sweetthink
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

+11
mysweettime
naciak
Lockit
Laffy
Shout
PatsyGirl
Gwiazdeczka
Lipciaaaa
Oldź
addiek
Mrs White
15 posters

Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by naciak Pią Wrz 19, 2008 11:48 pm

jezusie kochany, kocham ten sen. ; *
White, wiesz że cudne to, boskie to i w ogóle. nvedfvnjr. xD
naciak
naciak

Liczba postów : 5520
Join date : 27/03/2008
Age : 30
Skąd : Gdynia.

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by addiek Pią Wrz 19, 2008 11:54 pm

Ja jednak przeczytam jutro
Idę spać, chyba znowu mam gorączkę Neutral

; ***
addiek
addiek

Liczba postów : 3610
Join date : 13/05/2008
Skąd : Łódź >.< \m/

http://www.lastfm.pl/user/adrynalyna

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Sob Wrz 20, 2008 12:05 am

dziękuje :*:

addiek zdrowiej nam szybko :*:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by addiek Sob Wrz 20, 2008 12:11 am

Hmm... Nie dam rady.
Jeśli nie przeczytam teraz, to wstanę jutro wcześniej, żeby nadrobić, więc wychodzi na to samo ;D

Dziękuję ;] ;**
addiek
addiek

Liczba postów : 3610
Join date : 13/05/2008
Skąd : Łódź >.< \m/

http://www.lastfm.pl/user/adrynalyna

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Sob Wrz 20, 2008 12:26 am

spokojnie słońce :*: odcinek nigdzie Ci nie ucieknie :*: wypocznij :*:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by addiek Sob Wrz 20, 2008 12:31 am

Śliczne, piękne, cudowne Smile Oczyska trochę bolą, ale warto było posiedzieć te parę minut dlużej ;D
Jesteście niesamowite.
Mam nadzieję, ze jeszcze bardzo długo pomysły i chęci was nie opuszczą. :*:
addiek
addiek

Liczba postów : 3610
Join date : 13/05/2008
Skąd : Łódź >.< \m/

http://www.lastfm.pl/user/adrynalyna

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Sob Wrz 20, 2008 12:37 am

oj dziękujemy :*:

my też mamy taką nadzieję Very Happy:D
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by kToSiEk Sob Wrz 20, 2008 5:52 pm

Przecudowne...
kToSiEk
kToSiEk

Liczba postów : 939
Join date : 30/03/2008
Age : 30

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Rose Sob Wrz 20, 2008 9:55 pm

cudne, cudowne, najcudowniejsze z najcudowniejszych ;] kolejny odcinek - kolejny sukces Wink


;*
Rose
Rose

Liczba postów : 642
Join date : 01/05/2008
Age : 34
Skąd : tam gdzie niebo i piekło tańczą razem w świetle księżyca...

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Sob Wrz 20, 2008 9:59 pm

dziękujemy :*:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by PatsyGirl Sro Wrz 24, 2008 3:32 pm

Ona mnie wnerwia. Skaczą przy niej, jak przy jajku. No nie wiem... ale to chyba dobrze, że wzbudza we mnie jakieś emocje? xD

A ogólnie to mi się bardzo podobało. Zwłaszcza przemyślenia Edwarda. No i fragment o "imitacji tego, co chciała robić."

RESPECT. Wink
PatsyGirl
PatsyGirl
Mrs. Leto
Mrs. Leto

Liczba postów : 5911
Join date : 26/03/2008
Age : 32

http://www.patsy-girl.blog.onet.pl

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Czw Wrz 25, 2008 2:19 pm

biorąc pod uwagę, że mi skasowało 8 odcinek... to dam dwa hehe no.. Smile
---------
8



Połowę lotu przespali. Layla już nie śniła niespokojnym snem, była szczęśliwa. Kiedy zamknęła oczy wtulona w Istrala przed jej oczy przywołała obraz ze swoich marzeń. Ona w bieli, on w eleganckim garniturze. Szczęśliwi, zakochani i… nieśmiertelni. Istral długo nie mógł oddać się snu. Patrzył na jej lekko uśmiechniętą twarz i jedynie przypuszczał o czym marzy. Kiedy kilka dni temu znalazł w jej oczach ten dowód na to, że Layla oficjalnie jest jedną z nich dla losu, poczuł niewyobrażalną ulgę. Kochali się. Miłość, która ich połączyła wcale nie należała do tych krótkich i stosunkowo prostych. Ich uczucia stały się wieczne. Miał pewność, że należą do swych ramion, bo o ile on mógł się mylić względem swoich czy jej uczuć, to przeznaczenie było nieomylne. I to przeznaczenie właśnie wybrało ją na jego żonę. Już na wieczność…
Nowy York otoczony ciemnością jeszcze nieskończonej nocy napawał Istrala dziwnymi uczuciami. Tyle razy przemierzał te ulice pełen goryczy i żalu do tego życia, jakie mu przypadło. Dzisiaj był szczęśliwy. Jadąc taksówką tulił do siebie swoje największe marzenie, które teraz należało do niego. Layla była jeszcze trochę zaspana i nawet nie zwracała uwagi dokąd jaką. Było zbyt wcześnie by udać się do Lauren i sądziła, że po prostu jadą do jakiegoś hotelu, gdzie przeczekają do bardziej ‘ludzkiej’ pory. Tymczasem samochód zatrzymał się przed wysokim apartamentowcem w centrum Manhattanu. Istral wyszedł pierwszy po czym ofiarował jej swoją dłoń. Kiedy wyszła, taksówkarz brał od Istrala pieniądze i zanim zdążyła coś powiedzieć zniknął w paśmie innych samochodów.

- Myślałam, że jedziemy do hotelu – oznajmiła zmieszana.
- Po co nam hotel skoro mam tu mieszkanie?
- Mieszkanie? Masz w Nowym Yorku mieszkanie? – zdziwiła się idąc za nim do windy.
- Skarbie – zaczął ze śmiechem. – Może i byłem odludkiem przez ostatnich kilkaset lat, ale potrzebowałem gdzieś się zatrzymać. Nigdy nie byłem aż takim masochistą by męczyć się i spać na parkowych ławkach.
- Wybacz – mruknęła wciąż lekko zaskoczona. – Po prostu kiedy wdarłeś się do mojego mieszkania nie wyglądałeś na kogoś, kto posiada apartament, w dodatku w tej dzielnicy…
- No ja myślę… - Jego rozbawienie udzieliło się Layli. Porzuciła wszelkie zdziwienie i powróciła do swojej rozanielonej twarzy. Kiedy wyszli z windy, na ostatnim piętrze uczepiła się tylnej kieszeni jego spodni.
- Chyba nigdy nie zdołam poznać Cię do końca. Cały czas mnie zaskakujesz.
- Uwierz mi kochanie, że masz wystarczająco dużo czasu, by poznać mnie na wylot. Jeszcze się mną znudzisz…
- Chciałbyś!

