sweetthink
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

+10
Apple
Oldź
PatsyGirl
ultraviolet
Lipciaaaa
Dorota_Girl
Gwiazdeczka
fairy
mysweettime
Mrs White
14 posters

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Mrs White Czw Kwi 03, 2008 12:45 pm

Co by było gdyby odwrócić role. Gdyby IS nie zaczynało się od wygranego konkursu i jakiegoś roztrzepanego rudzielca, która skrada serce swojego producenta? Gdyby to Tom był "zbłąkaną owieczką", a z Jude doświadczoną panią producent?

Pomysł jest taki, że Jude ma 20 lat, wydała już 2 albumy, ale jest zmęczona, brakuje jej weny do tworzenia swojej własnej muzyki. Jakby czegoś w jej życiu brakowało. Robi sobie przerwę, za zgodą Darius'a. Jednak jak to Darius, nie zgodził się bezpodstawnie. Jude podczas swojej "przerwy" jest jego główną producentką, jego prawą ręką jeśli chodzi o dźwięk G Major.

Rodzina i przyjaciele Jude zostają bez zmian. Victoria i Stuart rozwiedli się, Sadie pracuje jako recepcjonistka w wytwórni. SME grają z Jude i innymi zespołami jakie przemykają przez studia G major. Generalnie to wszystko zostaje bez zmian.

Tommy, ma jakieś 25 lata i to jest jakiś rok, może troszkę więcej jak skończył swoja karierę w Boyz Attack. Jest typową, stereotypową gwiazdą, która nie widzi nic poza własną osoba. Jest arogancki, uszczypliwy i na pewno za bardzo pewny siebie. To okres kiedy jego głównym zajęciem są imprezy, szybka miłość do modelek i koncentrowanie się na własnym osobistym szczęściu.

Co się stanie jeśli te dwie osobowości zaczną ze sobą współpracować? Czy będą w ogóle w stanie znaleźć między sobą jakąś linie porozumienia, która pozwoli im na tworzenie wspaniałej muzyki? Czy dadzą rade poznać się na tyle, by móc szczerze cieszyć się z własnego towarzystwa??


W tym momencie pisanie tego jest zawieszone, ale powoli nastawiam się do powrotu do OR. Ale shhhhh.... Wink Natomiast 7 odcinków znajdziecie tu: http://odwrocone-role-is.blog.onet.pl/


Ostatnio zmieniony przez Mrs White dnia Pon Maj 19, 2008 4:03 am, w całości zmieniany 1 raz
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Mrs White Wto Kwi 22, 2008 6:23 pm

No. Trochę mi to zajęło, ale wróciłam Very Happy Nie wiem co mam wam powiedzieć. Ten odcinek nie należy do najlepszych, bo jest w sumie o niczym konkretnym, ale obiecuje że w 9 odcinku się poprawie hehe. :dobrozlo:

a! piosenka.. http://orodcinek8.muxtape.com/ jak klikniecie na nazwę to się załaduje i włączy...

Miłego czytania! :leze!:

-------------
Odcinek 8 - The Other Truth


„Więc... Gdzie chcesz zniknąć na weekend?” Zapytał jak tylko ich usta rozłączyły się na moment. „Zniknąć?” Jude spojrzała na niego lekko zdezorientowana. „No tak zniknąć, skoro piosenka była do mnie na prawdę, to... Pytam. Gdzie chcesz zniknąć 'bez śladu'..” Dopiero po tych słowach na ustach Jude pojawił się nieśmiały uśmiech. Odchyliła lekko do tyłu głowę, a następnie zarzucając swoje ręce na jego szyje oznajmiła niemalże szeptem... „Gdziekolwiek, byśmy tylko mogli spokojnie spędzić ten czas zdała od ciekawskich spojrzeń. Ale już nie na kompletnym pustkowiu.” Roześmiała się głośno. „ Już dość czasu spędziłam w takim miejscu...”

„Hmmm... Myślę, że mam coś odpowiedniego.”Oznajmił tajemniczo po czym zaczął rozglądać się za telefonem. „Muszę tylko gdzieś zadzwonić, a Ty w tym czasie daj znać Sadie, że Cie nie będzie do poniedziałku.” Chciał wyjść ale zatrzymała go prosząc wzrokiem o jakiekolwiek wyjaśnienie.

„Ufasz mi?” Zapytał lekko rozbawiony. „Tak, myślę, że tak.” Mina Tom'a nagle zmieniła swój wyraz, co z kolei przywiodło uśmiech na usta Jude. Nie puszczając jego dłoni powoli przybliżyła się do niego. „Ufam.” Oznajmiła po czym pocałowała go delikatnie i pobiegła do sypialni, by zadzwonić do swojej siostry.

Była szczęśliwa w tym przerażeniu, które mimowolnie królowało nad jej osobą. W ostatnim czasie niczego nie pragnęła tak bardzo jak uśmiechu na jego ustach i ciepłego spojrzenia kierowanego jedynie do niej. Pierwszy raz od dobrych kilku lat chciała spróbować coś zbudować, uwierzyła, że ma prawo do szczęścia i nawet strach nie był w stanie jej od tego odwieść...

*~^^~*


Niespełna godzinę później siedzieli już w samochodzie śmiejąc się i żartując... Zupełnie jak dawniej, jak gdyby nic złego pomiędzy nimi się nie wydarzyło. Znowu mogli patrzeć sobie w oczy, droczyć się ze sobą i prowokować się nawzajem. Obojgu z nich brakowało tego bardzo i czasem sami myśleli o tym, jak niezwykle mocno można za kimś tęsknić... „Powiesz mi wreszcie gdzie mnie porywasz?”

„Porywam Cie?”

„Tak, porywasz. Nie mówiąc mi gdzie jedziemy dokonujesz porwania.” Oznajmiła z dziwną dumą w głosie, próbując jak najtrafniej odwzorować mowę prawników. Tom roześmiał się i przez chwilę milczał pozwalając jej się lekko zdenerwować. „No daj spokój Tom. Chce wiedzieć gdzie jedziemy... Co to jakiś film gdzie facet bierze dziewczynę na wycieczkę, ale nie mówi gdzie. A jak już są na miejscu okazuje się...” Przerwała widząc, że Tom nie może przestać się z niej śmiać. Normalnie, w takiej sytuacji znowu by wybuchnęła, większa niż do tej pory złością czy irytacją. Jednak cieszyła się z jego uśmiechu nawet jeśli był on spowodowany jej gadaniem od rzeczy. Uśmiechnęła się więc, wzięła głęboki oddech, i próbując inaczej go podejść zaczęła.. „Słońce... Gdzie jedziemy? Pisząc w piosence o zniknięciu bez śladu miałam na myśli, że oboje wiemy gdzie jedziemy, a nie tylko jedno z nas.”

„Ooo 'słońce' no no jakie postępy...” Zażartował spoglądając na nią ciepłym spojrzeniem... „Jezioro Ontario.” Oznajmił krótko i powrócił swoim wzrokiem na jezdnię. „Razem ze znajomymi ze stanów, co roku jeździmy nad jezioro. Już od kilku lat, w to samo miejsce. Zanim wyjechałaś Ben dzwonił do mnie, że przyjeżdżają, ale wszystko między nami zaczynało się na poważnie psuć i nie chciałem nawet próbować zaproponować Ci tego wyjazdu. Oni już tam są jakoś od środy. Dzwoniłem właśnie do nich powiedzieć, że przyjeżdżam na weekend.”

„Czyli poznam wreszcie jakichś Twoich znajomych... Super!” Jude cieszyła się jak nastolatka, mająca przed sobą wizje jakieś super imprezy na której będzie mogła poznać najpopularniejszych ze swojego liceum. To było coś innego, od tego, co znała ze swoich 'związkowych' doświadczeń. Można by było powiedzieć, że w jej historii był Speed i Jamie, ale jak dla niej oni nigdy tak na prawdę nie byli jej chłopakami. W jej osobistym rozumowaniu, miała tylko jednego faceta, który w niczym nie przypominał jej Tom'a.

Jak woda i ogień...

*~^^~*


Kiedy podjechali pod uroczy drewniany domek, zaraz przy jeziorze, było późne popołudnie. Tom od razu wysiadł z samochodu i z lekkim uśmiechem przeszedł na drugą stronę, by otworzyć jej drzwi. Jude jak tylko wyszła podarowała mu słodkiego buziaka, po którym Tom mógłby nawet zrezygnować z witania się z przyjaciółmi, by tylko poczuć jeszcze raz jej usta.

Tak na prawdę nie miał zielonego pojęcia na ile może sobie pozwolić jeśli chodzi o nią, dlatego też zostawiał to jej. Przynajmniej na razie, by wyczuć tempo z jakim Jude chciałaby, żeby ich związek się rozwijał. „Chodź, pewnie są na plaży... Rzeczy weźmiemy później.” Oznajmił podając jej swoją dłoń, którą niemal od razu zacisnęła w swojej z uśmiechem, jakiego dotąd nie widział...

Widział w jej spojrzeniu odrobinę nieśmiałości, ale przede wszystkim, pierwszy raz od dość dłuższego czasu widział w nich szczerość. Szczerość w tym jak na niego patrzyła, jak mówiła, jak się uśmiechała i jak go dotykała. Był zupełnie pewien co do uczuć, których jeszcze nie nazwała. Nie potrafił tego racjonalnie wytłumaczyć, ale czuł, że już niedługo, wystarczająco niedługo będzie miał ją całą. Jej duszę i ciało, jej dni i noce... Będzie jej powietrzem i wszystkim co kocha najbardziej. Już niedługo, w jej oczach zobaczy samego siebie... Już niedługo...

*~^^~*


Miał racje. Dość spora grupka ludzi siedziała na plaży, którą widzieli z oddali. Jedni się opalali, inni grali w siatkę plażową, jeszcze inni wygłupiali się w wodzie i nie wiedzieć czemu, nie zamieniając jeszcze z nimi ani jednego pojedynczego słowa wiedziała, że to będzie udany weekend, nie tylko przez to, że jest z Tommy'm, ale również dzięki jego znajomym.

Jak tylko ich zauważyli zaczęło się coś zwariowanego, dla jej oczu. W jednym momencie ta sama grupa ludzi, która jeszcze chwile temu była rozsypana po plaży, znalazła się w jednym miejscu, śmiejąc się i ściskając się z Tom'em jak gdyby nie widzieli się całą wieczność. Poczuła się nagle tak, jak już dawno się nie czuła. Jak zwykła dziewczyna, której nie można spotkać ani w telewizji ani w radiu...

Kiedy minęła w nich pierwsza euforia spowodowana widokiem Tom'a przyszła pora na nią. I tu, kolejny raz została mile zaskoczona. Wszyscy przywitali ją niezmiernie ciepło nie dając po sobie nawet odrobinę poznać, że doskonale wiedzą kim jest, co dawało jej od pierwszej chwili niezwykłe uczucie komfortu.

Jude od razu złapała kontakt ze wszystkimi i po godzinie z nimi wydawało się, że znają się od lat. To byli ludzie, dla których jej zawód i pozycja to jakby rzecz normalna, nie wywołująca w nich zbyt wielu emocji, które podczas takich wyjazdów są pożądane najmniej.

„Ok tu macie klucze do domku. Idźcie się rozpakować, a my tu powoli zorganizujemy ognisko powitalne.” Oznajmił Paul podając klucz Tom'owi. „Widzimy się niedługo! Żebyście tam nam nie zostali w sypialni przez cały wieczór, bo wpadniemy i was na silę stamtąd wyciągniemy!” Krzyczeli za nimi, kiedy już odchodzili...

*~^^~*


Wnętrze domku było tak samo urocze jak jego zewnętrzna część. Nie było w nim zbyt wiele przepychu co bardzo jej się spodobało od pierwszego momentu... Duży salon z kominkiem, połączony sprytnie z kuchnią. Wielkie kanapy rozstawione wokół uroczego stolika. W rogu pokoju na który patrzyła dostrzegła gitary, co sprawiło, że uśmiechnęła się mocniej czując się po prostu jak u siebie. „Skąd wiesz, który pokój jest dla nas?” Zapytała kiedy wchodzili na górę, nadal rozglądając się dookoła. „Bo co roku mam jeden. Jak każdy. Przydział został ustalony kilka lat temu i wszyscy się tego trzymają.” Wyjaśnił otwierając przed nią drzwi do pokoju.

Pokój był może nie za duży, ale niezmiernie przytulny, z ogromnym łóżkiem przykrytym kremową pościelą i bujanym fotelem zaraz przy wejściu na balkon. Spokojnie rozpakowali swoje rzeczy cały czas się przy tym śmiejąc i zaczepiając. Kradnąc sobie nawzajem nieśmiałe pocałunki...

Kiedy Tom wyszedł do łazienki, Jude weszła na mały balkonik z którego można było dostrzec całe jezioro. Stojąc tam mogła spokojnie zobaczyć swoich nowych znajomych nadal bawiących się na plaży i uśmiechała się na ten widok. Przypominali jej niezmiernie ją i SME. Byli tak samo zgrani, i tak samo rozumieli się niemal bez słów.

Nagle czyjeś dłonie delikatnie oplotły jej talie i jeśli nawet w pierwszym momencie się lekko przestraszyła, to już sekundę później rozpoznała owe dłonie i rozluźniła się pod wpływem ich dotyku. Oparła swoją głowę o jego ramię i przez dłuższą chwilę stali tak w objęciach, kołysząc się lekko jakby niesieni delikatnym, letnim wiatrem.

„Pięknie tu...” zaczęła wtulając się w niego jeszcze mocniej.

„Wiem...” Wyszeptał jej do ucha, po czym musnął delikatnie swoimi wargami o skórę jej szyi. Jude zamknęła swoje oczy i czuła, że mogłaby tak stać w jego ramionach do końca życia. Nic nie mówić, po prostu czuć go tak blisko siebie...”Możesz mi coś obiecać?”

„Zobaczymy jak powiesz co takiego miałby Ci obiecać...” Oznajmił nadal sytuując swoje usta zaraz przy jej uchu przez co każda pojedyncza sylaba wypowiadana przez niego sprawiała, że przez jej ciało przechodziły zapomniane prądy... „Obiecaj mi, że będziesz mnie tak trzymał już zawsze, że będziesz tak blisko już zawsze...”

„Będę tak blisko jak tylko mi na to pozwolisz...” Oznajmił bez większego zastanowienia i obrócił ją w swoją stronę. Nie broniła się w żaden sposób przed jego ustami, które w tak cudowny sposób dotykały jej skóry. Uwielbiała jego pocałunki i żadna siła na świecie w tym momencie nie byłaby w stanie zniszczyć tego uczucia.

Jednak oboje zdawali sobie sprawdzę, że tam na dole czekają na nich ludzie do których przyjechali i nawet jeśli wtedy mieli ochotę zaszyć się gdzieś tylko we dwójkę to wydawało się im oczywiste, że to nie jest możliwe. Nie w tym momencie...

*~^^~*


Nie miała czasu nawet podjechać do domu i zabrać jakichś cieplejszych rzeczy. Jedynie co miała, to ubrania, które kiedyś, tak dawno temu zostawiła w jego mieszkaniu. Dla żadnego z nich to nie był jednak problem...

Jude przewidując długi wieczór zabrała ze sobą sweter Tom'a w którym jej mała sylwetka odrobinę się topiła, jednak nie to było ważne. Nie musiała dzisiaj ładnie wyglądać. Wiedziała, że dla niego, wygląda tak zawsze, a zapach jego perfum, który docierał do jej nozdrzy jedynie uspokajał ją jeszcze bardziej.

Kiedy zeszli wreszcie na plażę, ognisko było już rozpalone. Część już siedziała na poukładanych wokół kocach, inni ciągle jeszcze coś przynosili, przestawiali czy układali. Jednak cały czas słychać było śmiech i beztroskę, której tej dwójce tak bardzo brakowało.

„Mark, Ty nadal nie dopuszczasz do siebie żadnej innej muzyki jak tylko tej z lat 90'... i niżej?” Zaczął ze śmiechem Tom, kiedy do ich uszu napłynęły delikatne dźwięki... „Wybacz przyjacielu, ale nawet Twoja muzyka nie jest w stanie zostać w mojej głowie dłużej niż godzinę. Nic na to nie poradzę. Jestem na wakacjach i mam zamiar odpocząć przy takiej a nie innej muzyce. Jak komuś nie pasuje...”

„To niech sobie rozpali inne ognisko po drugiej stronie jeziora...” Dokończyła Meggie wtulając się w swojego chłopaka. „Już znamy tą gadkę kochanie...” Wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem i powoli zaczęli rozsiadać się dookoła ogniska. „Wy znacie, ale mamy tutaj kogoś nowego, kogo należy uświadomić o pewnych rzeczach... Co powiecie na 'podaj dalej'?” Odparł z powagą Mark, na koniec delikatnie uśmiechając się do Jude.

„O nie, proszę, tylko nie to...” Krzyknął Tom, jednak nikt zdawał się nie zwracać zbytnio uwagi na jego protest. „Spokojnie Panie ' Czy mogę Cię pocałować' Jude powinna wiedzieć kilka rzeczy zanim zacznie brać Cie na poważnie.” Skwitowała go Natalie rzucając w niego jakimś dziwnym zwijadłem... „Ok, zaciekawiliście mnie teraz... 'Podaj dalej' i Pan 'Czy mogę Cię pocałować'?”

Tom siedział chowając swoją twarz w swoich dłoniach i śmiał się po cichu z tego co się działo. „'Podaj dalej' to taka nasza rytualna gra... Rzucasz do kogoś i mówisz o nim coś, co pamiętasz... Ja nie wiem co Ci Tom o nas powiedział...” Zaczęła Justin'a... „Ale znamy się od małego, wychowywaliśmy się na jednym osiedlu i mimo, że praktycznie każde z nas poszło w inna stronę, taki wypady jak ten to już jakaś tradycja. Ale do rzeczy. Jak mieliśmy po jakieś 11 lat Tom nie był ani takim przystojniakiem jak teraz ani tym bardziej nie łamał tak wielu serc...”

„Justy błagam, oszczędź mi tego...” Wydusił z siebie Tom czując, że jeśli Jude tego posłucha, to nie będzie dnia bez jej komentarzy na ten temat...

„Nie, nie, nie... Ja chce posłuchać!” Roześmiała się Jude opierając swoją rękę o jego ramie i obserwują wyraźne zakłopotanie malujące się na jego twarzy.




Ostatnio zmieniony przez Mrs White dnia Wto Kwi 22, 2008 6:32 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Mrs White Wto Kwi 22, 2008 6:27 pm

Część 2
-----------
„Nie, nie, nie... Ja chce posłuchać!” Roześmiała się Jude opierając swoją rękę o jego ramie i obserwują wyraźne zakłopotanie malujące się na jego twarzy.

„Daj spokój Tom, to jest urocze!” Ciągnęła nadal... „ No więc, Tommy mając te 11 lat zakochał się we mnie. Kilka razy zabrał mnie na spacer i w ogóle, kwiatki, czekoladki itd... W końcu po którymś z kolei spacerze, kiedy byłam już obżarta czekoladą, a w moim pokoju kwiatki od niego zaczęły się nie mieścić, dość mądrze postanowił pójść dalej. No i wszystko byłoby ok, czekałam na to dość długo mając już dość podchodów – od dziecka byłam osobą konkretną.” Zaśmiała się kiwając z niedowierzaniem głową na własne słowa. „W każdym razie nigdy nie zapomnę kiedy w momencie, kiedy słowa są absolutnie nie potrzebne i trzeba po prostu przejść do rzeczy... Tom zapytał, bardzo poważnie z drżącym głosem 'Justy, czy mogę Cię pocałować?” Wszyscy w jednym momencie wybuchnęli śmiechem jak gdyby słyszeli tą historię tak samo jak Jude dopiero pierwszy raz. „Zwątpiłam! Popatrzyłam na niego, odwróciłam się na pięcie i weszłam do domu trzaskając drzwiami. Jak można się domyśleć od tego momentu skończyły się spacery, czekoladki i kwiaty.”

Tom ledwo powstrzymując się od głośnego śmiechu chwycił pluszową piłkę, która widać było, że ma swoje lata, i rzucił nią w stronę Justy krzycząc radośnie... „Zapytałem, bo jak mieliśmy 8 lat to poprosiłem Christian'a żeby się Ciebie zapytał czy chcesz ze mną chodzić i Ty mu żywo wytłumaczyłaś, że jesteś za młoda!”

Jude bawiła się cudownie. Przez dobrą godzinę rzucali w siebie tą piłeczką i opowiadali historie z dzieciństwa, które sprawiały, że niektórzy wprost płakali ze śmiechu. Już dawno nie bawiła się tak dobrze, już dawno nie była w środowisku, które nie łączy muzyka tylko coś zupełnie innego. W jej oczach Ci ludzi byli połączeni czymś czego nie umiała opisać słowami, jednak wywoływali w niej poczucie bezpieczeństwa, przynależności i siedząc z nimi przy pięknym ognisku, mając nad swoją głową księżyc i migocące gwiazdy, które wydawały się być tak samo radosne jak oni, i czując przy sobie Tom'a miała wrażenie, jakby nic nie istniało, poza tym miejscem. Jakby nagle wszystkie problemy zniknęły, jakby nie było już żadnych pytań bez odpowiedzi, jakby miała w swoim zasięgu wszystko, czego mogłaby tylko zapragnąć.”

„Ok, Jude...” Zaczął z uśmiechem Paul. „Jako nowa osoba, musisz nam teraz zdradzić coś ze swojego dzieciństwa. Tylko nie na zasadzie, że napisałaś 1 piosenkę o kredkach czy swoim króliku....”

Jude roześmiała się i chwyciła w swoje dłonie piwo, które powoli piła. „Jak miałam 8 lat, grałam Kopciuszka w przedstawieniu szkolnym. Miałam piękną suknię i w ogóle... Tylko była na mnie troszkę za duża i musieli mi ją spiąć, żeby po prostu ze mnie nie zleciała. Chłopcy z tej grupy teatralnej zawsze mnie drażnili i generalnie co chwile robiliśmy sobie psikusy, różne... Ale oni wtedy przegięli. Była tam taka scena, gdzie wznosiłam ręce do góry... Na premierze byli nasi rodzice, nauczyciele, ludzie ze szkoły itd... A oni mi porozrywali te zapięcia. Zostawili tylko jedno. Jak podniosłam ręce, ono się urwało... Sukienka spadła i zostałam w samych majtusiach w myszkę mickey, na środku sceny... Zaczęłam piszczeć, płakać i zleciałam szybko ze sceny... To było straszne!”

Jude kończąc swoją wypowiedź zasłoniła swoją twarz czują nadal lekkie upokorzenie co do tego wspomnienia. Jednak o ile w pierwszej sekundzie panowała kompletna cisza, to zaraz po tym wszyscy zaczęli się wprost pokładać ze śmiechu... „Dobre! To przebija wszystkie nasze opowieści.” Skomentowała Meggy wycierając swoje policzki z łez.

Tom w tym momencie oplótł swoimi rękami talie Jude i przyciągnął ją bliżej siebie, by mogła się wtulić w jego ramiona. Uśmiechnęła się na ten gest i odchyliła głowę by móc podarować mu całusa, którego od razu odwzajemnił.

„Ok, a teraz część druga... Co u nas obecnie słychać!” Krzyknął Mark wykonując jakiś dziki taniec i przy okazji rozdając wszystkim piwo...

Siedząc tak wtulona w niego i słuchając o tak zwykłych rzeczach zatęskniła odrobinę za tą życiową normalnością. Jednak to uczucie zniknęło wraz z myślą, że gdyby nie robiła tego co robi, ten wieczór nigdy nie miałby miejsca...

„Tom, Twoja kolej!” Krzyknęła Natalie zacierając ręce. Tom z uśmiechem jeszcze mocniej przytulił do siebie Jude i delikatnie oparł swoją brodę o czubek jej głowy. „Nagrywam swój pierwszy solowy album z najlepszą producentką w kraju. Dziewczyna kompletnie zawróciła mi w głowie nazywając mnie pierwszego dnia byłym boysbander'em i totalnym bezguściem muzycznym... Potem przez chwile było tylko gorzej. A na koniec ukradła mi serce i oddała mi siebie samego.” Wszyscy patrzyli na niego z dziwnym spojrzeniem nie do końca pojmując co do nich mówi, jednak Jude wszystko im wyjaśniła, wcinając się w słowa Tom'a. „Nazwałam Cię tak bo powiedziałeś, że zespół garażowy zna się lepiej na muzyce ode mnie. Byłeś arogancki i nieznośny. Wydawało Ci się, że jesteś jakiś bogiem i że będę się do Ciebie ślinić...” Po tych słowach wszystko było już dla nich jasne... „A potem pozwoliłeś mi zobaczyć kogoś więcej, od byłego rozpieszczonego Boysbander'a...” Dodała spoglądając na niego czule.

Tom uśmiechnął się i pogładził zewnętrzna częścią swojej dłoni jej policzek, nie mogąc oderwać od niej swoich oczu...

*~^^~*


Kilka godzin później towarzystwo zaczęło się powoli wykruszać, aż w końcu Jude i Tom zostali sami. Nadal siedzieli mocno do siebie przytuleni i przez dłuższą chwilę milczeli zatopieni w swoich własnych myślach. „Twoi przyjaciele są cudowni...” Oznajmiła przerywając tym cisze.

„Tak są wyjątkowi. Przez tyle czasu znosili mnie takiego, jakim się stałem na własne życzenie i sprowadzali na ziemie w odpowiednich momentach. Mimo wszystko nigdy nie potrafiłem do końca olać ich słów kierowanych do mnie. Czasem bywało niezbyt zabawnie, kilka razy o mały włos a byśmy się pozabijali tutaj. Ale... Zawsze byli blisko. Mam nadzieje, że kiedyś będziemy mogli tutaj przyjechać razem z Twoimi przyjaciółmi. I nie mówię tylko o SME.”

Jude zamarła na moment patrząc na niego niepewnie. Nie wiedziała do końca o co mu chodzi. „Nie licząc SME, Kwest'a, Mayson'a i Ciebie... Mam nie wielu takich, których nie bałabym się nazwać przyjaciółmi...”

„A... Kat i Jamie?” Jude momentalnie wstała i próbując przemilczeć temat, wrzuciła kilka kawałków drewna do ogniska, a następnie ruszyła w stronę wody. Jak gdyby była na tej plaży zupełnie sama.

Natrafił wtedy na kolejny trudny dla niej temat i szczerze nie miał ochoty w tej chwili przekonywać jej do rozmowy o tym. Musiał jeszcze sprowokować rozmowę dotyczącą zupełnie czegoś innego...

Podszedł do niej i jak gdyby nigdy nic wtulił się w nią w taki sam sposób jak zrobił to kiedy byli na balkonie. I milczał, dając jej tym samym do zrozumienia, że wszystko ok i nie muszą o tym w tym momencie rozmawiać.

To było ich porozumiewanie się bez słów. Dla Jude również wszystko było jasne. Rozluźniła swoje spięte dotąd ciało i pozwoliła się mu jeszcze mocniej przytulić. „Najchętniej zostałabym tu i poczekała na wschód słońca, jest tak przyjemnie...” Przerwała nagle cisze wpatrzona w czyste niebo nad jej głową. „Więc zostańmy...”

„Mówisz poważnie?”

Tom obrócił ja w swoją stronę i podarował jej uśmiech jaki doskonale znała... „A czemu nie? Mamy koce, poduszki i... siebie. Potrzebujesz czegoś więcej?”

Odpowiedziała mu jedynie nieśmiałym spojrzeniem. Moment później leżeli już wpatrując się w cokolwiek, co znajdowało się akurat na linii ich wzroku... Drzewa, jezioro, gwiazdy... Nic w tym czasie nie potrafiło jedak swym pięknem zatrzymać ich wzroku na dłużej. Tego wieczoru to oni nawzajem byli dla siebie najpiękniejsi...

„Jestem w niebie?” Zapytała Jude z rozmarzonym spojrzeniem, gładząc delikatnie dłoń Toma, który na jej pytanie odpowiedział śmiechem... „Co ja takiego powiedziałam?”

„Nic. Po prostu jesteś niezwykle mało wymagająca.” Oznajmił całując ją w czoło i jeszcze mocniej tuląc do siebie. „No tak, przyzwyczaiłeś się do tego, że najpierw musisz kupić dziewczynie coś drogiego, żeby usłyszeć takie słowa.” Nagle uśmiech z jego twarzy zniknął, a jej serce na ten widok na moment przestało bić... „Przepraszam, to był bardzo głupi żart.” Dodała szybko...

„Nie, to był bardzo trafny żart.”

„Mnie wystarczy to cudowne miejsce, ta chwila i Ty do pełni szczęścia.” Oznajmiła podarowując mu całusa. Przez moment panowała niezręczna cisza. Jednak dla obojga ten wieczór był zbyt piękny, zbyt ważny, by pozwolić na to, by skończył się w taki sposób. I Jude doskonale zdawała sobie sprawę...

„Wiesz co by sprawiło, że poczułbym się podobnie jak ty?” Zapytał obracając się na bok, by mógł spojrzeć w jej oczy... „Co takiego?”

„Gdybyś pocałowała mnie chociaż raz, dłużej niż 2 sekundy...” Jude wybuchnęła gromkim śmiechem, a on patrzył na nią... I nie ważne co robiła, co mówiła... Patrzył na nią tak samo. Z takim samym uczuciem, uwielbieniem... Z jakimś niewytłumaczalnym szczęściem w swoich oczach, które jakby na jej widok lśniły jak jeszcze nigdy dotąd...

Jej śmiech był swego rodzaju aktem paniki. Nadal rozmowa z nim na taki temat, jego dotyk, śmiałe gesty wprawiały ją w zakłopotanie. W tym konkretnym momencie uznała po prostu, że śmiech da jej chwilę na zastanowienie co teraz... Jak odpowiedzieć na cokolwiek, co od niej oczekiwał. Miała może w sobie cząstkę dziecinnej naiwności, że jakoś temat sam zniknie... Jednak po chwili, kiedy jej oczy były szczelnie zamknięte zobaczyła jego twarz, wiedziała, że pewnych rzeczy nie można tak po prostu pominąć. Od niektórych kwestii nie ma ucieczki...

A przecież na dobrą sprawę wcale nie chciała uciekać. Już nigdy nie chciała uciekać. Chciała, by ta chwila, która rodziła się miedzy nimi trwała wiecznie. Kochała w tym momencie wszystko co czuła. Tą naiwność, która pozwalała jej wierzyć, że od dzisiaj już wszystko będzie łatwe, nieśmiałość, przez którą jej skóra na policzkach nabierała czerwonego zabarwienia jak tylko jego dłonie w jakiś sposób spotykały się z jej ciałem, lub nawet wtedy, kiedy jego oczy... Kiedy jego oczy patrzyły tak jak teraz. Kiedy widziała w nich swoje odbicie.

Przybliżyła się do niego i pocałowała najczulej jak tylko potrafiła. Bez pośpiechu, wytłaczając kompletnie myślenie. Był tylko on, ona i ich usta, które z każda mijającą sekundą wydawały się jeszcze bardziej ze sobą spojone.

Ta chwila mogłaby być idealna. Mogłaby być, bo dla niego za wiele rzeczy wciąż było bez jasnej odpowiedzi, by mógł cieszyć się tą nią, czuć ją całym sobą tak, jakby tego chciał. Przez dłuższą chwilę jednak milczał, próbując znaleźć w swojej głowie odpowiednie słowa... „Nie chciałbym psuć tej nocy, ale boje się, że wyjedziemy jutro wieczorem stąd, bez pewnej rozmowy...”

„Wiem...”

„Możesz mi wreszcie powiedzieć coś na jego temat? Na wasz temat?” Zapytał najbardziej bez uczuciowo jak tylko mógł. Ale dla niej i tak było oczywiste to, jak wiele ten temat go kosztuje.

Ale nie tylko jego.

Miała swoje powody, dla których nigdy wcześniej z nim na ten temat nie rozmawiała. Nawet więcej. Były na tyle duże, że nigdy, nie odważyła się z nikim o tym porozmawiać.

I oto jest. W ramionach jedynego człowieka, który od tak dawna, sprawił, że jej serce zabiło mocniej, zaczęło czegoś pragnąć. W ramionach tego, który oddał jej światu kolory... Jednak to nie zmieniało zbyt dużo sytuacji. Prawda bywa ryzykowna i czasem lepiej jest ją zmienić. Uwierzyć w kłamstwo i trwać przy nim. Wiedziała o tym. I w tej krótkiej chwili, kiedy on czekał na cokolwiek, co chciała mu powiedzieć, jej umysł bił się sam z sobą o to, która droga jest lepsza. Prawda czy kłamstwo. Szczerość i ryzyko czy druga prawda i pewność bezpieczeństwa. Bezpieczeństwa... „Nie ma zbyt dużo do opowiadania. Poznaliśmy się na moim koncercie, nie chciałam by brał udział w tej całej gonitwie. Z początku, się o to kłóciliśmy. Sądził, że się go wstydzę i takie tam... W końcu odpuścił. Między nami było dużo zgrzytów. Większych i mniejszych... I nagle zniknął. Bez słowa, pożegnania. Po prostu zniknął i nie widziałam go od tego momentu. Nawet nie zadzwonił. Najprościej w świecie wyjechał.”

„Nie skończył tego tak jakbyś sobie tego życzyła i nie możesz przez to iść dalej?”

„Nie skończył tego w żaden sposób. Zawsze powtarzał, że nawet gdyby zniknął gdzieś na kilka lat to zawsze znajdzie sposób, by do mnie wrócić.” Ta lepsza prawda... Jedynie trochę zmieniona. Tylko troszkę... Opuściła wzrok bojąc się, że wyczyta jej myśli w jej oczach, czując mimo wcześniejszych zapewnień samej siebie, pogardę opanowującą ją całą... „I Ty w to wierzysz?”

I wszystkie wątpliwości zniknęły. Przy tej 'prawdzie' zakpił z jej naiwności, z niej samej, z jej myśli, uczuć... Więc co by było, gdyby usłyszał tą szczerą prawdę? Tak jest lepiej. „Chciałeś wiedzieć to Ci mówię, nie zamierzam dyskutować nad tym w co powinnam wierzyć, a w co...”

„Przepraszam. Mów dalej...” Przerwał jej domyślając się jak jego słowa musiały brzmieć dla niej. Przyciągnął ją do siebie by mogła poczuć się bardziej komfortowo i delikatnie gładząc jej ramie czekał na jej dalsze słowa. „Nie ma niczego dalej. Po prostu wyjechał, a ja chciałabym wiedzieć co zrobiłam źle. Czemu nawet nie był w stanie się pożegnać.” Odparła jakby od niechcenia. Jednak jego dotyk jakby wynagrodził jej jego poprzednią reakcję. Zaczęła myśleć, możliwe, że zbyt dużo, zbyt trzeźwo...

„ Ale to nie wszytko.”

„Jak to?”

Nie wiedziała czy to alkohol nie pozwala jej skończyć tego tematu w tym miejscu, kiedy jeszcze nie zostało powiedziane nic, czego mogłaby ewentualnie w przyszłości żałować. Czy to może coś innego pcha ją w kierunku wymówienia tych kilku zdań, swoich myśli... Jednak nie umiała tego powstrzymać. Słowa same pchały się na jej usta i zanim zdołała nad tym zapanować, było już po wszystkim. Nie zostało już nic do dodania. „Nie tylko dlatego tak przed Tobą uciekam. Uciekam też dlatego, że... Każdego dnia pokazujesz mi jak mało uczucia od niego dostawałam. Miał mnie całą, Ty miałeś długo tylko część mnie, a myśląc o tym... Zawsze byłeś względem mnie cieplejszy. Nie musiałam i nie muszę słyszeć od Ciebie żadnych słów. Widzę wszystko w Twoim spojrzeniu. A on nawet kiedy mówił Kocham, nie było widać w nim tych uczuć. Dopiero teraz zaczynam dostrzegać takie małe rzeczy i... Jest mi z tym dziwnie. Pokazał mi zimną miłość, i teraz ta Twoja mnie spala...”

„To takie straszne?”

„Nowe, na pewno. Nie znam takich uczuć...” Na krótką chwilę zapadła cisza. Tom nie wiedział co ma powiedzieć, bo wszystko co nasuwało mu się na usta wydawało się brzmiąc kompletnie nieodpowiednio. Wiec czekał.

Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Mrs White Wto Kwi 22, 2008 6:29 pm

Część 3
--------------------
„Zawsze myślałam, że to co miałam z nim było czymś najwspanialszym na świecie, że rozumieliśmy się jak żadni inni ludzie, że wiedzieliśmy wszystko na swój temat... A tymczasem to Tobie, a nie jemu umiałam powiedzieć o Patsy. Nie... Inaczej, to Ty chciałeś słuchać. On nawet widząc, że coś jest nie tak po tym jak powiedziałam że nie chce o tym mówić nie pytał więcej. Usuwał się na bok za każdym razem i czekał aż mi przejdzie.” Nagle poczuła niewyobrażalną złość na człowieka, o którym mówiła. Złość, która odwiedziła jej serce pierwszy raz odkąd jej życie było związane w jakiś sposób z tą osoba. „Nigdy nie dbał o to, by otworzyć przede mną drzwi kiedy wychodziliśmy skądś, czy wysiadając z samochodu. A Ty to robiłeś nawet wtedy, kiedy byliśmy pokłóceni...”

„To wszystko przeszłość Jude, teraz możesz zacząć wszystko od nowa. Nie porównując ciągle wszystkich i wszystkiego do tej jednej osoby.” Widząc te wszystkie emocje, które aż z niej kipiały stwierdził, że w niczym one im nie pomogą. Musi pomóc jej zapomnieć, nie rozpamiętywać tego wszystkiego co się stało w jej życiu.

„Próbuje, ale on jest jakby wrośnięty gdzieś...”

„Pod Twoją skórą... Jak w piosence.”

„Tak, jak w tej piosence.” Przytaknęła lekko zdziwiona, skutecznie wyrwana już z poprzednich myśli.

Czekając na wschód słońca nie mogli przestać rozmawiać. Jednak oboje skupili się bardziej na tym co jest teraz, niż na tym co było kiedyś. Mimo dziwnego uczucia niepokoju, Tom odpuścił wszystko co było związane z tym tajemniczym mężczyzną. Miał już na tyle dużo informacji, by móc z nim walczyć i co ważniejsze.... By móc wygrać.

Już wygrywał. I świadomość tego zagłuszyła niepewność, która mimo wszystko nadal gościła w jego sercu i umyśle. Miał ją, tu i teraz, była jego. Chciała być jego i doceniała każdy, nawet najmniejszy czy nieświadomy gest z jego strony. I to mu wystarczało na ten moment.

*~^^~*


Wracali do Toronto uśmiechnięci i szczęśliwi. Podczas tych dwóch dni nie zdeklarowali się jasno, kim dla siebie są, nie nadali temu żadnej nazwy. Tom na to nie nalegał, nauczył się już bowiem nie przyspieszać rzeczy, które można odłożyć. Nie w jej przypadku. Kolejny raz wystarczała mu świadomość, że jest z nim w tym danym momencie, że może jej dotknąć, może ją pocałować i przytulić. Ten ostatni czas nauczył go cierpliwości dając do zrozumienia, że zostaje to wynagrodzone.

W poniedziałek rano weszli do wytwórni śmiejąc się z czegoś i nawet nie zauważyli krzyczącej za nimi Sadie. Ani SME siedzących na kanapach ze zdziwionymi minami na widok ich takich, w dodatku razem. Dopiero głos Darius'a był wstanie wyrwać ich z rozmowy.

„Jude, Tom, możecie pozwolić na chwilę do mnie?”

„Jasne wujaszku D!” Krzyknęła Jude z uśmiechem po którym Speed i Sadie wymienili znaczące spojrzenia.

Jak tylko wielkie drzwi gabinetu się zamknęły pomieszczenie wypełnił lekko zdezorientowany głos Dariusa. „Mam do was dwie sprawy. I liczę na współprace...” Żadne z nich nie odpowiedziało. Usiedli uśmiechnięci na fotelach na przeciwko niego i czekali na to, co miał im do powiedzenia. „Mój znajomy produkuje właśnie film i chciałby żebyś napisał do niego jakąś muzykę.”

„Super, jaki to film?” Zapytał Tom najpoważniej jak tylko potrafił.

„Nie znam zbyt wielu szczegółów... Tutaj masz wskazówki od niego. O czym mniej więcej ma być piosenka, w jakim klimacie itd...” Odparł wymijająco podając mu kartkę. Tom od razu zaczął czytać nie porzucając ani na chwilę uśmiechu ze swojej twarzy. „No tak.. Wielka miłość, przeszkody, ale jednak wciąż wielka miłość... Nie za ostre. nie za słodkie. Wesołe. Genialne wskazówki D...” Skomentował w końcu z lekkim przekąsem w swoim głosie.

„Posłuchaj, to jest jedna piosenka... Nie musi iść na Twoją płytę jeśli nie będziesz tego chciał. To bardzo ważny człowiek dla wytwórni i...”

„Ok, zobaczymy co da się zrobić.” Przerwał mu od razu spoglądając na Jude, która cała swoją wewnętrzną siłą starała się nie wybuchnąć śmiechem na widok zdziwienia goszczącego na twarzy ich szefa.

„Ok... Doceniam to.” Powiedział przerzucając swój wzrok z Toma na Jude, która nadal śmiała się pod nosem. „Druga sprawa do Ciebie Jude...” Zaczął niepewnie. „Po Twoim piątkowym występie odezwało się sporo ludzi, Twoich fanów z pytaniem czy wracasz, z prośbami wręcz o nowy album. Może warto byłoby o tym pomyśleć? Nie ustosunkowałaś się co do tego kiedy widzieliśmy się ostatnio...”

„Oh, przepraszam D. Musiałam coś załatwić... A co do mojego powrotu to nie umiem Ci odpowiedzieć czy jestem w stanie w pełni wrócić. Myślałam o tym trochę i nie chciałabym się jakoś deklarować, ale chcę popracować nad swoimi własnymi piosenkami. Chcę zobaczyć co mi z tego wychodzi i jeśli zobaczę, że nie powielam siebie jak to było wcześniej, to masz pewne, że wrócę z nowym albumem. Możemy się tak umówić?”

Darius zamarł na chwilę marszcząc swoje brwi. „Co wam się stało? Miałem przygotowany stos argumentów dla obojga z was, nawet groźby.” Zaśmiał się lekko... „A tu bez większych ekscesów chyba pierwszy raz odkąd was znam... Jest coś o czym powinienem wiedzieć?”

„Tylko tyle, że szczęście czyni cuda!” Krzyknęła Jude podchodząc do niego i podarowując mu ciepłego całusa w czoło po czym ze śmiechem wybiegła z gabinetu. „Czy ja w ogóle chcę wiedzieć co się stało jak was nie było?”

„Myślę, że wystarczy Ci świadomość, że cokolwiek to było - jest dobrze.” Oznajmił Tom z nie mniejszym uśmiechem i również opuścił biuro zostawiając Darius'a z mętlikiem w głowie. Jednak dla niego w tym momencie liczyło się to, że nie musiał się zbytnio wysilać, by przekonać którekolwiek z nich do tych spraw, które dla nich miał.

*~^^~*


Przez całe przedpołudnie nie mogli zawziąć się do pracy. Cały czas się wygłupiali i rozmawiali ze sobą jakby nikogo więcej nie było w studiu oprócz ich dwojga co doprowadzało SME i Kwesta do szału. W końcu jednak jakby od niechcenia wzięli instrukcje co do piosenki i zaczęli burzę mózgów.

„Minął rok, co do dnia
Odkąd patrzyłem jak odjeżdżając zostawiając mnie jedynie z pałającymi światłami ulicy
Oto jesteśmy, twarzą w twarz plączemy się w słowach by wymówić
Te ukryte uczucia, których nie chcę teraz pokazywać...”


Mieli nie lada ubaw z pisania tej piosenki. Prawda była taka, że nie wiedzieli praktycznie nic o filmie, o bohaterach. Nich co dawałoby im jakąś wskazówkę. Dlatego zaczęli wymyślać ich własną historię. I z pomocą SME w końcu coś zaczęło wychodzić...

„Jestem bezużyteczny, młody i głupi bo myślałem, że mogę o Tobie zapomnieć
Będę się usprawiedliwiał, ale prawda jest taka
Że to najlepsze co mogę zrobić
Nie mogę o Tobie zapomnieć...”

„Boże, po co ja się zgodziłem...” Zaczął Tom po dwóch godzinach szukania jakichkolwiek głębszych słów. „Oj nie marudź. Pokaż jeszcze raz co on Ci tam nabazgrał...” Wtrąciła się Jude wyrywając z jego ręki kartkę. „Ok... On napisał, że jedno z nich nie może zapomnieć... Może na tym się skupmy?”

„Spędzaliśmy razem każdy dzień i noc i nigdy nie oddalaliśmy się od siebie nawet na krok
Ale nigdy Cię nie zapytałem co o tym myślisz
To już rok, co do dnia
Oto jesteśmy, twarzą w twarz
Teraz mam wrażenie jakbym powoli tonął...”


To był przełomowy moment. Znaleźli tą potrzebną wskazówkę i wreszcie mieli przynajmniej cień tego, o czym powinni napisać. Dobry humor Jude udzielił się z czasem wszystkim i nie można powiedzieć, że któreś z nich podchodziło do tej piosenki jakoś specjalnie poważnie. Wygłupiali się szukając słów, szukając muzyki i nawet wtedy kiedy już wszystko było gotowe i musieli tylko złożyć to w całość.

„Każdej nocy wstaje myśląc o tym co zmyśla mój umysł
Każdym wspomnieniu które zatrzymałem
Gdybym mógł mieć chociaż minutę
Wiem jakbym ją wykorzystał, powiedziałbym Ci wszystko co do Ciebie czuje
Co do Ciebie czuje...”


Darius widząc zza szyby jak pracują z początku nie wierzył, że może wyjść z tego cokolwiek dobrego. Jednak pod koniec mile go zaskoczyli. Ich dobry nastrój wrósł w piosenkę i śmiało można było powiedzieć, że zawierała wszystko, czego szukał.

Jude tego dnia jak nigdy pełniła swoją rolę z gitarą w ręku, kompletnie nie zwracając uwagi na to co dzieje się poza tymi czterema ścianami. Kiedy poskładali już całą piosenkę i wygłupiali się w kółko ją grając coś podkusiło ją by spojrzeć na miejsce w którym powinna teraz siedzieć, zaraz obok Kwest'a...

Zamarła kiedy dostrzegła na tym miejscu postać mężczyzny, który uśmiechał się w jej kierunku i ochoczo kiwał swoją głową. Momentalnie przestała grać i tylko patrzyła przed siebie. Zbladła i śmiało można powiedzieć, że na jej twarzy malowało się oczywiste przerażenie... „Ta sama wspaniała Jude Harrison we własnej osobie. Nic się nie zmieniłaś...”

„Bill?”

„Jestem bezużyteczny, młody i głupi bo myślałem, że mogę o Tobie zapomnieć
Nie ma żadnych wymówek, bo prawda jest taka
Nic już nie mogę zrobić
Nie mogę o Tobie zapomnieć.”

Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Mrs White Wto Kwi 22, 2008 6:30 pm

:boze: stanowczo muszę pisać krótsze odcinki... :glupek:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by mysweettime Wto Kwi 22, 2008 7:33 pm

Wróciła!Wróciła!;*:*:* mOJA,moja już sie zabieram do czytania
mysweettime
mysweettime
Mrs. Rozon
Mrs. Rozon

Liczba postów : 3285
Join date : 30/03/2008
Age : 28
Skąd : Kołobrzeg

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by mysweettime Wto Kwi 22, 2008 7:59 pm

JEZU!Bill!?Ja chce jeszcze!I mi odpowiadają takie długości odcinków jak ten.Whituś naprawde cieszę sie,ze wróciłaś,a ten odcinek jest wspaniale wspaniały.Nie potrafię pisać tak jak ty,ale uwierz mi,ze naprawdę podoba mi się twoja twórczość,nie tylko dzisiejeszy odcinek,ale wszystkie ;*
mysweettime
mysweettime
Mrs. Rozon
Mrs. Rozon

Liczba postów : 3285
Join date : 30/03/2008
Age : 28
Skąd : Kołobrzeg

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by fairy Wto Kwi 22, 2008 9:10 pm

Cudoo.. cud malina miod nie wiem co powiedziec.. zataklo mnie super ze wrocilas.. i co z tym Bilem halo niech on sobie idzie;/ ja go nie chce .. dopiero co sie pogodzili i znow ktos... czekam na nastepny;] Very Happy
fairy
fairy

Liczba postów : 23
Join date : 21/04/2008

http://historia-jude-harrison.blog.onet.pl/

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Gwiazdeczka Sro Kwi 23, 2008 2:26 pm

Mówiłam Ci już, że jesteś boska? Jeśli nie to mówię: Jesteś BOSKA!!!!!:cheers: Odcinek jest świetny, brak mi słów. Po prostu powrót w wielki stylu lol! Tak coś mi się wydaje, ze ja też może powoli powinnam wracać do mojego Jommy? Wink
Gwiazdeczka
Gwiazdeczka

Liczba postów : 1406
Join date : 26/03/2008
Age : 31
Skąd : Wrocław

http://opowiadanie-kiedys-zrozumiesz.blog.onet.pl/

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Mrs White Sro Kwi 23, 2008 7:24 pm

Tak coś mi się wydaje, ze ja też może powoli powinnam wracać do mojego Jommy? Wink

tak tak tak!!!!!!

i dzięki wszystkim za ciepłe słowa :*:*:*
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by mysweettime Sro Kwi 23, 2008 7:32 pm

Nie dziękuj,bo ci się należy,a ty GWIAZDUŚ zdecydowanie wracaj do pisania!!!Słyszysz?Masz wrócić,bo się stęskniłam Wink
mysweettime
mysweettime
Mrs. Rozon
Mrs. Rozon

Liczba postów : 3285
Join date : 30/03/2008
Age : 28
Skąd : Kołobrzeg

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Mrs White Sro Kwi 30, 2008 5:27 am

Nie będę się rozpisywać już tutaj, bo wystarczy że odcinek znowu długi.... Chciałabym kiedyś zmieścić odcinek na mniej niż 12 stronach :boze:

Piosenka: Suzie McNail - Too Low

-----------------------

Odcinek 9 - Looking Too Low...


Nie wiedziała zupełnie co się dzieje. Nagle piosenka, którą napisali jakby odwzorowywała wszystko, co w jednym momencie się stało. Przez ułamek minuty patrzyła tępo w postać mężczyzny uśmiechającego się do niej zza szyby i marzyła tylko o tym, by się obudzić, by to był jedynie zły sen, że obudzi się za moment i jedyne, co zobaczy przed swoimi oczami to Tom. Nie on... Nie ten, o którym tak niedawno udało jej się zapomnieć. A przynajmniej myślała, że się to jej udało.

Jude bez słowa odłożyła gitarę i przeszła do pomieszczenia w którym znajdował się Bill, Kwest i Darius. „Co Ty tu robisz?” Zapytała chłodno jak tylko zamknęła za sobą drzwi. „Ciebie też miło widzieć, Jude...” Zaśmiał się pod nosem, nadal nie spuszczając z niej swojego wzroku.

Ona natomiast na te słowa obruszyła się poirytowana i nadal swoim wzrokiem wymuszała jakiekolwiek wyjaśnienie. „Widziałem Twój koncert w TV i powiedzmy, że wspomnienia wróciły. Zatęskniłem za pracą, zadzwoniłem do Darius'a i oto jestem. Słyszałem, że zamierzasz popracować nad nowym albumem, wiec jestem cały do Twojej dyspozycji..”

„Dziękuje, dam sobie radę sama. Mam Kwest'a, SME i kilka innych osób, które mi w tym pomogą.” Odparła dumnie zakładając swoje dłonie na piersi. Nie słyszała nawet kiedy do studia doszli do nich SME i Tom, który od razu badawczo spojrzał na Bill'a. „Daj spokój, zawsze tworzyliśmy świetny zespół. Wyprodukowałem, Twoje wszystkie albumy...”

„Masz racje. Byliśmy. Ale to czas przeszły.”

„Możecie nas na moment zostawić samych? Chciałbym porozmawiać z Jude na osobności.” Nikt nie miał nic przeciw temu. Tom jedynie przechodząc obok Jude musną delikatnie swoją dłonią o jej plecy – czego nawet nie zauważyła -, wyczuwając w niej niepojętą złość, której powodu nie koniecznie w tym momencie był w stanie się domyśleć.

Przez chwilę kiedy byli już sami panowała cisza. Bill podszedł do Jude opartej już o konsole z rękoma nadal mocno zaciśniętymi na swoich piersiach, jakby w obawie przed tym, że on zbliży się do niej zbyt blisko... Miała spuszczony wzrok. Nie chciała na niego patrzeć. Nie chciała patrzeć w te oczy już nigdy... Ale on delikatnie uniósł jej podbródek i zmusił ją do tego.

I znowu brąz jego oczy przeszył ją całą... Znajome rysy twarzy, znajomy kolor włosów. Te same usta. „Po co wróciłeś? Powinieneś już na zawsze zostać tam gdzie byłeś, gdziekolwiek to było.”

„Myślałem, że ucieszy Cie mój widok...”

„Ucieszy...” Roześmiała się panicznie odsuwając się od niego jeszcze dalej, jakby chciała mu dać do zrozumienia, że jest pomiędzy nimi granica, której nie może przekroczyć. „Bardzo zabawne. Minęło sporo czasu, a Twój humor bez zmian. Tylko pozazdrościć.” Dodała sarkastycznie po czym nerwowo zaczęła spacerować po pomieszczeniu. „Jesteś na mnie zła.” Stwierdził z lekkim zawodem w głosie, który doprowadził ją do furii.

„Zła? Zła?! Nie ,nie jestem wcale zła! Jestem wściekła! Zostawiłeś mnie jak jakaś zabawkę i wyjechałeś bez żadnego słowa....”

„Miałem swoje powody. Daj spokój Jude, przecież od początku było jasne, że Ty i ja nie możemy być razem...”

„Powody. Jakie to niby były powody?! I w którym do cholery momencie było to takie jasne?!” Była wściekła. Na prawdę wściekła. Bladość jej skóry zastąpiła czerwień, która doskonale odwzorowywała jej stan emocjonalny....

*~^^~*


Tom obserwował ich dwoje z holu, siedząc na kanapach razem z SME i Kwestem, którzy żywo komentowali powrót Billa Fighton'a – najlepszego z najlepszych G Major... Człowieka, który prowadził Jude od samego początku. Ukształtował ją i nauczył większości tego, co umie i wie dzisiaj.

Dla Tom'a jednak nie był jedynie tym kimś. Im dłużej na niego patrzył, tym bardziej upewniał się co do tego, że już kiedyś go spotkał. Już kiedyś z nim rozmawiał. I widząc ich razem... Wiedział już, był tego pewien, że rozmawiali wtedy o Jude...

*~^^~*


Jude patrzyła na niego i z sercem na ramieniu czekała na słowa, które tak długo chciała usłyszeć. Na powód, dla którego zostawił ją kiedyś. Sama do końca nie wiedziała, czego oczekiwała z tej odpowiedzi.... Jedno jest pewne. Nigdy nie przypuszczała, że usłyszy coś takiego.

„Wyjechałem, bo za dwa tygodnie miałem się żenić. Jane mieszkała wtedy w Nowym York'u. Przeniosłem się do niej...”

„Jesteś żonaty?” Nagle bladość jakby w sekundzie zagościła z powrotem na jej policzkach. Jej oczy mimowolnie powędrowały na jego dłoń, na której dostrzegła złotą obrączkę. „Daj spokój Jude! Przecież wiedziałaś na jakich zasadach jesteśmy razem.... Nigdy nie...”

Tylko tyle zdążyło dojść do jej uszu zanim wyszła ze studia trzaskając za sobą drzwiami. Nie zwracając najmniejszej uwagi na ludzi zgromadzonych przy studiu C, bez wahania weszła do środka i zamknęła z kolejnym trzaskiem drzwi za sobą.

Wydawało jej się, że brakuje jej powietrza. Usiadła na kanapie i próbowała jakimiś resztkami trzeźwej świadomości uspokoić się chociaż na tyle, by móc swobodnie oddychać.

W tym jednym momencie oddałaby wszystko, by to na prawdę był tylko sen. Jednak doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to nie jest sen. To los kolejny raz płata jej figla. Znowu pozwolił jej poczuć się wolną, szczęśliwą i kochaną. Pozwolił jej na krótka chwilę odzyskać dawną siebie, niezniszczoną przez swoją przeszłość, nieprześladowaną przez wspomnienia. Dał jej swoistą namiastkę normalności, po czym brutalnie, jednym zdarzeniem wszystko zniszczył. Przeklęty los! Krzyczała w myślach na niewidzialną siłę, która znowu zepchnęła jej życie w kierunku tego człowieka.

Jude sama nie wiedziała, co czuje w tym momencie. Nie była w stanie myśleć o tym po kolei. Wciąż słyszała jedynie „Wyjechałem, bo za dwa tygodnie miałem się żenić.”, a przed oczami widniała jedynie jego dłoń ozdobiona obrączką, której wzór zapamiętała z mikroskopijną dokładnością.

Jakże była głupia wierząc w te wszystkie jego brudne słowa, które szeptał jej do ucha każdego dnia. W każde jego zapewnienie o miłości do niej... Siedząc w tym małym studiu przypominała sobie rozmowy, gesty czy zdarzenia z jej przeszłości z nim, o którym kompletnie zapomniała.

Nie chciało jej się płakać. Nie miała nawet ochoty krzyczeć. Jej wściekłość jakby została za drzwiami. Nic nie czuła. A raczej, nie wiedziała co czuje. Wiedziała jedynie, że jej serce znowu oblał zimny strumień wody, który natychmiast zamarzł. Było jej znowu wszystko jedno. Kolejny raz poddała się swojej już znanej rozpaczy, podczas której nie wiele ją obchodziło co robi. Poczuła znowu tą okropną obojętność. Tą starą obojętność, której powoli wyzbywała się dzięki Tom'owi...

*~^^~*


Stał pod drzwiami studia C i bił się sam ze sobą czy zapukać, czy może dać jej jeszcze chwilę samotności. Wszystko już mu się mieszało i niczego nie był znowu pewny. Wiedział tylko, że go okłamała. Perfidnie. Nie wiedział jedynie dlaczego...

Po chwili odszedł od drzwi i skierował swoje kroki do kuchni. Na swoje nieszczęście zastał tak Bill'a ochoczo rozmawiającego z Kwest'em i chciał mu skoczyć do gardła, powiedzieć mu to wszystko, co nasuwało mu się wtedy na język... Ale to nie była odpowiednia chwila i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, dlatego jak gdyby ich tam w ogóle nie było nalał sobie klawy do kubka i chciał jak najszybciej stamtąd wyjść, jednak zatrzymał go jego głos. „Hey, mam nieodparte wrażenie, że gdzieś się już spotkaliśmy...”

„Nie wydaje mi się.” Rzucił krótko i zniknął najszybciej jak tylko mógł.

Minęło dobrych kilka godzin, a jej postaci nie było widać... Wiedział, że nadal siedzi w studiu i... No właśnie. Tu nie był już niczego pewien... Płacze, wścieka się, pisze... Bał się stawiać na cokolwiek, bo miał wtedy wrażenie, że kompletnie nic o niej nie wie. Wszystko, co mu powiedziała, o nim, o nich... Kłamstwo. Wszystko na jej temat w tym momencie było niepewne...

I znowu stał pod drzwiami... Tym razem bez większego zastanowienia zapukał. Cisza... Raz, drugi, trzeci.... Cisza.

Nacisnął wiec delikatnie klamkę z lekkim niepokojem i wszedł do środka. Siedziała skulona na kanapie i... Nie umiał dostrzec w niej tej jego Jude. Nie było w niej nawet tej Jude, którą poznał. Przed jego oczami malował się obraz zupełnie innej dziewczyny, która jedynie przybrała postać Jude. Jej oczy były zimne, bez wyrazu.... Podobnie jak wyraz twarzy i miał wrażenie, że nawet nie zauważyła jego obecności, zajęta zbyt mocno swoimi myślami.

Kiedy jednak zbliżył się do niej na odległość tak bliską, że mógł swobodnie dotknąć jej twarzy ocknęła się i odskoczyła mimowolnie... „Hey...” Wyszeptał prawie bezgłośnie i usiadł obok niej. Jednak nie tak blisko jakby to zrobił jeszcze kilka godzin temu.

„Hey.” Odpowiedziała mu zmęczonym głosem nie zmieniając pozycji w której siedziała. Nadal jej twarz była ukryta w jej kolanach i nadal, nieustannie kołysała się lekko do przodu.

Przez dłuższa chwilę panowało milczenie. Jej to było obojętne, natomiast dla niego to była katorga. Była zimna, zdystansowana.... A świadomość jej kłamstw jeszcze bardziej potęgowało jego irytacje. „Powiesz mi dlaczego siedzisz tutaj sama? Od kilku godzin...”

„Przepraszam. Zmiksuje Twoją piosenkę później.” Odpowiedziała natychmiast jakby podświadomie chciała uciec od tematu, o który pytał.

„Nie o to zapytałem.” Starał się jak tylko mógł nie dopuścić do głosu frustracji, ani tym bardziej złości.

„Pokłóciłam się z Bill'em. To wszystko. Przejdzie mi. Wracaj do SME. Może coś napiszecie ciekawego.”

„Kim jest Bill?”


Ostatnio zmieniony przez Mrs White dnia Sro Kwi 30, 2008 5:34 am, w całości zmieniany 1 raz
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Mrs White Sro Kwi 30, 2008 5:28 am

Część 2

----------------

„Był moim producentem. Poróżniliśmy się na koniec naszej współpracy i zupełnie nie wiem po co go tu Darius sprowadził...” Kolejne kłamstwo... Kolejne, które usłyszał z jej ust. Wypowiedziane z tak wielką łatwością. Bez zająknięcia, bez jakiegoś nerwowego ruchu, który mógłby sygnalizować mu, że to wcale nie jest dla niej łatwe. Nic. „Kłamiesz ,Jude.” Oznajmił cicho zaciskając mocno swoje powieki jak gdyby niewyobrażalny ból ogarnął nagle jego ciało.

„Co?”

„Kłamiesz.” Powtórzył wstając nagle. „Co do Bill'a, co do tego wszystkiego, co mówiłaś mi o nim w weekend i Bóg jeden wie ile jeszcze kłamstw wyszło z Twoich ust!” Uniósł się, bo jej nadal goszcząca obojętność doprowadzała go do szału.

„Skąd Ci przyszło do głowy coś takiego...” To nawet nie było pytanie z jej strony. Jednak popatrzyła na niego wreszcie i wiedziała, że to wcale nie jest żart... „Nie rób ze mnie idioty. Nie jestem głupi i potrafię łączyć ze sobą pewne fakty. Chcesz mi powiedzieć, ze zniknięcie Twojego producenta i niejakiego faceta bez imienia w jednym czasie to kompletny zbieg okoliczności, tak?”

„Tak. To zbieg okoliczności. Nic więcej.”

Wpatrywał się w nią i nie mógł wprost uwierzyć w to, co docierało do jego uszu... Najchętniej wyszedłby, bo nie widział sensu w tej rozmowie. Ale potrzebował przed tym jeszcze coś jej uświadomić... Tylko jedną kwestię. „Jakiś ponad rok temu, byłem na imprezie. Zamknięty bankiet, nie ważne. Twój Bill też tam był. To była dość ostra impreza. Byłem wstawiony. On był wstawiony. I to dość nieźle... Ludzie, z którymi się tam znalazłem gdzieś mi zniknęli kiedy podrywałem kolejną dziewczynę tego wieczoru...”

„Nie mam ochoty tego słuchać, Tom.” Nacisk na jego imię nie był niczym innym jak jedynie determinacją do dalszego mówienia... Był zły. Po prostu zły. „Ale posłuchaj, to bardzo ciekawa historia.... W każdym razie siedziałem przy barze, piłem. Dosiadł się i też coś zamówił. Zaczęliśmy rozmawiać. Wiesz o kim rozmawialiśmy Jude? Ha?” Jej oczy wreszcie spotkały się z jego... Mówił dalej... „O Tobie. Oczywiście nie powiedział jak się nazywasz. To nie było ważne w naszej rozmowie. Skupiliśmy się na tym, że ma istny raj na ziemi... Piękną małolatę, zakochaną w nim do szaleństwa, kompletnie zaoferowaną swoim producentem. Wierzącą w każde jego słowo...” W oczach Jude dostrzegł nieśmiałe łzy, które jakby delikatnie straciły na wrogim wyrazie.

Chwycił za klamkę i chciał już wyjść... Jednak nie wszytko było jeszcze powiedziane... „Tej nocy wyszliśmy z tego klubu razem. Poszliśmy kupić Ci coś. Oh, nie tylko Tobie... Zapomniałbym. Był kompletnie pijany, i wiem już, że nic nie pamięta... Tak czy siak, kolczyki, które Ci wtedy przywiózł wybierałem ja. Ona dostała takie same. Jak jej było na imię...”

„Przestań!” Krzyknęła zasłaniając swoją twarz swoimi dłońmi... „Jane! Tak... Chyba Jane. Pobrali się czy nie? Pytam z czystej ciekawości...”

„Wynoś się stad! Nie muszę tego słuchać!” Krzyknęła i szybko wstała próbując wypchnąć go za drzwi... „Zanim kogoś okłamiesz, pomyśl, że świat jest mały i nigdy nie masz pewności, że Twoje kłamstwo jest bezpieczne.” Wyszeptał jej do ucha kiedy już zdołał złapać ją w swoje ramiona na tyle mocno, by nie mogła uderzać swoimi pięściami w jego ciało. Po czym puścił ją i bez słowa wyszedł zostawiając ją samą.

Czy ten dzień mógłby być jeszcze gorszy?

*~^^~*


Po wyjściu ze studia, szybkim krokiem wyszedł z wytwórni nie zwracając na nikogo uwagi. Kontem oka jedynie dostrzegł Bill'a, bacznie mu się przyglądającego, jednak w tym momencie miało to dla niego nikłe znaczenie. Wiedział, że prędzej czy później on dojdzie do tego, skąd się znają. Nie obchodziło go to jednak.

To co, go obchodziło, to kobieta, którą zostawił w studiu. Którą kochał i nienawidził wtedy całym sercem. Przez moment, kiedy wściekłość górowała nad zdrowym rozsądkiem żałował, że nie wykrzyczał jej jeszcze tych pikantnych szczegółów z jej związku z tym jakże w jej mniemaniu idealnym facetem, które poznał tego wieczoru.

Jednak gdzieś w środku wiedział, że to byłoby za dużo. Kiedy już dojechał do domu, kiedy jego złość powoli ustępowała, zaczął się zastanawiać czy przypadkiem nie przesadził. Czy nie był dla niej za bardzo surowy. Może, mógł to zrobić inaczej. Jednak zdawał sobie sprawę z tego, że tak samo jak niektórych reakcji nie możesz w sobie zatrzymać tak i czasem ostrzejsze słowa są lepsze od tych delikatnych.

Miał mętlik w głowie. To na pewno. Nie wiedział co teraz będzie z nim... Z nimi. Czy cokolwiek ich jeszcze zdoła połączyć. Nie mógł przestać pytać samego siebie czy byłby wstanie wybaczyć jej te kłamstwa, zapomnieć i nadal z nią budować to, co zaczęli to, o co walczył tak długo i im dłużej się nad tym zastanawiał, tym mniej w nim było jakichkolwiek odpowiedzi.

*~^^~*


Po jego wyjściu osunęła się na ziemię i parła swoje plecy o drzwi. Pozwoliła sobie wtedy na kilka łez, które spływały raz po razie po jej policzkach. To był dzień pełen niespodzianek i to niekoniecznie przyjemnych. Nie wiedziała już, co boli ją bardziej. Prawda o Bill'u czy Tom, który tak brutalnie opowiedział jej o jego spotkaniu z jej byłym producentem, byłym facetem, byłą.... Z jej miłością.

Nie chciała wierzyć w ani jedno słowo, które wypowiedział, ale realizm nie pozwalał jej wątpić w jego słowa. Bo skąd wiedziałby o kolczykach, skąd wiedziałby o niej, skąd mógłby znać jej imię...

Nie ważne z jakiej strony patrzyła na zaistniałą sytuację. Za każdym razem zatrzymywała się na obwinianiu o wszystko jedną osobę. Bill'a.

Gdyby jej tak nie zostawił... Nie tęskniłaby za nieznanym.

Gdyby nie on... Nie okłamałaby Tom'a.

Gdyby nie wrócił... Wszystko byłoby w porządku...

Po tym stwierdzeniu jakby odzyskała siły. Momentalnie wstała, wytarła twarz z łez i wyszła ze studia pewnym krokiem. Nie zwracała uwagi na ludzi ją otaczających, chciała już mieć coś za sobą, czuć pewność, że ten człowiek, nie zniszczy jej życia bardziej, niż zrobił to do tej pory...

Kiedy była już przed drzwiami gabinetu Darius'a nie czekała ani chwili. Bez pukania weszła do środka i ignorując jego pytające i lekko wściekłe spojrzenie, usiadła przed nim na fotelu, spoglądając na niego wymownie, by ten zakończył swoją rozmowę telefoniczną.

Darius wcale nie był zadowolony z takiego jej zachowania, jednak po tych kilku latach, nie było to dla niego coś, co jakoś specjalnie by go zdziwiło.

„To jest mój gabinet! Nie możesz sobie tu wpadać jak tylko masz na...”

„Bill ma się trzymać od nas z daleka, inaczej nici z mojego albumu.” Oznajmiła stanowczo nie spuszczając wzroku ze swojego szefa. „Słucham?”

„Bill ma się trzymać z dala ode mnie, Tom'a, SME i Kwest'a. Nie chce go nawet widzieć w tym samym studiu, gdzie my będziemy pracować. Inaczej możesz się pożegnać z moim powrotem.” Wydusiła z siebie jeszcze bardziej poważnie i jakby o ton głośniej. Nie miała zamiaru ustąpić. „Bill zrobił Twoje...”

„Mam to gdzieś!” Przerwała mu od razu wstając z krzesła. „Ma się nie wtrącać do nas i koniec! Jeśli mi to obiecasz, daje Ci słowo, że najpóźniej na wiosnę wyjdzie mój album.” Widział, że mówi poważnie i rozważał już tylko w swojej głowie, co bardziej mu się opłaca. Zatrzymanie swojego najlepszego producenta czy pójście na ustępstwo jeśli chodzi o Jude i ryzyko, że Bill odejdzie, nie mogąc z nią pracować... „Możesz mi chociaż wyjaśnić skąd ta reakcja na jego powrót?” Zapytał już spokojniej.

„Nie.”

„Ufam Ci Jude. Bardziej niż komukolwiek w tej firmie. Dlatego się na to zgadzam.” Oznajmił spoglądając na nią wymownie. „ Na przyszłość jednak wolałbym, żebyś pukała zanim wejdziesz.”

„Jasne, dzięki. I przepraszam...”

Może gdyby nie ich poranna rozmowa, widok jej szczęśliwej w porównaniu z późniejszą złością w jej oczach... Może gdyby nie to, nie zgodziłby się. Darius wiele rzeczy potrafił 'nie słyszeć' czy 'nie wiedzieć', co jednak nie znaczyło, że był ślepy czy głuchy. Kiedy został sam w swoim gabinecie, myślał o powodach jej reakcji. I doskonale zdawał sobie sprawę skąd się ona wzięła, mimo że nigdy nie ośmielił się nawet sugerować pewnych rzeczy. Cofając się te kilka lat wstecz, kiedy patrzył na nich wiedział wszystko doskonale. Wiedział jednak również, że to prędzej czy później się skończy. Bez jego ingerencji...

*~^^~*


Dni mijały szybko. Dni pełne zdystansowanych zachowań, zimna, jedynie czasem akcentowane smutnymi wymianami spojrzeń. Tom miał dość biegania za nią, walki o nią, a Jude bała się nawet przeprosić. Mimo, że bardzo tego chciała, nie umiała znaleźć na to dogodnej sytuacji, jakiegoś właściwego momentu...

Tego dnia praca szła im nie najgorzej. Cała sytuacja inspirowała do pisania ich obojga. I w porównaniu nawet z poprzednim dniem, przeszedł im on bardzo spokojnie...

Postać Bill'a cały czas gdzieś ich prześladowała. Jednak na odległość, obojgu wydawało się to bezpieczne. Pozornie...

*~^^~*


Ostatnio zmieniony przez Mrs White dnia Sro Kwi 30, 2008 6:06 am, w całości zmieniany 2 razy
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Mrs White Sro Kwi 30, 2008 5:29 am

Część 3

---------------

Był już wieczór. Część ludzi już skończyła pracę i wytwórnia jak nigdy wydawała się być niezwykle pusta. Jude miksowała piosenki, które czekały na nią i z początku nie była kompletnie świadoma tego, co działo się niedaleko niej.

Tom w ostatnich dniach chodził jak osa, i nawet Kwest starał się jak tylko mógł, by nie musieć przebywać z nim za długo.

„Ooo miło Cię widzieć. Od kilku dni siedzicie zamknięci w tym studiu, nawet nie ma z kim pogadać..” Zażartował Bill wchodząc do kuchni, gdzie Tom czekał na wodę na herbatę. Z początku nie zareagował na jego słowa. Nie miał najmniejszej ochoty na jakąkolwiek wymianę zdań z tym człowiekiem.. „Daj spokój Tom. Ja już pamiętam skąd się znamy. Doceniam, że starasz się to ukryć, już i tak mam nie za wesołą sytuację z Jude.... Ale tu nas nikt nie słyszy, możemy swobodnie pogadać. Kto by pomyślał, że kiedyś się spotkamy!”

„Wybacz, że nie będę się cieszył razem z Tobą.” Odburknął jakby od niechcenia mocno poirytowany samą jego obecnością, nasyconą jakże denerwującym zadowoleniem z wszystkiego co się działo... „Stary, co jest?! Gdzie się podział facet z którym tak balowałem tamtej nocy wyrywając wszystko co się ruszało?!” Bill ryknął śmiechem, którego Tom nie był w stanie nawet udając, odwzajemnić. „To było dawno.”

„Taaak. Wtedy jeszcze Jude nie skakała mi do gardła. Nie mogę się przestać śmiać, że akurat Ciebie produkuje właśnie ona. To na prawdę zabawne...” Tom milczał powtarzając sobie jedynie w myślach, że on nie jest wart jakiejkolwiek reakcji z jego strony, mimo, że tak bardzo miał ochotę pokiereszować mu tą fałszywą buźkę. „Tak? Co jest w tym takiego zabawnego?” Zapytał już ostrzej chcąc dać mu do zrozumienia, że oni dwaj pod żadnym względem nie są kumplami.

Bill wreszcie zrozumiał, że przyjacielska pogawędka, wcale nie zmierza w odpowiednim kierunku. Wręcz zobaczyła z trasy i to dość poważnie. „Ok, nie przepadasz za mną. Tylko zastanawiam się dlaczego...” Tom milczał. Przestał już nawet na niego patrzeć. Zalał herbaty i chciał już wyjść, kiedy usłyszał znowu jego głos. „Wy jesteście razem, tak?” Zaśmiał się znowu, jednak szybko spoważniał i kontynuował. „O Boże! Jaki ja jestem głupi.... Powinienem się od razu domyślić. Nie no stary wyluzuj. Nie musisz się mnie obawiać, ja już ją miałem. Możesz korzystać do woli. To niezły towar. Gwarantuje.”

Tego było za dużo. Zanim Bill zdążył się zorientować co się dzieje, leżał na podłodze z rozciętą brwią, z której obficie lała się krew. „Nie waż się o niej mówić w taki sposób nigdy więcej...”

„Co tu się dzieje?” Nagle przerwała Tom'owi Jude wchodząca do kuchni. Z przerażeniem spojrzała na Bill'a próbującego wstać z podłogi i na Tom'a z którego wyraźnie aż kipiało złością. „No proszę... Jest i Jude. Jakże to szczęśliwa rodzinka, w całości...” Zaczął ze śmiechem przykładając sobie ścierkę do skroni. „Jude, kochanie... Możesz być dumna ze swojego nowego faceta, potrafi Cie bronić niczym lew.”

„Skończ z tymi tekstami, bo na jednej brwi nie skończę.”

„Teraz będę przygotowany, więc nie sądzę by poszło Ci już tak łatwo.” Oznajmił Bill już wyraźnie poważniej. „Z przyjemnością się o tym przekonam...”

„Przestańcie!” Krzyk Jude wyrwał ich obu z jakoś amoku w jaki wpadli... „Mam Cie dość Bill! Miałeś się trzymać zdała od nas! Nie rozumiesz prostych zdań?!”

„Jesteście na prawdę rozkoszni... Tak więc, nie będę psuł waszej 'miłości'...” Zaczął powoli kierować się w stronę wyjścia, jednak kiedy był na linii Tom'a oznajmił z jeszcze większa ilością sarkazmu w swoim głosie niż zazwyczaj. „I tak ona zawsze będzie należeć do mnie. Bo byłem pierwszy... Ty jedynie zbierasz resztki...”

Tom chciał już ruszyć w jego kierunku, jednak Jude zatarasowała mu drogę swoim ciałem, powtarzając w kółko „Nie warto... Nie warto...”

Kiedy już zostali sami chciała spojrzeć na jego dłoń jednak wyrwał się jej od razu. „Zostaw.”

„To było niepotrzebne...”

„Spoko. Następnym razem jak będzie mówił o Tobie jak o dziwce, przytaknę.” Przerwał jej natychmiast wkładając swoja dłoń pod strumień zimnej wody.

Dla Jude taki Tom, tak wulgarny i opryskliwy był straszny. Stała wpatrując się w niego i zupełnie nie wiedziała co ma powiedzieć. Przez moment panowała cisza. Jednak kiedy Tom chciał wyjść znowu zatrzymała go. Stała teraz bardzo blisko niego, opierając swoje czoło o jego tors... „Przepraszam. Za wszystko.”

„Mam dość słowa 'przepraszam' wychodzącego z Twoich ust...” Oznajmił odsuwając ją od siebie. „Zawaliłam, wiem. Tommy, proszę... Nie mogę znieść Twojej złości na mnie.” Spojrzała na niego z pewną nadzieją, jednak nic konkretnego nie wyczytała z jego twarzy.

„Nie jestem już zły. Po prostu zawiedziony.” Wyjaśnił natychmiast chyba pierwszy raz kierując swoje spojrzenie na nią. „Zawiedziony nie tylko Twoimi kłamstwami, ale też tym, że tak nisko celujesz. Ten facet to kompletna szumowina. Bawił się Tobą cały czas. Miał na boku inne, ale mimo to Ty nadal...”

„To przeszłość.” Przerwała mu podchodząc znowu bliżej niego. „Czy moglibyśmy spróbować o nim nie myśleć, wymazać jego istnienie i po prostu...”

„No właśnie. Moglibyśmy? A raczej mogłabyś to zrobić?” Zapytał dosadnie, z niejakim wyrzutem w głosie. Jego wrogie spojrzenie kompletnie ją sparaliżowało. Nie umiała nic powiedzieć. Spuściła swój wzrok i chciała się wtulić w jego ramiona, jednak nie pozwolił jej na to... „Tommy...”

„Zdecyduj się Jude. Kogo tak na prawdę chcesz. Mam dość tej zabawy w kotka i myszkę.”

Wyszedł. Nie czekał na jej słowa. Być może wiedział, że znowu dostanie w odpowiedzi jedynie ciszę, a tego by nie zniósł. Mimo, że gdzieś w głębi serca chciał usłyszeć z jej ust cokolwiek, co znaczyłoby, że Bill już nic dla niej nie znaczy. Cały czas, od tej pamiętnej kłótni powtarzał sobie, że to tylko kłamstwa, że może miała jakiś powód, taki, który by był wystarczający by zapomnieć...

*~^^~*


Kiedy wróciła do studia jego już nie było. Kwest krótko ją poinformował, że Tom pojechał do domu, na co w ogóle nie zareagowała. Studio C w ostatnich dniach stało się jej małą bezludną wysepką, gdzie zawsze mogła się schować. I tam też ukryła się tym razem.

Wyciągnęła z torebki notes Tom'a i starannie zapisała słowa, które powiedział jej kilka dni temu na temat kłamstw. Wydawały jej się na tyle mądre, że chciała je gdzieś zostawić, przy przetrwały, by komuś pomogły zanim popełni błąd, który może go bardzo dużo kosztować.

Była zmęczona. Ale nawet nie tyle fizycznie, co psychicznie. Tym całym zamieszaniem, ciągłymi kłopotami, zastanawianiem się kogo chce, a kogo nie chce kochać. Z kim chce być, i co znaczy dla niej dana osoba. Wspomnienia... Nimi również była zmęczona. Tak bardzo chciała się skupić na przyszłości i nie wałkować już tego, co było. Jednak nadal jakaś niepojęta siła plątała jej życie, co róż komplikując je bardziej i bardziej. Nie dając ani chwili na odpoczynek.

Myślała na przemian raz o Bill'u, raz o Tom'ie. Nie potrafiła jasno określić co czuje do tego człowieka, który wrócił tak samo niespodziewanie jak zniknął. Zanim się znowu pojawił w jej życiu miała wrażenie, że na prawdę wszystko zaczyna się układać i nadal nie docierało do niej jak to mogło się w taki sposób zakończyć. Powinna teraz siedzieć z Tom'em u niego w domu i szeptać mu do ucha najczulsze wyznania, pragnienia... Tymczasem siedzi sama w jakimś małym studiu, jedynie z potokiem swoich niesfornych myśli, które nie wiedzą do końca w którym kierunku zmierzają.

Żeby uwolnić się chociaż na chwilę o myślenia, zaczęła pisać... Słowo po słowie, wers za wersem... Kiedy chwyciła gitarę w swoje dłonie, nie miała w głowie żadnej ułożonej melodii. Tak samo jak jeszcze kilka minut wcześniej, nie wydawało jej się, że są w niej jakiekolwiek słowa, które w jakiś sposób zdoła poukładać w jedną, skrzętną całość. Słowa, które mimowolnie zobrazowały jej pewne rzeczy, kwestie czy uczucia. Melodia również wyszła nieoczekiwanie. Jak już dawno nie miało to miejsca...

„Wiem jak to jest podążać w niewłaściwą stronę
Przebiegać przez czerwone światła wewnątrz siebie...”

Jak tylko skończyła pozbierała swoje rzeczy, pożegnała się z Kwest'em i wyszła z wytwórni. Cały czas powtarzała sobie, że wszystko będzie dobrze. Musi tylko użyć całej swojej siły, by wytłumaczyć Tom'owi to wszystko co stało się w ostatnich dniach między nimi. Przez postać Bill'a straciła wiele rzeczy i nie mogła stracić również Tom'a. Wszystko i wszystkich innych. Byle nie jego.

Kiedy była już w windzie, liczyła mijające piętra... Im bliżej było piętra Tom'a tym bardziej serce tłukło się w jej piersi jak oszalałe, a umysł coraz szybciej wałkował słowa, gesty, które muszą się pojawić, jak tylko otworzy jej drzwi. W końcu drzwi windy otworzyły się, przywitał ją ciepły uśmiech starszej kobiety, którą często mijała w drodze do mieszkania Tom'a. Jude oddała uśmiech i powolnym krokiem wyszła z windy. Długi korytarz jakby zwężał się z każdym jej krokiem, aż nagle stanęła przed drzwiami przez które tyle razy z uśmiechem na ustach przechodziła...

Do jej uszu dochodziły dziwne dźwięki i cała swoją siłą umysłu próbowała nie tworzyć w swojej głowie żadnych scenariuszy. Zapukała. Głosy zza drewnianych drzwi jakby się nasilały... W końcu ktoś je otworzył i moment później oczom Jude ukazała się roześmiana Natalie, a za nią Tom, który na widok Jude od razu zmienił wyraz twarzy. „Jude! A podobno byłaś taka zapracowana!”

Jude nie zdążyła nic powiedzieć na te słowa. Natalie podarowała jej ciepły uścisk i pobiegła do pokoju krzycząc „No to jesteśmy w pełnym składzie, Jude właśnie weszła.”

„Wszystkie znaki krzyczą 'nie idź w tamtą stronę'
Mam już dość przechodzenia przez te problemy...”


Tom natomiast spokojnie zamknął za nią drzwi i prawie bez uczuciowo oznajmił... „Nie spodziewałem się Ciebie. Oni nic nie wiedzą, powiedziałem im że masz dużo pracy, bo zaczęłaś nagrywać swój album... Wolałbym żebyśmy trzymali się tej wersji. Możesz udawać przez chwilę że nic się nie wydarzyło? Proszę. Nie chce ich martwić...”

„Mam zacząć od teraz?” Jude zapytała z uśmiechem na swoich ustach i kiedy tylko z lekkim zdziwieniem Tom kiwną swoją głową z aprobatą, przybliżyła się do niego i delikatnie pocałowała.


Ostatnio zmieniony przez Mrs White dnia Sro Kwi 30, 2008 6:06 am, w całości zmieniany 2 razy
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Mrs White Sro Kwi 30, 2008 5:33 am

Część 4

----------------

Zaskoczyła go zupełnie i nie mógł zrobić nic innego jak tylko odwzajemnić jej pocałunek. Prawda nawet była taka, że nie chciał inaczej reagować na to co zrobiła. Jak tylko oderwali się od siebie, Jude nieśmiało zacisnęła jego dłoń w swojej i ruszyła do salonu by przywitać się z wszystkimi.

Jadąc do Tom'a nie spodziewała się, że zastanie tam ich. Jednak to wydawał się jej dobry początek. Przez cały czas była dla niego niezwykle czuła. Kradła mu pocałunki, tuliła się czy bawiła się jego włosami, co zawsze uwielbiał.

On natomiast starał się jak tylko mógł zachować humor, grać w to co sam zaproponował mimo, że nie do końca chodziło mu o aż taką czułość z jej strony. Jednak tęsknił za tym, a ta sytuacja sprzyjała temu, że mógł to sobie w jakiś sposób racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego pozwala jej być tak blisko... Były momenty, w których jej dłonie wędrujące po jego karku wywoływały w nim tak silne emocje, ze miał ochotę wyprosić swoich przyjaciół i zostać sam na sam z nią i tym pożądaniem, które w nim obudziła...

W końcu zaczęli się powoli zbierać nie chcąc spóźnić się na samolot do Nowego Yorku. Jude i Tom odprowadzili ich do drzwi. Pożegnali się z wszystkimi zapewniając ich, że odwiedzą ich w najbliższym czasie i patrzyli chwilę bez słowa na ich sylwetki znikające w korytarzu.

„Będzie mi ich brakować...” Zaczęła zamykając drzwi, jednak nie zdążyła dokończyć zdania ponieważ Tom przyparł ją do nich, sytuując łokcie pomiędzy jej głową. „Po co tutaj w ogóle przyszłaś?” Jego głos był dziwny. Nie było w nim złości, może lekki wyrzut... Jego twarz była na tyle blisko, ze czuła jego oddech na swoich policzkach i gdyby to była inna sytuacja po prostu pocałowałaby go najczulej jak tylko potrafiła i pozwoliła wszystkiemu biec po swojemu. W tym momencie jednak, to chyba byłaby najgłupsza rzecz jaką mogłaby hipotetycznie zrobić... „Chciałam porozmawiać...”

„Dwa lata, tysiąc rozterek
Jest tyle rzeczy do których możesz dojść w swojej głowie
Poruszyłeś mnie tym, co mi powiedziałeś...”


Tom przez krótki moment patrzył jej w oczy i przez ułamek sekundy miał ochotę po prostu wziąć ją w ramiona i zapomnieć o wszystkim... Jednak rozum wygrał tą bitwę. Odsunął się od niej i ruszył powolnym krokiem w stronę kuchni, jakby nie dbając o to, co zrobi w tym momencie Jude. A ona poszła za nim...

Kiedy weszła do kuchni nastawiał czajnik. Nawet na nią nie spojrzał... „Chciałaś porozmawiać. Skoro już tu jesteś to proszę, mów...” Zaczął z przekąsem opierając się o blat.

Jude przez moment milczała próbując znaleźć w swojej głowie te wszystkie zdania, które jadąc do niego miała przygotowane wręcz perfekcyjnie. Jednak wtedy nie umiała przypomnieć sobie żadnego z tych zdań... Ani jednego.. „Wiem, że słowo 'przepraszam' już nie wiele znaczy, mimo to uważam, że powinnam to powiedzieć. Bo ja na prawdę żałuje tego wszystkiego co się stało. Chciałam żebyś wiedział, że cokolwiek zrobiłam źle, cokolwiek sprawiło, że Cię zraniłam... To wszystko...” Jąkała się nadal nie potrafiąc odnaleźć słów ukrytych gdzieś w jej świadomości. Spuściła lekko głowę i westchnęła głęboko... Teraz, nie stała już tak uporczywie blisko niego. Zachowała dystans, by nie miał powodów, by znowu ją odepchnąć... „Nie chciałam Cię zranić, ani zawieść... Chciałam by było między nami jak najlepiej....”

„Bo zabrałeś mnie tam, gdzie potrzebowałam się znaleźć
Gdzieś, gdzie nie mogłeś pójść w pojedynkę...”


„I dlatego mnie okłamałaś. No nie powiem, świetny sposób...” Przerwał jej poirytowany.

„Okłamałam Cię z zupełnie innego powodu.” Oznajmiła niepewnie, a na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech... Jednak starała się ignorować te jego zachowania... „Bałam się, że nie zrozumiesz, że mnie zaczniesz oceniać, nazwiesz głupią, naiwną... Mimo, że wiem, że to prawda... Nie chciałam, żebyś źle o mnie myślał. Jak widać, wyszło na to samo... I gdybym mogła cofnąć czas...”

„Nie kończ.” Przerwał jej krótko z niedowierzaniem kiwając swoją głową. „Nigdy w życiu nie słyszałem bardziej banalnego powodu do kłamstwa...”

„Mnie też nie jest łatwo Tom.” Zaczęła poirytowana jego ostatnim komentarzem... „Zapewne. Dwóch facetów... Prawda wychodząca po latach. Nie przeczę, że jest Ci łatwo. Tyle, że to nie wiele w tym momencie dla mnie znaczy.”

Tom odwrócił się tyłem do niej i parł obie dłonie na blat, spuścił głowę i próbował na swój własny sposób się uspokoić. Nie chciał już na nią krzyczeć, ani wypominać... Była tutaj. Nie odpuściła, mimo, że miała dogodny na to moment. Wręcz idealny. Została, walczy... Po swojemu, ale jednak. Jest teraz z nim, próbuje zrobić cokolwiek, by jej wybaczył. Mimo, że tego nie pokazywał jej, dużo to dla niego znaczyło.

„Kochanie, nie dostrzegałam
Patrzyłam zbyt nisko, zbyt nisko...”


Jude podeszła niepewnie do niego i położyła jedną dłoń na jego plecach, które gładziła delikatnie... „Zależy mi na Tobie, Tommy. Nie kłamałam kiedy mówiłam o uczuciach do Ciebie. Skłamałam tylko w tym, że poznaliśmy się na moim koncercie... To jedyna kwestia w której skłamałam.” Liczyła na jakieś jego słowa, ale on jedynie ukrył swoją twarz w swoich dłoniach i nie skomentował tego co powiedziała. „On nic dla mnie nie znaczy. Ta reakcja... To wszystko czego się dowiedziałam bardzo mnie zabolało. I boli nadal. Ale to nie ma żadnego wpływu na to, co czuje do Ciebie, żadnego wpływu na to, kogo tak na prawdę chcę. A chcę tylko Ciebie... Tak samo jak kilka dni temu...”

Nadal nie było z jego strony żadnej reakcji. Nawet najmniejszej. Przez chwilę jeszcze stała wpatrzona w niego, nadal gładząc jego plecy. Jednak w końcu usunęła swoją dłoń, spuściła głowę i oznajmiła półgłosem, jakby do końca nie była pewna, czy chce by to usłyszał... „Rozumiem. Zawiodłam Twoje zaufanie, popełniłam błąd którego nie można naprawić... Rozumiem. Zanim jednak wyjdę, chciałam Ci podziękować. Za te wszystkie piękne dni, które spędziliśmy razem, za każdy Twój ciepły gest i słowo. I za to, że obudziłeś we mnie uczucia, których myślałam, że już we mnie nie ma.... Mam nadzieje, że któregoś dnia... Będziemy w stanie normalnie rozmawiać.”

„Nie możesz dostrzec jeśli trzymasz spuszczoną głowę
Tego co masz przed sobą, czekającego by to odnaleźć
Kochanie nie dostrzegłam Cię, patrzyłam zbyt nisko, zbyt nisko...”


Popatrzyła na niego ostatni raz i ruszyła w stronę drzwi. Jednak nie zdążyła zrobić nawet czterech kroków, bo jego dłoń zatrzymała ją... Obróciła się do niego i nieśmiało podniosła głowę... „Jestem zły, Jude. Potwornie wściekły na to wszystko, na Ciebie... Taka jest prawda, i nie potrafię tak po prostu... Przestać tego czuć, bo Ty powiesz parę słów, zrobisz kilka rzeczy. Nie potrafię... Ale to mi przejdzie.” Wreszcie na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, który od razu odwzajemniła i rzuciła mu się na szyje ściskając go do siebie tak mocno, jak jeszcze nigdy przedtem...

Zdawał sobie sprawę z wielu rzeczy. Z tego np. że wszystko, co ona mówi, to tak na prawdę tylko słowa, które mogą, ale też nie muszą być prawdą. Jej uczucia mogą, ale nie muszą być prawdziwe... Jednak on kochał. Podświadomie wiedział, że jej wybaczy. Prędzej czy później zapomni... Kochał ją w tym momencie za mocno, by być w stanie trzeźwo myśleć, by w jakiś sposób się ubezpieczyć, upewnić, by sprawdzić jej uczucia. Bał się, że ją wtedy straci. A tak, miał ją wreszcie w swoich ramionach, miał jakąś imitację tego, że jej zależy. Prawdziwie czy nie, czuł to. Chciał żeby to była prawda i ta chęć dawała mu zapewnienie, że już czas, by przestać się dąsać, by dać jej szansę... Nie mógł zrobić inaczej, to było ponad jego siły... „Możesz zostać?”

„Jeśli chcesz, żebym została...” Wyszeptała opierając swoje czoło o jego. „Chcę byś została tutaj na zawsze...”

Dalsze słowa były niepotrzebne. Oboje wiedzieli czego chcą, a chcieli tylko siebie. Chcieli siebie tak, jak jeszcze nigdy siebie nie mieli. Tom szedł spokojnym krokiem w kierunku swojej sypialni, z miłością swojego życia w swoich ramionach i nie można było powiedzieć, ze nie bił się sam ze sobą, ze swoimi myślami, czy aby na pewno to, co robią jest słuszne, czy może nie powinni poczekać, aż sprawy między nimi wyklarują się. Jednak pożądanie było o wiele silniejsze, tak samo jak miłość kilka minut temu... Z tymi uczuciami rozum zawsze przegrywa.

Paradoksalnie, Jude będąc w jego ramionach zastanawiała się dokładnie nad tym samym i doszła do tych samych wniosków. Czy było to słuszne czy nie, chciała być z nim. Chciała mu oddać ten kawałek siebie, którego jeszcze nie dostał...

„Żyłam swoim życiem, dźwigając ciężar na swych ramionach
Stawałam się starsza, ale nie mądrzejsza
Chwasty w mym samotnym sercu są teraz widoczne przez te wszystkie pęknięcia...”


Wszystko co działo się pomiędzy tą dwójką wypełniała jakaś magia, jakby blade światła krążyły wokół ich ciał, roznosząc wokół nich małe iskierki, które co róż znikały, by ustąpić miejsca nowym.. Bardziej wyraźnym, bardziej świetlistym...

Próbowała odpędzić od siebie te myśli kiedy już leżeli w milczeniu, wtuleni w siebie, owinięci prześcieradłem, które gdzieniegdzie odsłaniało ich ciała w niezwykle uroczy dla tej chwili sposób. Próbowała, jednak nie mogła przestać myśleć nad tym co właśnie przeżyła. O tym jak bardzo to różniło się od tego, co już znała ze swojej przeszłości. Kolejna rzecz, która tak bardzo różniła Tom'a od Bill'a. Kolejna, którą tak bardzo kochała... „Kocham Cię...”

Wyszeptała mu do ucha i podarowała kilka delikatnych pocałunków wzdłuż jego szyi... „Kocham...” I na prawdę kochała. W tym momencie, kiedy leżała tak blisko niego, kiedy czuła jego oddech który wciąż do końca nie powrócił do normalnego rytmu... Miłość wypełniała ją całą. Miłość do niego. Bezinteresowna, czysta miłość. Szczęście, którego nie potrafiła nawet opisać, i nie chciała... Chciała tylko się tak czuć już wiecznie. Tak bezpiecznie, i tak pewnie z ta miłością, którą nosiła w swoim sercu.

„Jest tyle rzeczy do których możesz dojść w swojej głowie
Twoje życie uderza o mur, kiedy Twoja dusza nie jest zaspokojona...”

'Szaleństwo'... Myślała uśmiechając się do niego... 'Kompletne szaleństwo'. Tak cudowne i idealne szaleństwo miłości, którą mieli. Którą czuli. Której pragnęli i o którą walczyli. Wygrali. Dziś wygrali i jutro też wygrają. Na pewno wygrają... Była pewna.

Pewna że kocha.

Zaskoczyła go.... Mimo tego wszystkiego co się stało, mimo tej całej magiczności, którą nie tylko ona czuła ale i on... Był zdziwiony tymi słowami. Nie oczekiwał ich ani się ich nie spodziewał. Wystarczyło mu wtedy, że jest z nim, że leży przy nim i że jest jest jej z tym dobrze... Te słowa jakby spotęgowały wszystko co czuł i jak tylko mógł, próbował odgonić od siebie wątpliwości. Jeśli ma mieć wątpić, niech to będzie jutro. Nie dzisiaj, nie teraz, kiedy ma ją całą, tylko dla siebie... „Zamieszkaj ze mną...”

„Co takiego?”

„Więc jestem tutaj, oglądając gwiazdy o których istnieniu nawet nie wiedziałam
Gdybyś mnie nie odepchnął, gdyby Ci nie zależało
Skąd miałabym odwagę?”




Ostatnio zmieniony przez Mrs White dnia Sro Kwi 30, 2008 6:06 am, w całości zmieniany 1 raz
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Mrs White Sro Kwi 30, 2008 5:37 am

Miłego czytania Wink to ja idę spać ehhe
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Gwiazdeczka Sro Kwi 30, 2008 4:52 pm

Kochana Ty moja, no i co ja mam powiedzieć? To jest BOSKIE!!!! Uwielbiam jak piszesz, po prostu uwielbiam Very Happy I były sezamki Shocked :lol:
Gwiazdeczka
Gwiazdeczka

Liczba postów : 1406
Join date : 26/03/2008
Age : 31
Skąd : Wrocław

http://opowiadanie-kiedys-zrozumiesz.blog.onet.pl/

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Mrs White Sro Kwi 30, 2008 5:01 pm

taaa... siostra... ja tam już swoje wiem, i nie udawaj mi tu niewiniątka BO I TAK NIKT CI NIE UWIERZY!! lol!
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Dorota_Girl Sro Kwi 30, 2008 6:05 pm

To jest po prostu cudowne! Te wszystkie uczucia, emocje przekazane w tekście. Bardzo, ale to bardzo mi się podobało.

No i zakończenie najlepsze Smile
Dorota_Girl
Dorota_Girl

Liczba postów : 2444
Join date : 28/03/2008
Age : 31
Skąd : six feet from the edge.

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Mrs White Sro Kwi 30, 2008 6:10 pm


No i zakończenie najlepsze Smile

zboczeńce jedne!! ale dziękuje :*:*
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Lipciaaaa Sro Maj 07, 2008 6:08 pm

Och White, White ;]]
czekamy na kolejne wypociny kochana ;DD
niezłe wypociny.
no dobra. świetne wypociny. ;]

i po raz kolejny pytam sie o co chodzi z tymi sezamkami xdd
Lipciaaaa
Lipciaaaa

Liczba postów : 3418
Join date : 04/05/2008
Age : 31
Skąd : Gdy/Tcz/Wro xd

http://photoblog.pl/lipciaaa

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by mysweettime Czw Maj 08, 2008 12:01 am

Mrs,po raz kolejny składam ci pokłony!!!Uwielbiam czytać twoją twórczość,to jak piszesz,jak opisujesz emocje,uczucia...
mysweettime
mysweettime
Mrs. Rozon
Mrs. Rozon

Liczba postów : 3285
Join date : 30/03/2008
Age : 28
Skąd : Kołobrzeg

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by ultraviolet Sob Maj 10, 2008 10:31 pm

White, kiedy powstanie nowy sezamkowy odcinek? ;D
ultraviolet
ultraviolet

Liczba postów : 2002
Join date : 08/05/2008
Age : 29
Skąd : Warszawa

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Mrs White Sob Maj 10, 2008 10:38 pm

ja jestem tak strasznie zaoferowana tymi nowościami IS4 że kompletnie nie mogę się zabrać... ale pisze po trochę Very Happy
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by ultraviolet Sob Maj 10, 2008 10:41 pm

Ok. Tylko od razu mówię żeby mnie zadowolić musi być duuużo sezamków:D
ultraviolet
ultraviolet

Liczba postów : 2002
Join date : 08/05/2008
Age : 29
Skąd : Warszawa

Powrót do góry Go down

"Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!! Empty Re: "Odwrócone Role" Odcinek 11 - ostatni str. 5!!

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach