sweetthink
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

+13
Fresa
Oldź
naciak
Rose
moniavelsara
Lockit
Lipciaaaa
mysweettime
Apple
Dorota_Girl
PatsyGirl
Gwiazdeczka
Mrs White
17 posters

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Apple Sro Lip 02, 2008 8:06 pm

Dopiero dzis to wszystko przeczytałam.
To jest DRUGA najdziwniejsza rzecz jaką czytałam w moim życiu ( pierwszą jest książka "Nowy, wspaniały świat", A. Huxleya). Jest tak intrygujące, zastanawiające i świeże, oryginalne. Inny pomysł, coś nowego, coś totalnie odwrotnego od dzisieszych tematów książkowych, czy opowiadań. Masz niesamowitą wyobraźnię, którą wykorzystujesz do granic możliwości.

Muszę przyznać, że jestem strasznie, ale to strasznie podobna do Iris.

Dziwne opowiadanie, ale bardzo dobre.
Apple
Apple

Liczba postów : 623
Join date : 10/04/2008
Age : 32
Skąd : Piła

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Mrs White Sro Lip 02, 2008 8:07 pm

dziękuje kochana :*:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Apple Sro Lip 02, 2008 8:08 pm

zobaczymy czy dalej tez mnie będziesz wyobraźnią i niemożliwością zadziwiać, wiesz White zawsze może być gorzej xP
Apple
Apple

Liczba postów : 623
Join date : 10/04/2008
Age : 32
Skąd : Piła

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Mrs White Sro Lip 02, 2008 8:27 pm

jestem tego świadoma - zapewniam White & Patsy
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by naciak Sro Lip 02, 2008 10:02 pm

nie będę się tu zbytnio rozpisywać bo po co.
to jest świetne. i czekam na więcej.
żebym miała co czytać po nocach gdy armia zaśnie. ; >
naciak
naciak

Liczba postów : 5520
Join date : 27/03/2008
Age : 30
Skąd : Gdynia.

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Mrs White Sro Lip 02, 2008 10:06 pm

:kwiatek: będzie niedługo... Smile już napisane dawno ale nie będę was rozpieszczać Razz
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Gwiazdeczka Sro Lip 02, 2008 10:10 pm

A czeeeeemu? White & Patsy Przecież Ty nas tak kochasz :kwiatek:
Gwiazdeczka
Gwiazdeczka

Liczba postów : 1406
Join date : 26/03/2008
Age : 31
Skąd : Wrocław

http://opowiadanie-kiedys-zrozumiesz.blog.onet.pl/

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Mrs White Sro Lip 02, 2008 10:16 pm

no i właśnie dlatego nie będę was rozpieszczać żebym miała co wam dawać wyrazie gdyby mnie dopadł kryzys pisarski Razz

i co Ty się w ogóle upominasz jak już 4 czytałaś Razz
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Mrs White Czw Lip 03, 2008 1:22 pm

publikuje wcześniej dla lipci :*: uprzedzam to nie jest wesoły rozdział...


Rozdział 4
Please - Don’t Turn Of The Sun




- Wow! – krzyknęła Amy widząc wychodzącą z domu Iris ubraną jedynie w skąpe bikini z przewiązaną u pasa chustką oraz koszykiem piknikowym w prawej ręce – Akcję ‘podryw poza światem’ czas zacząć?
- Amy, co Ty tu robisz? – zapytała z nutką zaskoczenia i irytacji w swoim głosie
- Przepraszam, że tak bez uprzedzenia, ale mamy kilka spraw do omówienia…
- Akurat dzisiaj?
- ‘Dzisiaj’ to pojęcie względne w tym miejscu… - Iris westchnęła głęboko odkładając koszyk na drewniany parkiet werandy
- Wstałam w bardzo dobrym humorze. Mogłabyś być tak miła i nie psuć mi go swoimi irytującymi tekstami?
- No tak… Romanse! – roześmiała się głośno – To zajmie tylko chwilę.
- To?
- Chcę Ci coś pokazać. Coś, co nie zajmie dużo czasu, natomiast jest bardzo ważne.
- Co tym razem? Znajdziesz jakieś drzwi w drzewie i pokażesz mi na odmianę jak lekarze tracą nadzieje na moje obudzenie się? Jeśli tak, to możesz sobie daro…

Nie mogła skończyć, bo nagle zaczęły atakować ją różne obrazy, a przez jej ciało przechodził dreszcz. Jeden z tych nieprzyjemnych, odczuwanych w niezbyt miłych okolicznościach. Te wizje były tak silne, że przewróciły ją na szczęśliwie leżącą za jej plecami leżankę. Początkowo otoczenie, które dostrzegała, a także i ludzie wydawali jej się nieznani. Duży dom z ogromnym ogrodem, przepiękną altaną i kilkoma złocistymi labradorami wesoło bawiącymi się z małą dziewczynką z kruczymi włosami i oczami ciemnymi niczym węgiel. Była ubrana w kremową, satynową sukienkę, która perfekcyjnie podkreślała ciemność jej karnacji. Nawet ze znacznej odległości wyglądała wyniośle i poważnie. Miała na oko Iris około 7 – 8 lat, ale mimo tego idąc pomiędzy rozbawionymi psiakami trzymała swoją głowę wysoko, jakby tym gestem chciała powiedzieć, że jest skarbem, niedostępnym dla zwyczajnych śmiertelników. Takie odczucia właśnie dotknęły Iris, kiedy patrzyła jakby z oddali. Teraz to ona czuła dumę z tego jaka i kim jest. Zupełnie jakby weszła w skórę tej dziewczynki i przejęła jej osobowość, całkowicie.
Nagle cały krajobraz uległ zmianie. Iris patrzyła tym razem na tą samą dziewczynkę, jedynie troszkę starszą. Przechodziła przez szkolny korytarz mijając rówieśników, którymi gardziła. Jeszcze mocniej niż poprzednio czuła się lepsza, ważniejsza i inteligentniejsza, może nawet od samych nauczycieli. Następnych kilka lat do przodu i kolejne dni w szkole. Tym razem już w nastoletniej dziewczynce, Iris odnalazła Amy. Kiedy jej osoba mijała grupki uczniów obrzucając ich zabójczymi spojrzeniami, nikt nawet nie ośmielał się spróbować przytrzymać jej wzroku na swojej osobie. Na stołówce jadała samotnie, otoczona zapełnionymi stolikami. Ona dzieliła go jedynie sama ze sobą. Każdy normalny nastolatek czułby się z tym okropnie, nawet Iris, ale nie ona. Ta dziewczyna czuła się za dobra dla tych rozwydrzonych bachorów, za jakich ich uważała.
Kłótnie na ten temat z rodzicami Amy, płacz jej matki i niewzruszone spojrzenie dziewczyny przeraziło Iris. Dla młodej Amy nic, ani nikt nie był lepszy czy ważniejszy od niej samej. Nikt nawet nie był jej na równi. Czuła się jak królowa całego świata i tak też się zachowywała. Nie przyjmowała do siebie krytyki, za każdym razem odbierała oskarżenia, niczym budulec tego, jak wiele racji jest w tym, że to mali, nie wiele znaczący ludzie, którzy na dobrą sprawę nie mają prawa nawet na nią patrzeć.
Teraz z kolei widziała Amy w towarzystwie znacznie starszego mężczyzny, który ewidentnie traktował ją tak, jak zawsze w jej osobistym mniemaniu powinna być traktowana. Błyskotki, najdroższe restauracje czy hotele… Amy miała już 20 lat i stała się w pełni niezależną od rodziców kobieta, z własnego wyboru. Spotykała się jedynie ze starszymi mężczyznami, czasami nawet dwa razy starszymi tylko z tego prostego względu, że jej zdaniem tylko oni mogli dać jej to, czego oczekiwała, oddając im wszystkim w zamian swoje ciało. Była piękną kobietą, która z łatwością mogła zawrócić w głowie każdemu mężczyźnie. Nadal była wyniosła i niedostępna, ale to właśnie przyciągało tuziny mężczyzn, którzy często oddaliby wszystko nie zważając na konsekwencje, żeby tylko spędzić z nią jedną jedyną noc. Amy wreszcie miała ten podziw na jaki czekała całe swoje życie…
Iris przyglądała się temu ze zdziwieniem, ale i względnym spokojem. Do czasu… Moment, w którym doznała szoku, był kiedy zobaczyła ją w towarzystwie mężczyzny wyglądającego zupełnie jak Scott! Ich ukradkowe spojrzenia i uśmiechy podczas jakiegoś wykładu oraz przebłyski upojnych chwil, które Amy spędziła w jego ramionach. Czuła, że między nimi było uczucie o wiele głębsze, niż z tymi mężczyznami, z którymi zazwyczaj spędzała czas. To nie zmieniało jednak w żaden sposób faktu, ze Scott był jedynie kimś, kto potrafił dać jej przyjemność, ale nigdy nie przyszłość. Spotkania z nim i innymi starszymi mężczyznami przewijały się przed oczami Iris na zmianę, dając jej do zrozumienia, że Amy grała nawet nie na dwa, ale na kilka frontów na raz. Scott wydawał się tego świadomy, jednak nie można powiedzieć, że radził sobie z tym równie dobrze jak ona. Widziała kilka kłótni między nimi, zawsze na ten sam temat i zawsze kończyły się tym samym… Demonicznym śmiechem Amy i słowami, że jeśli mu coś nie odpowiada, to mogą skończyć to w każdym momencie. Wracali mimo tego do początku, czekając na następną kłótnię o to samo.
Iris była niespokojna. Przeczuwała kłopoty i komplikacje w tym co zobaczy dalej. Jej przeczucia spełniły się szybciej niż myślała. Zobaczyła Amy w gabinecie lekarskim, w kompletnej furii. Nie chciała nawet wiedzieć, co było tego przyczyną, świadomość jednak uderzyła ją natychmiast. ‘HIV. Nie wiemy jak szybko się rozwinie w Twoim organizmie…” HIV?! To było ostatnią rzeczą o jakiej by pomyślała. Myśli Iris jednak wszystko jej wyjaśniły. To był moment w jej życiu, w którym całe zło jakie wyrządziła ludziom, wróciło do niej ze zdwojoną siłą. Umrze. Prędzej czy później, ale przez tą chorobę zniknie z powierzchni ziemi jako ta, która dostała od życia za swoje. O nie!
Kolejny raz rozpacz zamieniła się w nienawiść i chęć zemsty, tak silnej jak jeszcze nigdy dotąd. Nie mogąc się zemścić na tym, który ją zaraził podczas jednej ze wspólnych nocy, wybrała pierwszego jaki przyszedł jej do głowy. I był nim Scott. Iris patrzyła z przerażeniem na to, jak Amy raz po razie robiła wszystko, by ktoś poczuł to, co ona stając przed faktem, który mówił o tym, że coś w jego organizmie powoli go zabija. Nie powiedziała tego nikomu i nie zmieniła sposobu swojego życia nawet na chwilę. Była wręcz jeszcze bardziej zgorzkniała i zawzięta. Czuła się lepiej po każdej spędzonej ze Scott’em nocy mając świadomość, że może już i w jego ciele buduje swoje schronienie zabójczy wirus. Te uczucia i wydarzenia wstrząsnęły Iris dogłębnie. Nie mogła uwierzyć, że Amy w takiej sytuacji pragnęła jedynie tego, by Scott – niewinny człowiek – również stanął w obliczu śmierci. To było dla niej nie tylko chore, ale niemoralne.
Kiedy zobaczyła oczami tamtejszej Amy, ze jej plan się powiódł – zamarła. Jej oczy zapełniły się łzami i miała ochotę wyrwać się spod działania tej siły, która nakazywała jej przyglądać się temu wszystkiemu i po prostu rzucić się na Amy. Mimo, że mocno próbowała przywrócić sobie swoją własną świadomość, to jeszcze nie był ten moment.
Kolejnym obrazem były chwile, podczas których Amy przyglądała się niszczącemu wpływowi AIDS działającego na Scott’a. Zobaczyła ją w szpitalu, pochyloną nad jego łóżkiem. Spał, więc czuła się bezpiecznie siedząc przy nim. Nie ośmieliła się z nim porozmawiać odkąd dowiedziała się, że nie ona, ale to właśnie on umiera… Organizm Scott’a poddał się niemal natychmiast skazując się na kompletne zniszczenie. Umierał każdego dnia w bólach i cierpieniach, których widok i świadomość ruszyła sercem Amy. Przez tych ostatnich kilka miesięcy niezwykle się zmieniła, prawie nie do poznania. Zamknęła się w sobie i nie dopuszczała do siebie nikogo. Tym razem z innych względów niż to bywało za jej dotychczasowego życia. Wyrzuty sumienia atakowały ją w każdym momencie, zdwajając swoją siłę za każdym razem, kiedy Amy widziała, jak życie wycieka z ciała Scott’a. Umierała razem z nim mimo, że jej ciału nic nie dolegało. To ona powinna być na jego miejscu…
Iris zobaczyła Amy wybiegającą ze szpitala bez kurtki. Szła szybkim krokiem, nie zważając na śnieg padający z nieba, czy chłodne styczniowe powietrze. Z jej oczu lały się łzy, a szloch, który wypływał z jej ust zwracał uwagę wszystkich ludzi, których mijała. Pierwszy raz w życiu nie miało to dla niej nawet najmniejszego znaczenia. Iris już wiedziała. To był dzień, w którym Scott odszedł, a ona sama patrzyła na to jak zielone linie na monitorze świadczą o tym, że jego serce poddało się zupełnie.
Amy wbiegła do swojego mieszkania i z dziką złością rozrzucała wszystko, co miała pod ręką. Nie ważne czy to było porcelana w kuchni, czy regał z książkami stojący w salonie. W kilka minut jej stylowe mieszkanie zamieniło się w szereg pomieszczeń przez które przeszedł huragan. Wściekłość czy żal jednak nie zniknął z serca Amy. Siedząc na dywanie, z butelką wódki czuła się jeszcze gorzej. Miała wrażenie, że zabiła Scott’a własnymi rękami, bez skrupułów i doskonale zdawała sobie sprawę, że może nie dosłownie, ale tak właśnie było. Z premedytacją, wręcz nieopisanym zadowoleniem zaraziła go czymś, co go zabiło. Umarł w gorszych męczarniach aniżeli naprawdę użyłaby swoich dłoni, by odebrać mu życie w jakikolwiek sposób.
Siedziała tak przez kilka godzin. Załamana, zapłakana i zupełnie sama. Telefon dzwonił wiele razy, a automatyczna sekretarka zapisywała co róż to nowe wiadomości od różnych mężczyzn, u których słychać było niezmienne pożądanie. Amy jednak nie reagowała. Była w swoim transie, z którego nie mogła i nie chciała się wyrywać. Miała do przeanalizowania całe swoje życie, a wnioski jakie wyciągała jeszcze bardziej pogarszały jej stan. Tym razem już nie mogła zrzucić na kogoś winy. Za wszystko to ona była winna. Nienawidziła tej świadomości jak i siebie samej. Pierwszy i ostatni raz w swoim życiu.
W końcu wstała. Jej oczy mimo tego, że były spuchnięte i ognisto czerwone od płaczu, wyrażały chłód, jakby już nie żyły. Iris przyglądając się temu odczuła strach, który przepełniał i Amy. Obok niebo była też zupełna rezygnacja ze wszystkiego, a przede wszystkim – z życia. Weszła do łazienki, napuściła do wanny gorącej wody, rozebrała się i weszła do niej. Nie czuła już nawet jak jej skóra broni się bólem przed parzącą wodą, było jej wszystko jedno. Na jej twarzy można było odnaleźć co najwyżej niewypowiedziane zmęczenie. Sięgnęła do szafki z różnymi przedmiotami i ku zaskoczeniu Iris, wyciągnęła z niej skalpel, który ukradła swojemu ojcu lata wcześniej, dla czystego kaprysu, nie sądząc nawet, ze kiedyś się jej przyda. Przez moment jeszcze żywo wylewała łzy, wpatrzona w swoje odbicie w lustrze. Nieoczekiwanie jednak przestała spoglądając na ostrze, które trzymała w prawej dłoni. Było jej wybawieniem, czymś co zakończy ten nieograniczony ból w jej sercu. Powolnym ruchem dłoni przejechała nim przez lewy nadgarstek, a na jej twarzy nie było już widać bólu. Delektowała się wręcz tym innym, cielesnym bólem. Uśmiechnęła się i drżącą zranioną dłonią przecięła również i prawy nadgarstek. Ten ból był tak rozkoszny, że w momencie skalpel wypadł z jej dłoni i uderzył z przyciszonym trzaskiem o dno wanny, a sama Amy osunęła się do tyłu z bladym uśmiechem. Coraz szybciej woda stawała się coraz bardziej czerwona od życia wypływającego wraz z krwią z rozciętych żył Amy. Miała zamknięte oczy, a jej oddech stawał się coraz płytszy, aż zupełnie zanikł. Na wieczność.

- Dość!!! – krzyk Iris rozszedł się echem, a ona sama otworzyła oczy orientując się, że wreszcie nadszedł upragniony koniec tych koszmarnych wizji – Dlaczego mi to pokazałaś?
- To część tego, w jaki sposób masz zrozumieć pewne rzeczy. – odparła ze spokojem
- Co mam zrozumieć?! Zabiłaś Scott’a!
- Tak, zabiłam. – Iris patrzyła na nią z lekkim obrzydzeniem, a współczucie jakie odczuwała jeszcze chwilę temu, rozwiało się w ułamku sekundy
- Jak możesz mówić to z tak cholernym spokojem?! Zdajesz sobie w ogóle sprawę co zrobiłaś?! – to było za wiele dla Amy, wstała, a jej oczy zajęła złość
- Jestem atakowana takimi, a także gorszymi, o wiele gorszymi wizjami od pierwszego momentu, kiedy tu trafiłam! Nie waż się mówić, że odbieram to ze spokojem!
- I dobrze! Zasłużyłaś na piekło jak nikt!
- Jesteś pewna, że tylko ja? – Amy zaśmiała się niemal tak demonicznie, jak wtedy, gdy kłóciła się ze Scott’em – To dopiero mała część tego, co mam Ci do pokazania. Mała część tego, jak wygląda moje piekło!
- Nie chcę, słyszysz? Nie chcę widzieć już nic więcej!
- Przykro mi. Po to tu jesteś. – oznajmiła rozkładając szeroko ramiona i odchodząc w głąb lasu

Na wspomnienie tego, co wtedy zobaczyłam i poczułam, nawet dzisiaj przechodzą mnie dreszcze i odczuwam coś, co trudno jest określić słowami. Z pewnością, ze wszystkiego co Amy mi pokazała podczas mojego pobytu we Wrigley, ta wizja jej życia była najgorsza. Na pewno dlatego, że zobaczyłam ją jako pierwszą, ale i dlatego, że dziś wiem, że to był początek, również i mojego ‘końca’.
Ah! Jaka byłam wtedy na nią zła! Byłam wręcz wściekła, że miesza mnie w coś tak potwornego. Nie miałam jeszcze bowiem świadomości, że pokazuje mi takie rzeczy dla mnie. Bym lepiej, szybciej zrozumiała pewne kwestie, mogła powrócić do normalnego życia i naprawić to, co jeszcze pozostało do naprawienia i uratowania.
Nie byłam wrażliwą osobą, co zapewne już wiecie. Mało rzeczy potrafiło poruszyć mną tak bardzo. Mogłabym się nawet śmiało pokusić na stwierdzenie, że nic wcześniej nie sprawiło u mnie tak dużego potoku łez, jaki zalał moje oczy właśnie wtedy. Nawet tego dnia, kiedy miałam wypadek, to były zupełnie inne łzy…Czułam ból, niemal tak wielki, jakby to wszystko dotyczyło bezpośrednio mnie. Jakbym zajęła miejsce Amy lub Scott’a. Kiedy zostałam tam sama nadal czułam ten chłód jej martwego ciała. Ta woda była tak przerażająco gorąca i w momencie zamarzła, za pośrednictwem tego podmuchu śmierci.
Próbowałam też wtedy znaleźć moment w moim życiu, w którym byłabym w stanie odebrać sobie życie, ale nic nie przychodziło mi do głowy, co pokazało mi jak bardzo Amy była przepełniona bólem. Bólem, którego ja nigdy nie doświadczyłam. Pamiętam go do dzisiaj. To kolejne moje przekleństwo…

Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Apple Czw Lip 03, 2008 1:57 pm

ale dół.. jezu istna deprecha się tu szykuje xP
Apple
Apple

Liczba postów : 623
Join date : 10/04/2008
Age : 32
Skąd : Piła

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Gwiazdeczka Czw Lip 03, 2008 2:01 pm

Mrs White napisał:ale zapewniam że to wszystko na żarty
Ja bym tego nie powiedziała... Rolling Eyes

A tak poważnie to naprawdę świetny odcinek. Idealnie pokazałaś jaka przyjemniaczka była z naszej drogiej Amy Wink Jak to czytałam przeżyłam zawał kilkakrotnie Shocked Czekam na 5 rozdział White & Patsy
Gwiazdeczka
Gwiazdeczka

Liczba postów : 1406
Join date : 26/03/2008
Age : 31
Skąd : Wrocław

http://opowiadanie-kiedys-zrozumiesz.blog.onet.pl/

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Lipciaaaa Czw Lip 03, 2008 2:03 pm

och White ;** dziękuję, że wstawiłaś to specjalnie dla mnie ;*
piękne, po prostu piękne ;*
Lipciaaaa
Lipciaaaa

Liczba postów : 3418
Join date : 04/05/2008
Age : 31
Skąd : Gdy/Tcz/Wro xd

http://photoblog.pl/lipciaaa

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Mrs White Czw Lip 03, 2008 2:08 pm

tak tak deprecha Very Happy ale uprzedzałam... to nie będzie opowiadanie w stylu tych lekkich i przyjemnych Very Happy

cieszę się że się wam podoba mimo tego :*:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by moniavelsara Czw Lip 03, 2008 2:35 pm

świetne... naprawdę świetne...
moniavelsara
moniavelsara

Liczba postów : 3573
Join date : 11/06/2008
Age : 30
Skąd : Sandomierz

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Mrs White Czw Lip 03, 2008 2:38 pm

dziękuje monia :*
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by naciak Czw Lip 03, 2008 3:03 pm

muszę się bardzo rozpisywać? czy obędzie się na oczekiwaniach.
naciak
naciak

Liczba postów : 5520
Join date : 27/03/2008
Age : 30
Skąd : Gdynia.

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Mrs White Czw Lip 03, 2008 3:17 pm

chciałabym żebyście mi mówili co wam się nie podoba... a co podoba i w która stronę powinnam iść, ale to zależy od was czy mi to będziecie mówić czy nie :d
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by naciak Czw Lip 03, 2008 3:24 pm

no dobra, podoba mi się to że robisz takie zmiany akcji, poprzedni rozdział taki, no, jak to się mówi. powiedzmy tak, spokojny, miły, a tu nagle takie coś. szok. po przeczytaniu mnie zamurowało.
no i bardzo podoba mi się to co zapisuje główna bohaterka w końcówce każdego rozdziału.

więcej Ci powiem jak dostanę więcej. xD
naciak
naciak

Liczba postów : 5520
Join date : 27/03/2008
Age : 30
Skąd : Gdynia.

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Mrs White Czw Lip 03, 2008 3:33 pm

dziękuje naciak :*: zwroty akcji są zapisane w zamysł tego wszystkiego Smile co tez ma znaczenie, które wyjaśni wam Iris podczas jednego z rozdziałów Smile
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Rose Czw Lip 03, 2008 6:14 pm

jak tak dalej pójdzie to nie umre śmiercią naturalną tylko na zawał, lub podobne niespodziewane schorzenie ....


do tej pory mam ciarki na plecach...


:brawa: - tylko tyle mam do powiedzenie ;]


czekam na ciąg dalszy ;*
Rose
Rose

Liczba postów : 642
Join date : 01/05/2008
Age : 34
Skąd : tam gdzie niebo i piekło tańczą razem w świetle księżyca...

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Mrs White Czw Lip 03, 2008 6:16 pm

dziękuje Rose :*:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Fresa Sob Lip 05, 2008 9:20 pm

Wow nie naprawde nie wiem co napisac ...................................!
Cudowne niesamowite intrygujace a ja głupia znalazłam To dopiero dzisiaj :poirytowany: przeczytałam wszystko jednym duszkiem no i coz rzec po prostu Mrs.White to mówi samo za siebie :brawa:
Ps na początku musiałam sie przestawic z opowiadań o IS Very Happy bo do tej pory czytałam tylko takowe . i chyba nastąpił u mnie przełom Very Happy
Fresa
Fresa

Liczba postów : 28
Join date : 01/06/2008
Age : 32

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Mrs White Sob Lip 05, 2008 9:27 pm

cieszę sie ze się podoba dziękuje :*:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Mrs White Nie Lip 06, 2008 4:31 pm

no i znowu pier******* kotka za pomocą młotka, ale cóż... samą śmiercią was żywić nie będę :leze!:

dla ciekawskich muzyka do odcinka:
http://pl.youtube.com/watch?v=tphmLMFSdcc i http://pl.youtube.com/watch?v=mGJ-gaIozyA

Enjoy lol!


Rozdział 5
If She’s Fire – I’m Gasoline



Siedziała skulona ta tej samej leżance, mocno wtulając twarz w swoje kolana. Nie czuła się za dobrze. Jej ciało znowu odczuwało ciepło, ale nerwy, wspomnienia tego, co zobaczyła, wciąż nie dawały jej pełnego spokoju. Nie była nawet w stanie wstać i wejść do środka, nie wspominając już nawet, by wprowadzić swój początkowy plan na ten dzień w życie.

- Jesteś… Zastanawiałem się właśnie, gdzie się podziałaś. – Słowa Scott’a zmusił ją do podniesienia głowy. – Hey… Co się stało? – Jego radosny głos momentalnie napełnił się troską .

Jak tylko usiadł koło niej wbiła się w jego ramiona i ściskała go tak mocno, jak gdyby to zachowanie miało w jakiś sposób wrócić mu życie.

- Tak mi przykro… Tak bardzo mi przykro – wyszeptała ledwo słyszalnie powstrzymując swoje łzy.
- Nie rozumiem. Uspokój się proszę…

Przez chwilę milczał pozwalając się jej wypłakać. Gdzieś w głębi jego świadomości narodziła się myśl, że to zachowanie ma coś wspólnego z jej powrotem do życia i zaraz, jak tylko się uspokoi, powie mu, że wraca… Chciał oddalić od siebie te myśli, więc ścisnął mocno swoje szczęki i zamknął oczy, by uspokoić również samego siebie. W końcu Iris zwolniła uścisk i odsunęła się od niego nieznacznie, na tyle ostrożnie, by nie odsunął swojego ramienia.

- Już lepiej? – przytaknęła nieśmiało. – To powiesz mi co się stało?
- Była tu Amy.. Ona…
- Powiedziała Ci, że wracasz, tak? – dokończył za nią widząc, że ma z tym nadal problem.
- Co? Nie… - odparła wstając jakby urażona płytkością jego słów.
- Więc?
- Pokazała mi swoje życie, i - obróciła się do niego twarzą i przechyliła na bok swoją głowę, wpatrując się w niego ze szklistymi oczami. – I Twoją śmierć, jej śmierć.
- O czym Ty mówisz?
- Kiedyś, powiedziałeś, że znałeś jedną Amy. I to właśnie ona.
- Co?! – Scott również wstał próbując pozbierać swoje myśli. – Co widziałaś? Jak umarła? Kiedy?
- Kilka godzin po Twojej śmierci.
- Jak? – zapytał po chwili ciszy.
- Ona… Nie mogła znieść tego…
- Jak umarła, Iris?! – ponowił pytanie znacznie dosadniej.
- Popełniła samobójstwo. Podcięła sobie żyły, w swoim mieszkaniu.

Przez moment panowała cisza. Iris nie wiedziała jak powinna się teraz zachować. Z wyrazu twarzy Scott’a nie potrafiła odczytać niczego z jego uczuć czy myśli i tylko jednego była pewna – jego zupełnego zaskoczenia tym, co od niej usłyszał. Gdyby ktoś zapytał ją wtedy, dlaczego to zrobiła, nie umiałaby odpowiedzieć, niemniej jednak wsunęła się w jego ramiona i mocno zacisnęła dłonie na szyi Scott’a. Tego właśnie potrzebował. Oddał uścisk i przez chwilę, która dla obojga była niezwykle długa milczeli, rozmawiając jedynie w swoich własnych myślach.

- Nie sądziłem, że tak się przejmie… - Jego głos łamał się na każdym słowie, a on sam nawet nie kusił się o to by to ukryć.
- Amy po Twojej śmierci nie widziała po prostu innego wyjścia jak takie - wyszeptała bacznie obserwując jego reakcje. – Zrobiłaby wtedy wszystko, żeby cofnąć czas.
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć.
- Tak było. Ja nie tylko widziałam, co się działo, ale również czułam to co ona.
- To nie ważne. – stwierdził pośpiesznie. – Wybaczyłem jej już dawno i nie chcę do tego wracać. Zastanawia mnie tylko, co ona ma wspólnego z Tobą.
- Nie wiem. Powiedziała, że to dopiero początek tego, jak wygląda jej piekło.
- Przykro mi, że musiałaś… To oglądać – oznajmił wyraźnie zakłopotany.
- A mnie jest przykro - jąkała się jak nigdy próbując dobrać do siebie odpowiednie słowa. – Że to Cię spotkało.

Nie skomentował tego w żaden sposób. Bez słowa chwycił jej dłoń, a drugą podniósł koszyk z jedzeniem, po czym pociągnął ją za sobą w stronę jeziora. Szli w ciągłym milczeniu, ściskając swoje dłonie jakby to była zupełnie naturalna dla nich rzecz. Iris idąc z opuszczoną głową, skanowała swoim wzrokiem to wszystko, co znajdowało się pod jej stopami. Przyglądała się liściom w różnych kształtach i małym gałązką, które pękały wydając z siebie znajome dźwięki lasu. Stopniowo, liście i gałązki zastępował złocisty piasek. Iris zdziwiła się na ten widok i podniosła głowę. Mijali właśnie linię lasu, a jej oczom ukazała się nieskazitelna plaża i turkusowe morze. Dźwięki fal wypełniały jej uszy ze wszystkich stron dając tym samym delikatne uczucie spokoju. Spojrzała na idącego obok niej Scott’a i odnalazła w nim goszczący na jego twarzy uśmiech satysfakcji. Kolejny raz udało się mu ją zaskoczyć. Odwzajemniła ten uśmiech, pozwalając nadal prowadzić się w stronę koca rozłożonego na piasku. Obok niego stał parasol, dający cień na mały stoliczek. Swoim wzrokiem dostrzegła również podróżną lodówkę wypełnioną po brzegi lodem, kryjącym ze każdej strony zielone szkło szampana. Usiedli spokojnie, wciąż jedynie wymieniając uśmiechy. Iris obserwowała z zaciekawieniem jak Scott ściąga koszule i rozkłada się na kocu z szeroko rozłożonymi ramionami, jakby chciał powiedzieć wszystkim 'mam to gdzieś, dzisiaj chcę się odprężyć!'.

- Ładne jezioro – oznajmiła ze śmiechem Iris.
- Stwierdziłem, że po tak nieudanym poranku zasługujemy, na coś specjalnego. Chociaż i tak czegoś mi tu brakuje… - Wstał i zaczął się rozglądać, jakby sprawdzał wzrokiem o czym zapomniał.
- Muzyka?
- Tak! Ale taka jakaś inna…

Iris roześmiała się pod nosem i spróbowała najsilniej jak tylko potrafiła skupić swoją uwagę na jednej rzeczy. Scott doskonale wiedział, co stara się zrobić, więc zaprzestał swoich poszukiwań, zajmując się wyjmowaniem z koszyka smakołyków, które dla nich przygotowała. Kiedy po kilku minutach Iris nadal walczyła ze sobą bezskutecznie, zaszedł ją od tyłu i objął, kładąc swoją brodę na jej ramieniu.

- Zamknij oczy i skup się na tym, co chcesz, by się tu pojawiło, na niczym innym. Zapomnij o wszystkim. Wyobraź sobie, że to czego szukasz, jest jedyną istniejącą rzeczą, którą chcesz przywołać teraz do siebie.

Nie powiedział jej niczego, czego wcześniej by nie robiła. Jego ciepły oddech na jej szyi i uczucie, że tuli ją do siebie, niezwykle ją rozluźniło, przeganiając z ciała kłopotliwe rozdrażnienie. W ułamku sekundy szum fal zagłuszyła delikatna muzyka.

- Jest! – krzyknęła rzucając mu się na szyję z taką siłą, że oboje przewrócili się na koc. – Przepraszam – roześmiała się układając się na plecach.
- Skąd wiedziałaś, że o coś takiego właśnie mi chodziło?
- Nie wiedziałam. Włoska muzyka po prostu kojarzy mi się z wakacjami, plażą, słońcem…
- Tak, pasuje idealnie. Ale nie tylko do tego…

Iris spojrzała na niego i wiedziała, że jeśli czegoś nie powie czy nie zrobi – pocałuje ją i wszystko się skomplikuje. Kiedy jego twarzy była już bardzo blisko wyciągnęła swoją dłoń i dotknęła jego policzka, zatrzymując go tym samym.

- Przepraszam. Nie wiem co mnie napadło.

Scott doskonale odgadnął ten gest i odsunął się od niej natychmiast. Siedział teraz do niej plecami i patrzył przed siebie. Iris również usiadła, jeszcze przez chwilę milcząc i zupełnie tak jak on, wpatrując się w fale, które tańczyły ze sobą na tafli morza.

- Normalnie, zapewne nie broniłabym się, nie zważając nawet na to, że jestem z Adamem, ale…
- Nie musisz mi się tłumaczyć. Rozumiem - popatrzył w jej stronę z bladym uśmiechem.
- Kiedyś tam wrócę, a ty zostaniesz tutaj, i zapewne nigdy się już nie zobaczymy. Nie chcę komplikować jeszcze bardziej tego, co tu przeżywasz. Zawsze byłam egoistką i chyba nadal nią jestem więc, nie pozwól mi…
- Iris – przerwał jej znowu chwytając dłoń dziewczyny. – Zapomnijmy o tym i po prostu cieszmy się tym co mamy i co… nam wolno. Hmm?

Zdawała sobie sprawę, że Scott powiedział to, co wydawało mu się, że powinien był powiedzieć. Wiedziała również, że jest w nim pewien zawód, tęsknota za tym, co przerwała. Westchnęła głęboko, wstała i ruszyła szybkim krokiem w kierunku wody.

- Chodź! Nie lubię pływać samotnie!

Posłuchał. Zaczęli się wygłupiać niczym małe dzieci. Iris chlapała go wodą, a on z kolei brał ją w swoje ramiona, po to tylko, by rzucić ją w turkusowe fale i usłyszeć jej słodki śmiech. Nie był pewien, co tak naprawdę go do niej tak ciągnie. Jego myśli zawsze zmierzały w końcu ku stwierdzeniu, że ma ją po prostu na wyciągnięcie ręki, po tej całej wieczności spędzonej jedynie w towarzystwie koni – nic więcej. Za życia zapewne nawet nie zwróciłby uwagi na tą kobietę, a już na pewno, nie czułby tej chęci wzięcia jej w swoje ramiona i zapomnienia o wszystkim, co ich w tym momencie dzieli, o jej życiu i jego śmierci.
Grał przed nią niewzruszonego tym, co się stało pomiędzy nimi. A raczej tym, co się nie stało. Śmiał się i żartował, ale coś w tym wszystkim było jakby obce. Zbudował się między nimi mur, który z każdą mijającą minutą, denerwował ich obojga coraz bardziej. Scott leżał na plecach z zamkniętymi oczami, i mimo, że czuł na sobie jej spojrzenie, nie reagował.
Rzeczywiście, Iris nie mogła oderwać od niego wzroku. Wyglądał tak spokojnie, jakby wreszcie na kilka chwil zapomniał o wszystkim, co go dręczy. Położyła się obok niego, nie myśląc zbyt wiele, sytuując swoją głowę na jego torsie. Scott niemal natychmiast objął ją ramieniem. Gładził jej praktycznie nagie plecy ozdobione niemalże niezauważalnym paseczkiem od bikini i zastanawiał się, jak długo zdołają trzymać się od siebie z daleka, skoro nawet krótko po ich ostatniej rozmowie, leżą tak blisko niczym ludzie, którzy już spory czas temu przekroczyli tą cienką linię pomiędzy przyjaźnią, a czymś więcej. Wiedział, że to, co powiedziała ma sens, że skomplikowaliby wszystko o wiele bardziej. Tylko, że zdrowy rozsądek stawiany naprzeciw uczuciom przeważnie ma małe szansę na wygraną…
Iris nie chciała czuć tego samego, ale jego delikatna dłoń, która raz po razie przesuwała się po jej plecach sprawiała, że jej całe ciało ogarniało pożądanie, które coraz trudniej jej było pokonać. Przeciągnęła powolnym ruchem ręki przez jego brzuch, kierując ją ku górze i podniosła głowę, by na niego spojrzeć. Patrzył na nią uważnie, modląc się, by nie zrobić niczego, czego ona by nie chciała. Jedyne, co ostatecznie odkrył w jej spojrzeniu, to strach przed tymi uczuciami, które zawładnęły jej ciałem w zupełności. Przyciągnął ją do siebie i dotknął jej twarzy. Uprzedziła go pocałunkiem, którego nie chcieli przerywać.

- Nawet Cię nie znam - wyszeptał wciąż muskając swoim nosem o jej policzki, podbródek i usta. – Ja nawet, nie żyje w świecie, który Ty wciąż zajmujesz…

Nie chciała słuchać. Nie dbała o to teraz, nie kiedy było już za późno, by to zatrzymać. Nie obchodziło jej, co się stanie potem. Konsekwencje, trudności czy ból nie mógł konkurować z tą pieszczotliwą rozkoszą, którą dawali sobie nawzajem. Wiedzieli, że nie zatrzymają tego, co nieuniknione i nawet przestali próbować. Leżeli później mocno do siebie przytuleni i przywoływali do swoich myśli wspomnienia tych kilku chwil, kiedy wszystkie wątpliwości zabrał od nich wiatr okrywający ich ciała.

Nie wiem co mam na ten temat powiedzieć. Odnalazłam wtedy w sobie takie uczucia, o których istnieniu dotąd nie miałam pojęcia. Będąc z nim nie musiałam się martwić o własną przyjemność, bo była ona wpisana w tą jego. To on pamiętał o mnie mimo, że miał największe prawo, by zapomnieć. Wiedziałam, że teraz będzie albo gorzej, albo przeżyje coś niezwykłego, niezrozumiałego coś, co będę pamiętała już zawsze. I pamiętam. Tkwiąc w jego ramionach podjęłam szereg decyzji, zaszło we mnie również kilka zmian, których niekoniecznie byłam świadoma. Tak, czy inaczej - chciałam dać Scott’owi to, czego nie dostał ode mnie żaden mężczyzna. Całą siebie.
Dzieliła nas śmierć, i świadomość, że przyjdzie taka chwila, w której będę musiała odejść .Wtedy przeszło mi przez myśl, że mogłabym zrezygnować z wszystkiego, co na mnie czeka na ziemi, by tylko już na zawsze zostać z nim i czuć się tak niewiarygodnie wspaniale.
Scott nie odzywał się zbytnio. Zapewne walczył z tym samym co ja i również wygrał. Zdecydował się na mnie, nie bacząc na nic. Nawet jeśli oznaczało to dla niego tą wieczność beze mnie, posiadając tylko te wspomnienia. Po tym, jak kochaliśmy się na tej plaży, przy dźwiękach fal i muzyki, która wydawało się została stworzona wprost dla nas i dla tej chwili, staraliśmy się nie rozmawiać o tym, co będzie kiedy odejdę. Ten temat był zbyt bolesny, a my pragnęliśmy tylko siebie. Odbierałam te uczucia jako namiętność, której nie potrafiłam określić słowami, bądź po prostu bałam się wypowiedzieć tych słów, które przychodziły mi na myśl.
To był egoizm, który dzieliłam wraz ze Scott’em. Był przecież Adam, ale nie było go tutaj. Tutaj bowiem, byliśmy tylko my i nasze uczucie, które zawładnęło nami z taką siłą, że nie potrzebowaliśmy już nic i nikogo innego. To zabrzmi strasznie płytko jak na 25-cio letnią kobietę jaką wtedy byłam, ale to było pierwsze prawdziwe uczucie do innego człowieka w całym moim życiu. Zastępował mi w pełni wszystkich, których zostawiłam na ziemi. Był nawet kimś więcej, a ja sama nie potrafiłam odnaleźć w sobie tej Iris, do której przez lata się przyzwyczaiłam.
Wtedy też pierwszy raz zaczęło do mnie docierać, że moje życie nie jest tak idealne, jak sądziłam. Wiele w nim było zbędnych, wręcz niewłaściwych rzeczy i za mało tych istotnych i potrzebnych… Miałam jednak wtedy jeszcze w sobie zbyt wiele dumy, by szczerze przyznać się do pewnych rzeczy. Byłam w tych trzech miejscach na raz, nie licząc życia. Będąc ze Scott’em, czułam się jak w niebie. Z Amy odczuwałam istne piekło, natomiast kiedy była sama przeżywałam ten koszmar, który towarzyszy jemu każdego dnia, kiedy czeka na cokolwiek, co ma nadejść.
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Dorota_Girl Nie Lip 06, 2008 4:54 pm

Piękne.
Inaczej tego nie da się określić. I jeszcze do nastroju dokłada się cudowna muzyka.
Po prostu piękne.
Dorota_Girl
Dorota_Girl

Liczba postów : 2444
Join date : 28/03/2008
Age : 31
Skąd : six feet from the edge.

Powrót do góry Go down

"The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6 - Page 3 Empty Re: "The Other Life Of Mine" - ROZDZIAŁ 6 str 6

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach