! Czekam na kolejny odcinek z niecierpliwością :*: :*: :*: :*:
Re: COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO.
:leze!:Wciąż świdrował ją wzrokiem.
[Ogólnie opowiadanie bardzo podoba mi się ]
ziółko- Liczba postów : 1134
Join date : 22/04/2008
Age : 35
Skąd : Łódź
Re: COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO.
Przeczytałaaam!
Jeju ojeju jeju!
Normalnie cudnownie
Tematyka trochę jak z " Miasta Aniołów", przez co jeszcze bardziej to uwielbiam
:*: :*:
Jeju ojeju jeju!
Normalnie cudnownie
Tematyka trochę jak z " Miasta Aniołów", przez co jeszcze bardziej to uwielbiam
:*: :*:
Re: COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO.
ajj...świetne! wszystko jest tak opisane...
a czytając opis tego chłopaka, miałam mojego kolegę przed oczami. Też ma bardzo jasne włosy i jasną cerę.
oczywiście czekam na kolejną część.
a czytając opis tego chłopaka, miałam mojego kolegę przed oczami. Też ma bardzo jasne włosy i jasną cerę.
oczywiście czekam na kolejną część.
Dorota_Girl- Liczba postów : 2444
Join date : 28/03/2008
Age : 31
Skąd : six feet from the edge.
Re: COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO.
nie mogę się doczekać następnej części
Lockit- Liczba postów : 1943
Join date : 18/05/2008
Age : 28
Skąd : Bełchatów
Re: COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO.
Przepraszaaaam, że tak szybko... Ale dzisiaj palce aż same wystukiwały te słowa.... ^-^' Obiecuję, że na 4. odcinek będziecie mogli dłużej poczekać )
I jeszcze jedno: w piątym odcinku będzie ciąg dalszy sceny z tego odcinka. Bo gdybym tego nie podzieliła... Byłoby za dużo ^^' ;**
Dziękuję ;*
3. Nathaniel.
Zimno... Zimno... Ciepło... Cieplej.... Gorą... ZNÓW ZIMNO!!
To budzik przerwał ten idiotyczny sen. Eileen usiadła na łóżku i odgarnęła włosy z czoła.
Całą noc śniła, że biega bo polu i bierze udział w zabawie z dzieciństwa - kiedy mama chowała jej jakiś drobiazg i podpowiadała słowami 'Ciepło-zimno', a ona błądziła po pokoju i szukała. We śnie nie znalazła tego za czym podążała. A raczej... Za KIM podążała.
Potarła dłonią wciąż ciężkie powieki...
Nie mogła uwierzyć, że wczorajsze zdarzenie było prawdziwe... To było jak jakaś filmowa scena, a nie życie zwykłej nastolatki!
-Eileen! -nagle z rozmyślań wyrwał ją głos ojca.
-Już schodzę! -odpowiedziała i szybko wstała z łóżka. Zabrała czyste ubrania i pobiegła do łazienki. Tego dnia tata obiecał, że podwiezie ja do szkoły.
-Jesteś pewna, że wszystko w porządku?
-Tato, skończ już! - całą drogę ojciec spoglądał na nią podejrzliwie, miała już dosyć.
-Ale wyglądasz jakoś...
-Po prostu się nie wyspałam. Zatrzymaj się tu, proszę -Eileen odpięła pasy i chwyciła za klamkę.
-Ale stąd do szkoły będziesz miała parę minut -zdziwił się pan Evans.
-Nie szkodzi. Chcę się przejść.
-No... No dobrze... -zrobił dziwną minę i machnął ręką. Zatrzymał się i pozwolił córce wysiąść.
Eileen przerzuciła torbę na prawe ramię i pomachawszy ojcu na pożegnanie ruszyła w stronę szkoły. Przed nią kilka minut wolnego spaceru, wzdłuż spokojnej uliczki, która kończyła się wylotem na tę główną, prowadzącą do liceum.
Mogła znów oddać się rozmyślaniom o wczorajszym dniu... Ale to widocznie nie było jej dane. Nie było jej dane w ogóle racjonalnie myśleć, bo... kilka metrów od niej stał ON.
'Jak, do jasnej cholery...?', pomyślała zdezorientowana i szybko rozejrzała się na boki.
Kiedy wysiadała z samochodu, nikogo tu nie było! Stanęła w miejscu, chciała się odwrócić i wybiec z pustej - nie licząc ich obu - uliczki, ale w końcu ciekawość zwyciężyła. Powoli, jak on wczoraj zaczęła stawiać kroki w jego stronę. Tym razem nie zamierzała ani na sekundę spuścić go z oczu. Kiedy w końcu zbliżyła się na tyle blisko, ze dzieliły ich ledwo trzy duże kroki, zatrzymała się.
-Kim jesteś? -zapytała ciszej niż zamierzała, niemal szeptem.
Milczał, znowu. Eileen w jednej chwili poczuła nagły przypływ gniewu, który rozlał się po jej ciele.
-Odpowiesz mi wreszcie, czy nie? -tym razem krzyknęła.
Nadal bez odpowiedzi. Chłopak stał niewzruszony i z nieodganiętym wyrazem twarzy patrzył jej w oczy.
-Cholera... -Eileen przyłożyła obie dłonie do skroni i pokręciła głową- Jesteś nienormalny! -wykrzyczała i szybkim krokiem oddaliła się w stronę szkoły.
Już nie zależało jej, czy zniknie, czy zostanie. Niesamowicie wkurzało ją jego milczenie. To przestało być zabawne, a aura tajemniczości, którą odczuła wczoraj, nagle zniknęła.
To z pewnością był jakiś świr, może zboczeniec?
-Nathaniel.
Kiedy oddaliła się na kilka metrów usłyszała za sobą jego głos.
Przystanęła w miejscu, nie odwracając się. Nie wiedziała, czy iść, czy spojrzeć na niego... O ile jeszcze tam stał?
Nagle znów usłyszała jego aksamitny wręcz głos, tuż nad lewym uchem.
-Nazywam się Nathaniel.
Poczuła ciarki rozchodzące się po całym ciele... Powoli odwróciła głowę.
Stał tuż obok.
Tak blisko, że bez trudu dostrzegła maleńkie refleksy światła w jego błękitnych oczach.
Z trudem nabrało powietrza do płuc. Serce znów przybrało nienaturalnie szybki rytm.
-No wreszcie... -spróbowała się uśmiechnąć, ale bliskość Nathaniela była wręcz paraliżująca - mogła sobie pozwolić jedynie na słaby grymas, przypominający uśmiech.
-A ty... -zapytał, nie ruszając sie z miejsca.
Eileen stała przed nim, z wciąż zwróconą w jego stronę głową. Ich ramiona się dotykały. Nie była w stanie normalnie myśleć.
-Eee..
Co powiedzieć? O co w ogóle pytał?
Nie mogła oderwać wzroku od jego oczu.
-Teraz to ty będziesz milczeć?
-Nie... -pokręciła przecząco głową. Wciąż na niego patrzyła - teraz na nowo bała się, ze zniknie.
W końcu Nathaniel ruszył się z miejsca. Powoli nie spuszczając jej z oczu przeniósł się krok do przodu, tak że teraz stał dokładnie naprzeciw niej. Tak blisko, jak wczoraj. Nawet bliżej. Tyle, że bez szyby.
-No więc? -ponaglił spokojnym tonem.
-Nie zaczynamy... zdania od 'więc'... -palnęła Eileen i szybko ugryzła się w język.
'Idiotka, idiotka!', zbeształa sie w myślach.
Nathaniel zaśmiał się cicho i przechylił w bok głowę. Jasne kosmyki opadły mu na oczy.
-Ja... Ja...
-... nazywam się... -podpowiedział i uśmiechnął się. Serce Eileen omal nie wyskoczyło jej z piersi. To był najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek, ktokolwiek jej podarował.
Czuła, ze robi z siebie idiotkę, ale właśnie stała przed ... przed... 'Och -pomyślała- kimkolwiek nie jest, nie może być zwykłym człowiekiem'.
-Kate? Alice?
-Co? -'Jaka Kate? Jaka Alice? Ktoś tu jest?' -przerażona odwróciła się do tyłu, ale nikogo nie było. Nagle oblał ją zimny pot - odwróciła się!
-Nie! -krzyknęła i szybko spojrzała tam, gdzie przed chwilą stał. Na szczęście, nie ruszył się z miejsca.
-Co? -teraz to on przybrał przerażoną minę.
-Nie... Nic... -odetchnęła z ulgą- Jesteś...
-Tak -ponownie się uśmiechnął- Tak długo, jak sobie życzysz...
CDN
I jeszcze jedno: w piątym odcinku będzie ciąg dalszy sceny z tego odcinka. Bo gdybym tego nie podzieliła... Byłoby za dużo ^^' ;**
Dziękuję ;*
3. Nathaniel.
Zimno... Zimno... Ciepło... Cieplej.... Gorą... ZNÓW ZIMNO!!
To budzik przerwał ten idiotyczny sen. Eileen usiadła na łóżku i odgarnęła włosy z czoła.
Całą noc śniła, że biega bo polu i bierze udział w zabawie z dzieciństwa - kiedy mama chowała jej jakiś drobiazg i podpowiadała słowami 'Ciepło-zimno', a ona błądziła po pokoju i szukała. We śnie nie znalazła tego za czym podążała. A raczej... Za KIM podążała.
Potarła dłonią wciąż ciężkie powieki...
Nie mogła uwierzyć, że wczorajsze zdarzenie było prawdziwe... To było jak jakaś filmowa scena, a nie życie zwykłej nastolatki!
-Eileen! -nagle z rozmyślań wyrwał ją głos ojca.
-Już schodzę! -odpowiedziała i szybko wstała z łóżka. Zabrała czyste ubrania i pobiegła do łazienki. Tego dnia tata obiecał, że podwiezie ja do szkoły.
-Jesteś pewna, że wszystko w porządku?
-Tato, skończ już! - całą drogę ojciec spoglądał na nią podejrzliwie, miała już dosyć.
-Ale wyglądasz jakoś...
-Po prostu się nie wyspałam. Zatrzymaj się tu, proszę -Eileen odpięła pasy i chwyciła za klamkę.
-Ale stąd do szkoły będziesz miała parę minut -zdziwił się pan Evans.
-Nie szkodzi. Chcę się przejść.
-No... No dobrze... -zrobił dziwną minę i machnął ręką. Zatrzymał się i pozwolił córce wysiąść.
Eileen przerzuciła torbę na prawe ramię i pomachawszy ojcu na pożegnanie ruszyła w stronę szkoły. Przed nią kilka minut wolnego spaceru, wzdłuż spokojnej uliczki, która kończyła się wylotem na tę główną, prowadzącą do liceum.
Mogła znów oddać się rozmyślaniom o wczorajszym dniu... Ale to widocznie nie było jej dane. Nie było jej dane w ogóle racjonalnie myśleć, bo... kilka metrów od niej stał ON.
'Jak, do jasnej cholery...?', pomyślała zdezorientowana i szybko rozejrzała się na boki.
Kiedy wysiadała z samochodu, nikogo tu nie było! Stanęła w miejscu, chciała się odwrócić i wybiec z pustej - nie licząc ich obu - uliczki, ale w końcu ciekawość zwyciężyła. Powoli, jak on wczoraj zaczęła stawiać kroki w jego stronę. Tym razem nie zamierzała ani na sekundę spuścić go z oczu. Kiedy w końcu zbliżyła się na tyle blisko, ze dzieliły ich ledwo trzy duże kroki, zatrzymała się.
-Kim jesteś? -zapytała ciszej niż zamierzała, niemal szeptem.
Milczał, znowu. Eileen w jednej chwili poczuła nagły przypływ gniewu, który rozlał się po jej ciele.
-Odpowiesz mi wreszcie, czy nie? -tym razem krzyknęła.
Nadal bez odpowiedzi. Chłopak stał niewzruszony i z nieodganiętym wyrazem twarzy patrzył jej w oczy.
-Cholera... -Eileen przyłożyła obie dłonie do skroni i pokręciła głową- Jesteś nienormalny! -wykrzyczała i szybkim krokiem oddaliła się w stronę szkoły.
Już nie zależało jej, czy zniknie, czy zostanie. Niesamowicie wkurzało ją jego milczenie. To przestało być zabawne, a aura tajemniczości, którą odczuła wczoraj, nagle zniknęła.
To z pewnością był jakiś świr, może zboczeniec?
-Nathaniel.
Kiedy oddaliła się na kilka metrów usłyszała za sobą jego głos.
Przystanęła w miejscu, nie odwracając się. Nie wiedziała, czy iść, czy spojrzeć na niego... O ile jeszcze tam stał?
Nagle znów usłyszała jego aksamitny wręcz głos, tuż nad lewym uchem.
-Nazywam się Nathaniel.
Poczuła ciarki rozchodzące się po całym ciele... Powoli odwróciła głowę.
Stał tuż obok.
Tak blisko, że bez trudu dostrzegła maleńkie refleksy światła w jego błękitnych oczach.
Z trudem nabrało powietrza do płuc. Serce znów przybrało nienaturalnie szybki rytm.
-No wreszcie... -spróbowała się uśmiechnąć, ale bliskość Nathaniela była wręcz paraliżująca - mogła sobie pozwolić jedynie na słaby grymas, przypominający uśmiech.
-A ty... -zapytał, nie ruszając sie z miejsca.
Eileen stała przed nim, z wciąż zwróconą w jego stronę głową. Ich ramiona się dotykały. Nie była w stanie normalnie myśleć.
-Eee..
Co powiedzieć? O co w ogóle pytał?
Nie mogła oderwać wzroku od jego oczu.
-Teraz to ty będziesz milczeć?
-Nie... -pokręciła przecząco głową. Wciąż na niego patrzyła - teraz na nowo bała się, ze zniknie.
W końcu Nathaniel ruszył się z miejsca. Powoli nie spuszczając jej z oczu przeniósł się krok do przodu, tak że teraz stał dokładnie naprzeciw niej. Tak blisko, jak wczoraj. Nawet bliżej. Tyle, że bez szyby.
-No więc? -ponaglił spokojnym tonem.
-Nie zaczynamy... zdania od 'więc'... -palnęła Eileen i szybko ugryzła się w język.
'Idiotka, idiotka!', zbeształa sie w myślach.
Nathaniel zaśmiał się cicho i przechylił w bok głowę. Jasne kosmyki opadły mu na oczy.
-Ja... Ja...
-... nazywam się... -podpowiedział i uśmiechnął się. Serce Eileen omal nie wyskoczyło jej z piersi. To był najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek, ktokolwiek jej podarował.
Czuła, ze robi z siebie idiotkę, ale właśnie stała przed ... przed... 'Och -pomyślała- kimkolwiek nie jest, nie może być zwykłym człowiekiem'.
-Kate? Alice?
-Co? -'Jaka Kate? Jaka Alice? Ktoś tu jest?' -przerażona odwróciła się do tyłu, ale nikogo nie było. Nagle oblał ją zimny pot - odwróciła się!
-Nie! -krzyknęła i szybko spojrzała tam, gdzie przed chwilą stał. Na szczęście, nie ruszył się z miejsca.
-Co? -teraz to on przybrał przerażoną minę.
-Nie... Nic... -odetchnęła z ulgą- Jesteś...
-Tak -ponownie się uśmiechnął- Tak długo, jak sobie życzysz...
CDN
Re: COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO.
Laff jak będziesz przepraszać za takie głupoty to Cię chyba trzepnę... :leze!:
Odcinek jak zwykle wspaniały... :*: :*: :*:
Odcinek jak zwykle wspaniały... :*: :*: :*:
moniavelsara- Liczba postów : 3573
Join date : 11/06/2008
Age : 30
Skąd : Sandomierz
Re: COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO.
No nie spotkałam się ze stwierdzeniem, że ktoś "świdrował wzrokiem". Ale zabrzmiało to fajnie, wręcz mnie rozbawiło ;P ["świdrował ją wzrokiem" :leze!:]Laffy napisał:ziółko napisał::leze!:Wciąż świdrował ją wzrokiem.
:lol2:
No coooo? :lol2:
[trzeci odcinek fantastyczny ]
ziółko- Liczba postów : 1134
Join date : 22/04/2008
Age : 35
Skąd : Łódź
Re: COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO.
lae ja tak przyjemnie umarłam... ja tak kocham umierać... to jest takie... oj tak słodkie, i tajemnicze ale bardziej mi tu słodko niż tajemniczo i normalnie aż mi się coś dzieje i nie wiem no umieram... mrauuuu mrauuu mrauuuu :serduszka:
Re: COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO.
Oficjalnie pozwalam ci się pośpieszyć z następną częścią :leze!:
(Pats... akurat tobie nie wypada o to prosić)
Nathaniel... rety, jak anielsko. Anielskie sezamki.
Nie ja wcale tego nie napisałam xD
No ale ogólnie to bardzo anielsko się czuję, jak to czytam
:*:
(Pats... akurat tobie nie wypada o to prosić)
Nathaniel... rety, jak anielsko. Anielskie sezamki.
Nie ja wcale tego nie napisałam xD
No ale ogólnie to bardzo anielsko się czuję, jak to czytam
:*:
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
sweetthink :: W duszy każdej istoty drzemie artysta. Ktoś musi go tylko obudzić... :: Opowiadania :: by Laffy
Strona 1 z 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|