Oboje się roześmiali tak głośno, że zaczęli się obawiać, ze zaraz ktoś otworzy drzwi i będą musieli wysłuchać wykładu na temat ciszy nocnej. Szczęśliwie jednak dotarli do drzwi apartamentu Istrala i weszli do środka. Kiedy zapalił światło jej oczom ukazała się ogromna powierzchnia. Nie była jednak prawie w ogóle zagospodarowana. Kanapa, stolik, telewizor kilka szafek… Gołe ściany. Naprzeciwko nich szklane okna przez które można było zobaczyć miasto. Jak w transie przemierzała pokoje, kuchnie, 2 łazienki tak samo wyposażone w niezbędne minimum jakie było mu potrzebne. To miejsce było tak zimne i obce, że aż przeszedł ją zimny dreszcz. Powietrze przepełniała jakaś dziwna ciężkość i tylko mogła się domyśleć, że to ból jaki skrywał Istral mieszkając tutaj samotnie wciąż unosi się gdzieś w powietrzu.
Obserwował ją z zainteresowaniem. Był ciekaw jej reakcji i odczuć. On sam czuł się tutaj nieswojo mimo, że przeżył w tym mieszkaniu kilka ostatnich lat. Przywoływało do jego pamięci dni i noce o których chciałby na zawsze zapomnieć. Layla otworzyła kilka okien, nie wiedzieć czemu przestawiła kilka drobiazgów i kiedy podeszła wreszcie do niego nieoczekiwanie po prostu wbiła się w jego ramiona i pocałowała.

- Jeśli chcesz, możemy się przenieść do jakiegoś hotelu. Zdaje sobie sprawę…
- Nie ma takiej potrzeby – przerwała mu przyciskając swoje ciało mocniej do niego. – Musimy tylko… wypędzić stąd złe duchy…

Całkowicie stracili poczucie czasu. Nie mieli pojęcia czy minęła godzina czy dwie… Nie obchodziło ich to zbytnio. Rozsiewali zapach swoich spragnionych ciał w każdym nawet najmniejszym zakamarku mieszkania. Śmiali się i wygłupiali, nawet na moment nie zaprzątając swoich umysłów problemami. Nie musieli planować co zrobić, by wypędzić tą dziwną ciężkość powietrza jaka ich otaczała. Wystarczyło ich szczęście i szczera radość z bycia tutaj razem. Po tych kilku godzinach, kiedy słońce nieśmiało zaczęło znosić się po niebie poczuli, że są w domu. Leżeli w swoich ramionach, wpatrzeni w ścienne okna i przyglądali się w milczeniu jak jasne promienie stopniowo zaczynają otaczać swoimi ramionami budynki. Te niskie i te wysokie…
Coraz mniej dzieliło ich od spotkania z Lauren i powoli myśli o tym zaczęły witać do ich umysłów. Zmiana czasu jeszcze im nie dokuczała, jednak po tym co robili przez tych parę godzin czuli błogie zmęczenie. Jedno z tych, które relaksuje Twoje ciało i pozwala na marzenia i piękne sny…

- Powinniśmy się powoli zbierać – wymruczał jej do ucha jakby od niechcenia.
- Nie, jeszcze nie. Jeszcze chwilę…
- Myślałaś nad tym co jej powiesz?
- Mhm… - potwierdziła mrucząc cicho jednak nie kontynuowała myśli tak jak oczekiwał.
- Więc?
- Nie powiem nic co by wam w jakimś stopniu zagrażało i nic co nie byłoby jednocześnie prawdą – zapewniła stanowczo wyraźnie uważona, że poruszył ten temat.
- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?
- Oj Istral – burknęła odsuwając się od niego. – Błagam. Wystarczy, że będziesz wszystko słyszał, musisz mnie upokarzać jeszcze teraz?
- Upokarzać? – Istral momentalnie podniósł się by usiąść i móc w pełni zobaczyć jej wyraz twarzy. Była zakłopotana i kolejny raz rumieniec zalał jej policzki.
- No może to nie jest odpowiednie słowo, ale muszę jej powiedzieć o Tobie bardzo wiele rzeczy, które dla mnie wiele znaczą, które niezwykle na mnie działają i świadomość, że będziesz tego słuchał… Ugh! – zawyła przykrywając swoją twarz poduszką. – Spalę się tam ze wstydu…

Istral uśmiechnął się delikatnie na te słowa i prawie siłą odsunął poduszkę z jej twarzy. Miała zamknięte oczy i mocno ściśnięte powieki jakby nie chciała teraz zobaczyć jego twarzy. Pochylił się więc nad nią i delikatnie zaczął całować jej czoło, powieki, policzki, szyję, aż doszedł do ust i zatopił się w nich na moment.

- Nie musisz się mnie wstydzić…
- Taa, jasne. A potem będziesz wykorzystywał to co powiem. Ehhhh.
- Obiecuję, że się zrewanżuje za wszystko co powiesz – Layla natychmiast otworzyła oczy i popatrzyła na niego z zaciekawieniem, nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi. Wyczytał z jej twarzy pytanie i jeszcze mocniej się uśmiechnął. – Powiem Ci co na mnie działa…
- Obiecujesz? – wyszeptała.
- Obiecuje.
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Czw Wrz 25, 2008 2:20 pm

Część 2
----------

Niczego nie była tak ciekawa, jak tego w jaki sposób jej osoba na jego oddziaływała. Czy jej spojrzenie również go onieśmiela? Czy jego serce bije szybciej nawet na sam prosty dźwięk jej głosu? Jego obietnica nieco ją rozluźniła. Nie miała pojęcia z czym przyjdzie jej się zmierzyć, jednak była pewna, że chce wiedzieć. Niemal od razu po jego słowach wstała i pobiegła do łazienki. Chciała mieć to wszystko już za sobą.
Od apartamentu Istrala do domu Lauren był spory kawałek. Była przekonana, że czeka na nich długa podróż metrem, bądź taksówką gdzie nie będą mogli porozmawiać na spokojnie. Tymczasem jej narzeczony szykował dla niej następną niespodziankę. Kiedy wyszli z mieszkania szła za nim zamyślona nie zwracając do końca uwagi na to gdzie tak naprawdę idą. Jej uwagę przykuł jednak widok samochodów i chłód bijący zewsząd. Podziemny parking. Istral z chytrym uśmiechem prowadził ją w niewiadomą dla niej stronę doskonale wiedząc, że to będzie dla jego ukochanej kolejny szok z serii „nie wyglądałeś na takiego”. Uwielbiał, kiedy była taka zmieszana.
Nagle do jej uszu dobiegł dźwięk alarmu, proste podwójne pisknięcie sygnalizujące otworzenie drzwi. Czarne BMW zamrugało do niej swoimi światłami zapraszając tym samym do przejażdżki. Istral z największą uwagą otworzył jej drzwi od strony pasażera, po czym szybko znalazł się za kierownicą. Był zaskoczony, że jeszcze nie usłyszał żadnych pytań, ale najwyraźniej jego ukochana przestała się dziwić wszelkim rzeczom, które dotyczyły jego. Dlatego też postanowił zachowywać się normalnie. Wyjechał z parkingu i zaczął kierować się pod wskazany przez Layle adres.

- Jak się czujesz? – zapytał w końcu lekko zdezorientowany jej przenikliwym milczeniem.
- Zaczynam się Ciebie bać – odparła tak poważnie, że i w jego ciele pojawiło się przerażenie, jednak ze wszystkich sił starał się tego nie okazać. – Czy jest jeszcze coś o czym nie wiem, a powinnam? Mieszkanie, samochód..?
- To jakiś problem? Wolałabyś zatrzymać się w hotelu i jechać taksówką? – zdziwił się. Podejrzewał, że może być zaskoczona, ale zła?
- Że to wszystko posiadasz? Nie. To wręcz wspaniale, tylko czemu dowiaduję się o takich rzeczach dopiero w chwilach kiedy są one nam w jakimś sensie ‘potrzebne’? Ilu rzeczy ja jeszcze o Tobie nie wiem?
- Oh, Layla – zaczął błagalnym tonem – zapewne wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz, nie sądzę bym mógł Ci streścić moje życie w kilku prostych zdaniach. Rozmawialiśmy już o tym.
- Czy to, że posiadasz mieszkanie, samochód i bóg wie co jeszcze w miejscu do którego się wybieramy to zbyt wiele byś mógł mnie poinformować?
- Nie sądziłem, że to takie ważne. Wybacz.
- Jasne – burknęła odwracając od niego swój wzrok.

Przez dłuższą chwilę jechali w milczeniu. Korki ciągnęły się bez końca, a cisza stawała się nie do wytrzymania. Żadne z nich nie miało jednak pojęcia jak temu zaradzić. Layla zdawała sobie sprawę, że jej wybuch miał wiele wspólnego z jej zdenerwowaniem przed rozmową z Lauren i w normalnej sytuacji nie zareagowała by tak gwałtownie. Ale fakt był taki, że nie pomyślał o niej planując tą podróż. Jakby istniały w jego głowie dwie wersje tego co będzie się działo. Ta oficjalna i ta prywatna, która różniła się od tej pierwszej w niewyobrażalny sposób. Czasem czuła na sobie jego wzrok i jeszcze bardziej ja to denerwowało. Oczekiwał od niej by się uspokoiła i spojrzała na wszystko z dystansem, ale sam nie robił nic by jej w tym pomóc. Pierwszy raz nie zrozumieli się tak bardzo, że gdy ona potrzebowała rozmowy, jak jeszcze nigdy wcześniej on milczał.

- Możesz coś w końcu powiedzieć? – wypaliła zniecierpliwiona. – Nie mogę się w takim stanie zobaczyć z Lauren.
- Boje się, że cokolwiek co bym powiedział, jeszcze bardziej Cię rozzłości.
- Możemy gdzieś się zatrzymać i wysiąść na chwilę?

Nie musiała czekać na jego odpowiedz. Jak tylko wypowiedziała te słowa zaczął zjeżdżać na pobocze i zatrzymał samochód. Od razu z niego wysiadła i oparła się o maskę. Istral w kilka sekund znalazł się przy niej. Przez moment wpatrywali się w siebie bez słowa. Nie miał zielonego pojęcia do czego to wszystko prowadzi i niezmiernie się tego obawiał. W końcu Layla chwyciła obie jego dłonie i mocno zacisnęła w swoich.

- Nie obchodzi mnie jak wiele posiadasz, nie dbam o to. Chodzi tylko o to, że kiedy nie mówisz mi o takich rzeczach jak mieszkanie, czy ten samochód mam wrażenie, że coś przede mną ukrywasz. Proszę Cię tylko o szczerość o nic więcej. Mieszkanie było super niespodzianką, naprawdę, ale jak do tego doszedł jeszcze…
- Shh… - przerwał jej pocałunkiem. – Przepraszam, nie przywykłem do dzielenia się swoimi myślami z kimś drugim. Obiecuje, że od tego momentu będę pamiętał, by Cię informować.
- Obiecuję więcej nie panikować i nie wpadać… w obłęd – roześmiali się oboje. Istral przyciągnął ją do siebie i ukrył gdzieś w swoich ramionach, co przywiodło znowu na jej usta błogi uśmiech.

To co wtedy powiedziała dało mu niezmiernie dużo do myślenie. Ale nie tylko na temat swojego zachowania. On był jedynie zapalnikiem, do większego problemu jaki skrywała jej osoba. Nie wiedział co zdarzyło się w jej przeszłości, ale na pewno uczuliło ją na szczerość. Czy ktoś ją oszukał? Zranił w sposób tak wielki, że teraz nawet najmniejsza wzmianka o tym powoduje u niej strach godny furii?

Kiedy Layla widziała już z paru metrów żółte mury domy Lauren jej serce zabiło mocniej. Podczas gdy cała droga z drugiego końca miasta wydawała się trwać kilka minut, te parę metrów dzielących ją od podjazdu swojej przyjaciółki ciągnęły się w nieskończoność. Kiedy samochód już się zatrzymał zadrżała jakby z zimna. Istral chwycił jej dłoń kurczowo ściśniętą na jej udzie i uśmiechnął się do niej.

- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Wiem, że sobie poradzisz i ufam Ci, że to najlepsza droga – przytaknęła jedynie i wysiadła z samochodu.

Nawet nie zauważyła kiedy stali już pod drzwiami. Nabrała powietrza i zapukała stanowczo wiedząc jak mocny sen ma jej Lauren. Nieoczekiwanie drzwi otworzyły się szybciej niż sądziła. Była przerażona widząc zdziwienie w oczach dziewczyny z którą pracowała wiele lat.

- Layla? Boże Layla to Ty! – krzyknęła przyciągając ją do siebie i mocno do siebie ściskając. – Co się z Tobą działo? Umieraliśmy tu ze strachu o ciebie.
- Przepraszam. To dość długa historia. Przyjechaliśmy właśnie żeby wszystko wyjaśnić.
- Przyjechaliśmy…? – Dopiero wtedy Lauren zauważyła wysokiego, tajemniczego mężczyznę, który stał za nimi z lekkim uśmiechem na swoich ustach.
- To Istral.
- Dzień dobry. Miło mi Cię wreszcie poznać, Layla dużo o Tobie mówiła.

Lauren była w zbyt wielkim szoku by opowiedzieć Istralowi w podobnie grzecznym tonie. Skinęła jedynie głową i przeniosła swój wzrok z powrotem na Layle.
- Porozmawiajcie sobie w spokoju. – Głos Istrala znowu wypełnił pomieszczenie. – Jeśli pozwolisz Lauren, zaczekam na was w salonie.
- Tak, oczywiście.

Istral podszedł więc do Layli, podarował jej szybkiego, jednak słodkiego całusa i zniknął w salonie. Na przeciwko niego znajdowała się kuchnia, do której Layla od razu zaciągnęła swoją przyjaciółkę. Było to na tyle wygodne miejsce, że nie musiała stresować się tym, jak jej ukochany zareaguje na jej słowa, bo nie będzie go widziała, jednak na tyle blisko, by jego wciąż powiększone zmysły pozwoliły mu przysłuchiwać się wszystkiego co będzie tutaj powiedziane.
Usiadły na przeciwko siebie, przy kuchennym blacie i kolejny raz przez pierwszych kilka minut jedynie się sobie przyglądały. Lauren była zniecierpliwiona. Tych kilkanaście dni spędziła na bezustannym zamartwianiu się co takiego stało się z jej najlepszą przyjaciółką. Kiedy policja doniosła o pożarze jej serce niemal się rozpadło z żalu i smutku. Ale potem okazało się, że nie znaleziono żadnego ciała. W domu podczas pożaru nie było żywej duszy. Więc nadzieja na nowo zawitała do jej umysłu. Tylko nie była do końca pewna co jest gorsze. Myśl, że zginęła czy to, że zupełnie nie wiadomo było co się z nią stało. A dzisiaj, pojawia się w drzwiach jej domu jak gdyby nigdy nic…
Layla była niemniej przerażona od niej. Wszystkie zdania, które skrzętnie kolekcjonowała w swojej głowie dla tej jednej rozmowy nagle gdzieś zniknęły. Nie miała pojęcia jak zacząć, co powiedzieć i jak sprawić by uwierzyła jej bez najmniejszych wątpliwości. W tym momencie żałowała, że tak bardzo upierała się nad tym swoim planem, który jak mogła teraz zauważyć wcale nie był tak idealny jak sądziła.
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Czw Wrz 25, 2008 2:23 pm

9

- Layla, kochanie, proszę powiedz coś. Tak się martwiłam – oznajmiła chwytając jej dłonie. Momentalnie z jej oczu spłynęły łzy, które niezwykle Layle zabolały.
- Zrobiłam wam wszystkim coś okropnego, przepraszam. W ogóle nie myślałam… Oh, jak mogłam być tak egoistyczna.
- O czym Ty mówisz? Ty egoistyczna? Masz największe serce z nas wszystkich, z wszystkich ludzi jakich znam. – Layla uśmiechnęła się na jej słowa. Nawet w takiej sytuacji jej przyjaciółka gotowa była ją pocieszyć, mimo, że sama nie czuła się najlepiej. Jak mogła myśleć, że nigdy by nie żałowała tego czasu, który może jeszcze z nią mieć?
- Nic mi się nie stało. Nikt mnie nie porwał, ani nie skrzywdził… Nie mam pojęcia co się stało w moim domu, bo weszłam tam na dosłownie kilka minut, zabrałam jedynie paszport i wyszłam.
- Paszport? Po co Ci był paszport? – zdziwiła się.
- Widzisz Lauren, pamiętasz jak zawsze pragnęłyśmy przy sobie kogoś, kto zupełnie nas porwie? Uczucia, które zajmie nasze serce całkowicie i niekontrolowanie?
- Oczywiście, jak mogłabym zapomnieć o tych naszych wspólnych wieczorach pełnych wzdychania do książek czy filmów – roześmiała się delikatnie co i na ustach Layli go przywołało.
- Znalazłam taką miłość, Lauren. Siedzi teraz w Twoim salonie i jest całym moim życiem. – Oczy Lauren rozszerzyły się w lekkim zdziwieniu. – Wpadliśmy na siebie kiedy wracałam z pracy i od pierwszego momentu kiedy popatrzyłam w jego oczy wiedziałam, że jest kimś szczególnym. Zaprosił mnie na kawę, mimo, że już było późno. Zanim zdążyłam dobrze pomyśleć, nasze dłonie były splecione i lecieliśmy do Londynu.
- Do Londynu?!
- Spędziłam te wszystkie dni w pięknym, starym dworze, który należy do rodziny Istrala od wieków. Oh, Lauren, nie wiem jak mam ci to wszystko opowiedzieć, żebyś mnie zrozumiała.
- Zawsze mówiłaś, że ta cała ‘miłość od pierwszego wejrzenia’ to bujda i coś nieodpowiedzialnego! – oburzyła się
- Więc nie mogłam się nigdy bardziej mylić niż w tym stwierdzeniu. Przepraszam, wiem, że powinnam się odezwać, chociaż zadzwonić…
- Przestań – przerwała jej nagle, a jej wyraz twarzy zmienił się jakby za pośrednictwem jakichś czarów. – Znam Cię na tyle by wiedzieć, że mówisz prawdę. Jakkolwiek ona brzmi banalnie, wiem, że byś mnie nie okłamała. I jeśli mówisz, ze tak było, to właśnie tak było. Nie podoba mi się, jak nas wszystkich potraktowałaś, ale… - przerwała nagle wbijając swój wzrok w blat stołu.
- Ale co?
- Patrzyłaś ostatnio w lustro? – zapytała tajemniczo a jej usta nagle wygięły się w tajemniczym uśmiechu. Layla momentalnie zaczęła patrzeć czy przypadkiem nie ubrała czegoś na lewą stronę, poprawiła włosy, a Lauren zachichotała przyglądając się jej. – Nie chodzi mi o ubranie czy włosy. Chodzi mi o wyraz twojej twarz, o oczy i uśmiech. Boże, skarbie wyglądasz jak anioł, który po wiekach poszukiwań odnalazł wreszcie swoje skrzydła, które mu ktoś ukradł. Możesz być poważna, a Twoje oczy wciąż się śmieją. Nigdy nie widziałam Cię w takim stanie. Nigdy… I kocham to co widzę.

Layla momentalnie objęła Lauren i niemal w tym samym czasie obie zalały się łzami. Istral przysłuchując się wszystkiemu nie mógł uwierzyć w to bezgraniczne zaufanie, jakim darzyła Layle jej przyjaciółka. Równie dobrze mogła powiedzieć, by uwierzyła jej na słowo, że nic jej nie jest i ze musi się ukrywać i zapewne też by podziałało. Mimo, że wiedział, że jego ukochana płacze teraz łzami radości, nie mógł tego znieść. Chciał tam wejść i wykraść ją dla swoich ramion, jakby były jedynym miejscem, w jakim mogła się uspokoić. Jednak siedział oddychając szybko i walczył ze sobą jak tylko mógł, by nie przerywać im dopóki same nie stwierdzą że już wszystko wyjaśnione.
Lauren poczuła prawdziwą ulgę. Rzeczywiście, nie składało jej się to wszystko w jakąś całość ale jednocześnie nie mogła zaprzeczyć faktom. Layla siedziała teraz pryz niej, cała i zdrowa i wyglądała nawet lepiej niż wtedy, gdy widziały się ostatnim razem. Dziewczyna przy jej boku odżyła. Była szczęśliwa i bezspornie zakochana w człowieku, który z nią przyjechał, kimkolwiek on był.

- I co teraz?
- Nie chcę… - zaczęła Layla niepewnie. – pojawiać się na policji, oni zawsze wszystko komplikują. Wracam z Istralem do Londynu i będę tam jakiś czas. Jego…. Jego dziadek jest chory i mogę mu pomóc. Przylecieliśmy tylko na chwilę, by z Tobą porozmawiać. Zrobiłabyś coś dla mnie?
- Mam pogadać z policją tak?
- Mogłabyś?
- A mam wyjście? Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Średnio wierze w tą cała bajkę dotyczącą jedynie czystej miłości, myślę, że jest w tym coś o wiele większego i trudniejszego i podejrzewam, że lepiej dla mnie żebym o tym nie wiedziała. Ale tak jak powiedziałam, ufam Ci. I widzę że jesteś szczęśliwa. To mi wystarcza.
- Dziękuje.
- Ale zanim cokolwiek zrobię, chce usłyszeć coś o nim. Kim on jest?

Tego pytania bała się najbardziej. Bo jak ma w kilku zdaniach streścić jej kim on jest, jak ma to zrobić kiedy sama w pełni go jeszcze nie poznała? Wiedziała, że tutaj zostaje jej jedynie skupić się na tych rzeczach o których najbardziej wstydziła się mówić, wiedząc, ze on przecież słucha. Wtedy jednak przypomniała sobie co jej obiecał i uśmiechnęła się radośnie nabierając odwagi.

- Oh, Lauren, jest magiczny. Nigdy nie poznałam nikogo takiego, nigdy nawet, o kimś takim nie śniłam. Podobnego do niego nie znajdziesz w żadnej książce czy filmie. – Istral słuchając tych słów roześmiał się pod nosem. „Tak, o nieśmiertelnych, którzy stali się wampirami jeszcze nikt nie napisał, ani nie zrobił filmu – fakt.”- Kiedy się na mnie patrzy mam wrażenie, jakby cały świat nagle stawał w miejscu. Może padać, może sypać śniegiem, a ja i tak widzę jedynie tą wodę jego oczu i czuje takie przenikliwe ciepło aż po same koniuszki moich palców. Te oczy mówią czasem więcej niż słowa, które wypowiada i za każdym razem, kiedy tak na mnie patrzy, jakbym była jedyną kobietą na świecie, mam wrażenie, że nagle rosną mi skrzydła i już nie stąpam po ziemi tylko nad nią frunę. – Mówiła szybko, ku swojemu zdziwieniu zupełnie się zapomniała i nawet nie czuła już żadnego zakłopotania. Lauren podzielała jej uśmiech i nie mogła zahamować swojej wyobraźni, by przestać wyobrażać sobie w swojej głowie Layli podczas tych chwil o których jej mówiła. – Kiedy mnie dotyka… Boże mam wrażenie jakbym była najcenniejszą rzeczą na całej planecie, wartą miliony i o którą należy odpowiednio zadbać, bo bez niej świat byłby niczym. – Istral uśmiechnął się wzruszony jak doskonale odbierała jego zachowanie. Była jego całym światem i bez niej nic by się przecież nie liczyło.- Spędziłam z nim niemal każdą chwilę, odkąd się spotkaliśmy, ale chyba nigdy nie przyzwyczaję się do tego co czuje kiedy mnie dotyka czy całuje – roześmiała się lekko speszona.
- Mów, mów, robi się ciekawie – zachęciła ją Lauren szczerze zaoferowana szczerością swojej przyjaciółki.
- Kiedy jesteśmy tylko we dwoje nic innego nie istnieje, rozumiesz? Za każdym razem, kiedy mówi mi o swoich uczuciach brakuje mi oddechu, serce albo przestaje mi całkowicie bić, albo pędzi jak oszalałe, że mam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Ale nawet gdyby, to wiem, że by je złapał i sprawił, że byłoby bezpieczne – Lauren roześmiała się na to stwierdzenie wyobrażając sobie potężnego mężczyznę latającego po pokoju za sercem swojej ukochanej. – Jestem samotnikiem, znasz mnie, nie potrzebuje zbyt wiele towarzystwa, by czuć się dobrze, wręcz czasem szukam chwili tylko dla siebie, ale bez niego… Czasem niecierpliwie się i męczę kiedy wejdzie do łazienki i długo nie wychodzi, a ja nie mogę mieć go na linii swojego wzroku, nie mogę tkwić w jego ramionach. Wrósł się we mnie całkowicie, czasem mam takie dziwne wrażenie, kiedy leże ze swoją głową na jego torsie, że nasze serca biją jednym rytmem. – Layla zamyśliła się nagle co zwróciło również uwagę Istrala. Wytężył swój słuch, jednak słyszał jedynie ich oddechy, żadnych słów. W końcu jednak do jego uszu doszło westchnienie. - Nie ma chyba takiej rzeczy na świecie, o której nie mogłabym z nim porozmawiać. Nie ważne czego to dotyczy, potrafi się wypowiedzieć. Kiedy jest blisko czuje się bezpiecznie jak nigdy dotąd i wszystko zmienia się w mój osobisty raj na ziemi.
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Czw Wrz 25, 2008 2:23 pm

Część 2
---------

- To tacy mężczyźni jednak istnieją…? – przerwała jej rozmarzonym głosem. – Tak się strasznie cieszę Twoim szczęściem i zazdroszczę jednocześnie. Ale zasłużyłaś na to wszystko jak nikt inny.
- Dziękuje kochana…
- Mogę… zapytać… - Lauren ewidentnie nie była pewna czy powinna zadać to pytanie, ale następną rzeczą jaką można było wyczytać nawet z samego jej głosu było to, że ogromnie chciała znać odpowiedź na to pytanie. – o coś osobistego?
- Jasne.
- Czy Ty i on… No wiesz? Czy wy już…? – Layla roześmiała się nerwowo i od razu jej policzki pokryły się czerwienią. – Layla! Nie wierze! Bez ślubu?! – zadrwiła z niej wesoło.
- Po co mi ślub skoro wiem, że to i tak ten jeden jedyny? To… po prostu się stało i nawet się nie zastanawiałam czy powinnam. Wiele rzeczy najprościej w świecie się działo, kierowały i kierują mną uczucia tak silne, że czasem muszę się zmuszać, by powrócić na ziemie i spróbować być na powrót starą, odpowiedzialną Laylą Ernst.
- Nie chcę byś była dawną Laylą Ernst nigdy więcej! Ta nowa, jest za piękna, zbyt… bezspornie szczęśliwa by o niej zapominać! Kochana, nawet nie wiesz jak cieszy mnie Twój widok, tak strasznie zakochanej…

Rozmawiały jeszcze jakieś 20 minut. Layla opowiadała Lauren o dworze, o rodzinie Istrala, których jednak nie nazywała w żaden sposób zwracając uwagę swojej przyjaciółki na zabytkowe piękno jakie ją otaczało przez cały ten czas. Zupełnie się już rozluźniła, nie czuła zdenerwowania, jedynie szczerą radość z widoku Lauren. W którymś momencie usłyszały delikatne pukanie w drzwi. Zaraz po tym zobaczyły w nich Istrala uśmiechającego się nieśmiało.

- Przepraszam, że wam przerywam plotkowanie, ale postanowiłem się przyłączyć. Lauren ma swoiście piękny salon, ale po godzinie…
- O Boże, przepraszam! – spanikowała Lauren. – Nawet wam nie zaproponowałam nic do picia! Kawy, herbaty? Może coś zjecie? – Layla spojrzała pytająco na swojego narzeczonego pozostawiając mu podjęcie tej decyzji.
- Chętnie napiję się kawy – oznajmił podchodząc do Layli. Od razu wpuściła go na swoje krzesło i usiadła mu na kolanach zatapiając się w jego ramionach.
- Ja też poproszę o kawę, taką jak zawsze…

Lauren zniknęła za blatem pozornie zajmując się kawą. Obserwowała jednak swoich gości. Istral obejmował delikatnie Layle patrząc na nią z tą samą błogością jaka biła z jej oczu. Uśmiechali się do siebie i kilka razy podarowali sobie szybkie całusy jakby nie mogli już wytrzymać…
I nie mogli… Istral, po wszystkim co usłyszał pragnął jedynie wziąć ją w swoje ramiona i kochać. Kochać jak jeszcze nigdy dotąd. Był tak ogromnie wzruszony jej słowami, że nawet gdyby chciał jej jakoś podziękować nie umiałby dobrać do siebie odpowiednich słów. W pierwszych chwilach czuła lekkie zakłopotanie jego obecnością i świadomością, że słyszał, nawet przyśpieszony rytm jej serca, kiedy mówiła o tym wszystkim. Wie jak mocno jego osoba na nią działa i co się z nią dzieje kiedy najzwyczajniej w świecie jej dotyka. Tyle tylko, że jego twarz wyrażała tyle szczęścia, że nie mogła oderwać od niego swoich oczu. Mogłaby teraz mówić mu wprost. Przy nim, patrząc mu w oczy jak mocno kocha wszystko co wiąże się z nim.

- Kocham Cię skarbie… - wyszeptał jej do ucha po czym chowając się za jej włosami podarował jej kilka delikatnych pocałunków w kark, które niemal od razu wprawiły jej ciało w zmysłowe drżenie. – Tak bardzo Cię kocham… - powtórzył zupełnie nie panując już nad swoimi słowami. Chciał to wykrzyczeć. Wybiec na ulice i po prostu wrzeszczeć na całe gardło o swoim szczęściu. Layla hamując z bólem jego zapał dotknęła delikatnie jego twarzy i patrząc mu w oczy pocałowała co nie koniecznie było dobrym pomysłem, bo zapominając, że nie są sami przycisnął ją do siebie jeszcze bliżej. Layla jednak roześmiała się cicho i odsunęła delikatnie swoje usta od niego.
- Nie powiedziałam jej wszystkiego – wyszeptała – Nie mogłam jej powiedzieć wszystkiego. Istnieją rzeczy… które należą tylko do nas dwojga…
- Na przykład?
- Na przykład to, że… - przerwała spoglądając kątem oka na nadal zajęta kawą Lauren, po czym powróciła swoim wzrokiem do niego. – często, kiedy budzę się w nocy potrafię godzinami Ci się przyglądać, nie chcę zasnąć, bo wydaje mi się, że stracę czas na bezsensowne sny, kiedy mam Cię przecież na żywo, blisko i namacalnie. To, że smak twoich ust kojarzy mi się z świeżym, rześkim powietrzem, takim samym jak po wiosennym deszczu, że uwielbiam, ten moment, kiedy rano budzę się i czuję Cię przy sobie, że wariuję, kiedy ogarniasz mi włosy z twarzy, albo, że zawsze, kiedy przyciągasz mnie do siebie i moje ciało odczuwa Twój dotyk przeszywa mnie ten prąd, który tak nieziemsko mnie rozluźnia… I że… - zawahała się na moment. – kiedy się kochamy, patrzysz na mnie jakbym miała za chwile zniknąć. Twoje oczy stają się jeszcze bardziej błękitne, a ja topie się w tym oceanie i z zachwytu i rozkoszy brakuje mi powietrza. Nie powiedziałam jej też jak kocham kiedy ukradkiem, sądząc, że nie zauważam tego pochylasz się, lub przysuwasz i wąchasz moje włosy. Zamykasz wtedy oczy, a na ustach maluje Ci się taki uśmiech… Uśmiech, który należy tylko do tego jednego momentu…

Zamarł. Kompletnie znieruchomiał i nie tylko nie oddychał. Jego serce przestało niemal pracować. Czuł w całym swoim Ciele dreszcze, których jeszcze w życiu nie zaznał. Jakby każda komórka jego ciała na tą chwilę przystanęła i z taką samą uwagą chłonęła każde jej słowo, a potem wiła się z radości powodując właśnie to dziwne drżenie. Świat mógłby skończyć się dzisiaj. Nie wyobrażał sobie wtedy, że może być jeszcze bardziej szczęśliwy…
Lauren uśmiechała się pod nosem. Udawała, że te wszystkie słowa nie doszły do jej uszu, ale słyszała wszystko. Od wyznania miłości Istrala po całą dalszą część. Chowała się przed nimi tak długo nawet nie dlatego, że chciała im dać chwilę prywatności czy nie chciała im zepsuć tego momentu jaki mieli… Widok ich razem, tak zakochanych i w tak magiczny sposób do siebie przytulonych, plus słowa jakie wypowiedziała Layla… To wszystko niezmiernie ją rozczuliło. Oczy dziewczyny zaszły złami i nie mogła tego powstrzymać. Dlatego postanowiła poczekać, aż sami skończą, by uspokoić się na tyle, by nie dać po sobie poznać, że coś do niej z tej rozmowy dotarło. Była spokojna. Wiele rzeczy mogło niepokoić jej serce, ale na pewno nie to, że Layla tak naprawdę nie znalazła swojej miłości. Znalazła i to o wiele, wiele więcej niż miłość… Znalazła swój świat i swoje miejsce u jego boku.

- Chciałbym – jego szept tym razem delikatnie rozproszył ciszę. – byś mogła czytać teraz w moich myślach i zobaczyć, co myślę i czuję…
- Nie potrzebuje tego. Doskonale czytam z Twoich oczu… - Istral roześmiał się głośno.
- Wrócimy do tego jeszcze, dobrze?
- Jak tylko będziesz chciał.

To był dobry moment na powrót Lauren do ich świata. Chwyciła więc dwa kubki kawy i zaczęła iść w ich kierunku. Sama wzięła sobie jedynie wodę mineralną, bo miała wrażenie, że po następnej dawce adrenaliny wywołanej przez kofeinę po prostu eksploduje. Usiadła uśmiechnięta i starała się jak tylko mogła wyglądać normalnie. Layla wciąż siedziała przytulona do niego, a Istral bawił się jej dłonią, co wyglądało w oczach dziewczyny wprost uroczo.

- W końcu się nie dowiedziałam czym się zajmujesz – zaczęła lekko marszcząc swoje brwi. Layla momentalnie zbladła, jednak wymusiła na swoich ustach delikatny uśmiech. Istral natomiast wydawał się teraz oazą spokoju i chyba nic nie było wstanie wyprowadzić go z równowagi.
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Lockit Czw Wrz 25, 2008 4:02 pm

Przerwałyście mi jedzenie spaghetti tym odcinkiem, ale ten odcinek był lepszy niż najlepsze spaghetti świata. :lol2:
:*:
Lockit
Lockit

Liczba postów : 1943
Join date : 18/05/2008
Age : 28
Skąd : Bełchatów

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Czw Wrz 25, 2008 4:32 pm

dziękujemy White & Patsy
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Laffy Pią Wrz 26, 2008 6:29 pm

Znalazłam czas na czytanie i pisanie.
Kurna, oczy mnie pieką, strasznie dużo tego... Ale jak cudownie *^^*

Ostatnia część...
To jej wyznanie, ale nie to pierwsze, tylko kiedy Lauren robiła kawę :serduszka:

Spodziewałam się takiej sceny, jak ta, kiedy weszli do mieszkania... I je przechrzcili. ;DD

- Przepraszam, że wam przerywam plotkowanie, ale postanowiłem się przyłączyć. Lauren ma swoiście piękny salon, ale po godzinie…
:lol2:
Laffy
Laffy

Liczba postów : 1904
Join date : 31/03/2008
Age : 34
Skąd : P.Śl.

http://www.silentmon.fbl.pl

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Pią Wrz 26, 2008 7:36 pm

dziękuje :*: :kwiatek:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Laffy Pią Wrz 26, 2008 7:37 pm

Nie dziękuj. Zapłacisz za okulistę :leze!:
Laffy
Laffy

Liczba postów : 1904
Join date : 31/03/2008
Age : 34
Skąd : P.Śl.

http://www.silentmon.fbl.pl

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Pią Wrz 26, 2008 7:45 pm

pod jaki adres wysłać czek? Wink
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Laffy Pią Wrz 26, 2008 7:49 pm

Sms'em ci poślę numer konta :lol2:
Laffy
Laffy

Liczba postów : 1904
Join date : 31/03/2008
Age : 34
Skąd : P.Śl.

http://www.silentmon.fbl.pl

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Pią Wrz 26, 2008 8:26 pm

spoko :leze!:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by kToSiEk Pią Wrz 26, 2008 9:43 pm

Jak czytałam, to w pewnym momencie chyba przestałam oddychać...
:serduszka:
kToSiEk
kToSiEk

Liczba postów : 939
Join date : 30/03/2008
Age : 30

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Pon Wrz 29, 2008 11:43 pm

No więc dzisiaj jest baaardzo szczęśliwy dzień dla mnie i Oldź... i Potęgo Wieczności :leze!: (wtajemniczeni wiedząWhite & Patsy yes!) więc i dostaniecie wesoły odcinek... Istral i jego... 2 albo... 3 wcielenie :leze! Oh jaka miałam radochę pisząc to :leze!:

10



- Moja rodzina od pokoleń zajmuje się architekturą. Od dziecka kochałem budynki. Niezależnie od ich wielkości czy położenia. Fascynowały mnie mury, kanty, faktura z jakiej są zbudowane i siła jaką sobą prezentują. Skończyłem studia na Harvardzie, trochę pracowałem, trochę podróżowałem. Mamy filie na całym świecie, jesteśmy jedną z najstarszych takich firm…
- A rodzice? Layla mówiła o rodzinie, ale nie powiedziała konkretnie kogo miała na myśli – Istral popatrzył na nią dziwnie dlatego od razu dodała. – Przepraszam, że tak wypytuje, ale nie mogę się powstrzymać.
- Nic nie szkodzi – uśmiechnął się. – Porwałem Ci Layle i nie zamierzam jej zwracać, więc myślę, że Twoja Ciekawość jest w zupełności usprawiedliwiona. – Wszyscy troje wybuchli śmiechem, który na nowo rozluźnił atmosferę. – Moi rodzice odeszli 10 lat temu. Mam mnóstwo kuzynostwa, porozrzucanego po całym świecie, więc, nie jest najgorzej. Layla zapewne wspominała o Edwardzie i Charline.
- Tak, tak o nich – przyznała od razu.
- Jestem z nimi związany najmocniej odkąd tylko pamiętam. Kiedy dziadek się rozchorował zdecydowaliśmy, że Edward zajmie jego miejsce i będzie kierował firmą. Ja się do tego nie nadawałem, mój brat objął już stanowisko dyrektora w Australii i padło na niego. Radzi sobie znakomicie więc wszystko jest na swoim miejscu

Nienawidził tego typu kłamstw. O nieżyjących rodzicach, chmarze kuzynostwa i uzasadnionym dochodzie. Fakt, część jego dalszej rodziny zajmowała się tym o czym mówił, jednak to nigdy nie miało tak potężnej skali, na jakiej wszystko kreowali. Ich rodzina od niepamiętnych czasów była zamożna i każdy z nieśmiertelnych już nawet przestał próbować sobie przypominać w jakich okolicznościach tak naprawdę zdobyli ten majątek.
Przez ułamek sekundy Layla zmarszczyła swoje brwi jakby chciała stanowczo zaprotestować przeciw tym wszystkim kłamstwom i wyjawić Lauren prawdę. Trwało to jednak tylko krótką chwilę, to nie był najlepszy pomysł a już na pewno nie teraz. Ryzyko było zbyt duże. Była pewna, że jej przyjaciółka wierzy jej i ufa, wiec nie było potrzeby mieszania ją w to wszystko. To by tylko przysporzyło jej zmartwień i nieskończonego niepokoju o nią.

- Dobra, koniec przesłuchania. Nie wiem co mam wam powiedzieć. Jestem zaskoczona, ale też niezmiernie szczęśliwa. Dzięki Tobie Istralu moja kochana Layla wreszcie odnalazła swoje szczęście. Więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko podziękować i oznajmić, że możecie na mnie zawsze liczyć.
- Dziękuję Lauren i przepraszam za to całe zamieszanie. To wszystko stało się tak strasznie szybko, spadło na nas jak grom z jasnego nieba i zniewoliło zupełnie na kilkanaście cudnych dni, które chcę przedłużyć już na wieczność… Do końca naszych dni – dodał szybko orientując się co powiedział. Lauren zaśmiała się na to delikatnie przyglądając się temu, jak wbijał swój wzrok w jej oczy mówiąc to wszystko. Nie widziała jeszcze nigdy tak mocno zakochanego mężczyzny.
- Co zamierzacie teraz? Chodzi mi… czy spotkacie się z resztą? Nie tylko ja umierałam ze strachu.
- Nie wiem, chciałabym pojechać do hospicjum i się z nimi zobaczyć, ale… nasz samolot – wymruczała niepewnie.
- Możemy lecieć później. Nie potwierdzaliśmy przecież dokładnie godziny. Do północy mamy zarezerwowane wszystkie loty powrotne. Jeśli chcesz to spokojnie możemy pojechać…
- Super! To ja idę się tylko szybko przebrać i będziemy mogli jechać!

Lauren wybiegła z kuchni tak szybko, że Layla nie miała nawet okazji się wypowiedzieć. Zrobiła tak celowo, by nie mogła już zmienić zdania. Wiedziała, że ich przyjaciele będą mocno zranieni, jeśli Layla nie porozmawia z nimi chociaż przez chwilę, jeśli sami nie zobaczą tego szczęścia z niej bijącego nigdy do końca jej nie uwierzą. Jeśli jej przypadła rola tej, która musi wyjaśnić wszystko policji, to niech Layla chociaż wyjaśni to całej reszcie umierających ze strachu o nią ludzi.
Jak tylko Lauren zniknęła z zasięgu ich wzroku Istral przyciągnął Layle mocniej do siebie i zatopił się w jej ustach. Wiedział, że musi natychmiast przestać inaczej nigdzie nie pojadą… A już na pewno nie w stronę hospicjum.

- Najchętniej porwałbym Cię natychmiast do mieszkania… - wymruczał odrywając się od niej.
- Więc czemu…
- Bo powinnaś się z nimi zobaczyć. Dla swojego i ich spokoju.

Kilka minut później cała trójka siedziała już w samochodzie. Na widok luksusowego samochodu Istrala, Lauren uśmiechnęła się znacząco do Layli, jednak zabójcze spojrzenie jakie dostała w zamian skutecznie ją odwiodło od jakichkolwiek komentarzy wypowiadanych nagłos. Była zauroczona wychowaniem mężczyzny, który im towarzyszył. Istral bowiem jak tylko doszli do samochodu otworzył im drzwi jak zawodowy szofer i dopiero, kiedy upewnił się, że obie siedzą wygodnie spokojnym krokiem ruszył w stronę siedzenia kierowcy.
Całą drogę żartowali z różnych rzeczy. Lauren wydawała się szczerze polubić wybranka serca swojej najlepszej przyjaciółki przez co ich wymiany zdań były niezwykle lekkie i frywolne. Layla była nieco cicha. W jej głowie wałkowały się znowu myśli, słowa, zdania jakie będzie musiała powiedzieć do całej pozostałej trójki swoich przyjaciół. Emma i Jane to jeszcze nie był taki problem, ale… Matt? Jak on zareaguje? Westchnęła głęboko na to pytanie co nie uszło uwadze Istrala. Nagle lekko spoważniał i mimowolnie chwycił jej dłoń.

- Wszystko dobrze, skarbie? – Layla momentalnie obdarzyła go uśmiechem.
- Tak. Tylko troszkę boję się ich reakcji.
- Wystarczy, że się pokażesz dziewczynom i już będą ubóstwiać Istrala za to co z Tobą zrobił. – Istral zaśmiał się kiwając z niedowierzaniem swoją głową. Bawiło go nieco to jak bardzo dziwi ją fakt, że Layla znalazła miłość i jest szczęśliwa. Niemniej jednak czuł również nieopisaną radość, wręcz dumę, że to jego zasługa.
- Im tak – odparła niepewnie. Wiedział, że chciała coś powiedzieć dalej, że jest tu jakieś ‘ale’…
- A, no tak, Matt – skrzywiła się Lauren, co zaniepokoiło Istrala. Matt? Jaki Matt? – Odkąd zniknęłaś chodził jak struty i wydzierał się na nas na każdym kroku. Z nim może być trudniej…
- Kim jest Matt?
- Oops… - prychnęła Lauren opierając się mocniej o siedzenie jakby chciała tym gestem powiedzieć ‘to wy sobie porozmawiajcie, mnie tu nie ma’.

Layla popatrzyła na Istrala i od razu zauważyła znajome napięcie na jego twarzy, świadczące o jego niepokoju. Tak, mogła przewidzieć, że będą musieli spotkać się z całą czwórką i na to spotkanie i jego powinna przygotować. Jednak teraz już nie mogła nic zrobić. Musiała po prostu improwizować.
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 7 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach