The National Military Cementery - Ottawa

no bo kto urządza imprezę na cmentarzu i rzuca bananem w strażnika..?

Dziewczyny coś mnie dźga w plecy pod swetrem...

White sprawdz prosze, bo coś mi tam wpadło.

spoko Fire... mój zaprzyjaźniony wampir tylko zgubił swojego kła... przyznaj się... wysoki brunet o ciemnych oczach... balowałaś z takim co??

Eeee... nie spotkałam go tylko i hm... rozmawialiśmy.

E no i on poczęstował mnie se... e... kawiorem.

a dobty był ten kawior..? :leze!:

haha stara sztuczka :D oj Fire Fire... nie martw się nic Ci nie będzie

bo nie obudziłaś się cała umorusana krwią prawda??

e średni był ten kawior..dlatego chcę tosta.

Nie, nie White spokojnie, przyjarałam gościa, bo usilnie mnie chciał poczęstować sezamkami.



Fire wyjmuje spod bluzki wielki obrus w białe i czerwone kwadraty.

Dziewczyny patrzą na nia w milczeniu. Patrzą na siebie bez słowa. Fire na obrus, dziewczyny na obrus, Fire na dziewczyny, dziewczyny na Fire, dziewczyny na obrus, obrus na kamyczek.
-No dobra. Dopasuję go do klimatu - mówi Fire i przypala obrus z każdej strony.
Po chwili obrus wygląda jakby miał 50 lat i należał do wampira.

[Fire nie zapomniała o wzorkach w kształcie nietoperzy]

:leze!: chciałabym widzieć minę Garrego :leze!:

Fire... porwijmy go i zachowujmy się jak dziwne stwory :leze!: najwyżej potem zmienimy cmentarz :leze!:

porywamy Garrego? :leze!:

White... a my już nie zachowujemy się jak dziwne stwory...?:leze!:

przynajmniej będziemy wiarygodne :leze!:

no dobra. u której będziemy go przetrzymywać?

no jak u której! tutaj jak naszego śmiechu nie słychać to i jego krzyku nie będzie :leze!:

:leze!: jestem przygotowana! mam nawet zszywacz^^ :poirytowany:

a ja swoją Fire moc


Jedziemy !!!!!

dobra wiec... ja się przyznam i zamienię w wampira ale nie bójcie się przyjaciół nie zjadam :leze!:

czekajcie...
wygrzebałam z torebki pistolet na gwoździe... przyda się...

mamy jakis plan czy działamy spontanicznie? :leze!:

spontan! :leze!: to co idziemy? o tej godzinie pewnie je obiad w chatce więc nie będzie świadków :leze!:

idziemy!^^

idziemy... :leze!:

ja też idę!!!



weźmy za niego okup

[White idzie pierwsza rozglądając się uważnie czy nie ma na cmentarzu zbyt wielu osób. Upał jednak stoi po ich stronie. Dostrzega jedynie jakąs staruszkę, która i tak bez okularów mało potrafi dostrzec. Tak jak myślały Garry zajada sie właśnie obiadem przygotowanym przez swoją żonę dzień wcześniej, nawet sie nie spodziewa co go czeka!]

[Lockit idzie tuż za White. Widzą staruszkę, która wprawdzie bez okularów nic nie widzi, ale i tak zerkają na siebie porozumiewawczo. Lockit cicho podchodzi do starszej pani, przystawia jej zszywacz do głowy i mówi:
- Proszę natychmiast wyjść z cmentarza. To dla pani bezpieczeństwa.]

[ Pats skrada się za dziewczynami z tuzinem bananów pod pachą. Lockit znacząco patrzy się na Pats.
- No co? To w razie gdyby stawiał opór!]