sweetthink
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

+11
mysweettime
naciak
Lockit
Laffy
Shout
PatsyGirl
Gwiazdeczka
Lipciaaaa
Oldź
addiek
Mrs White
15 posters

Strona 9 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Rose Sob Paź 04, 2008 2:07 pm

jezuuuuuuu... nie wiem co powiedzieć, normalnie do tej pory mam gęsią skórkę na rękach...

jak wstane z krzesła to pewnie sie przewróce, mam nogi jak z waty.


:yahoo: ;*
Rose
Rose

Liczba postów : 642
Join date : 01/05/2008
Age : 34
Skąd : tam gdzie niebo i piekło tańczą razem w świetle księżyca...

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Sob Paź 04, 2008 2:31 pm

ahahaha cieszę się że tekst spełnił swoją role White & Patsy

:*: :kwiatek:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Gwiazdeczka Sob Paź 04, 2008 5:52 pm

Ja tam się nie będę rozpisywać, bo moja opinię już znasz Wink Naprawdę piękne i tylko tak dalej :*:
Gwiazdeczka
Gwiazdeczka

Liczba postów : 1406
Join date : 26/03/2008
Age : 31
Skąd : Wrocław

http://opowiadanie-kiedys-zrozumiesz.blog.onet.pl/

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Sob Paź 04, 2008 5:54 pm

tak tak wiem i dziękuje :*:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by kToSiEk Sob Paź 04, 2008 5:58 pm

Ooooooooooooooooohohohohohoooooooooooooohohoooooooooo...
kToSiEk
kToSiEk

Liczba postów : 939
Join date : 30/03/2008
Age : 30

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Sob Paź 04, 2008 6:00 pm

eee??

:leze!:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by kToSiEk Sob Paź 04, 2008 6:03 pm

Nie jestem w stanie nic więcej z siebie wydusić :leze!:
kToSiEk
kToSiEk

Liczba postów : 939
Join date : 30/03/2008
Age : 30

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Sob Paź 04, 2008 6:04 pm

ale podobało Ci się tak??

:leze!:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by kToSiEk Sob Paź 04, 2008 6:08 pm

Aż mi dech w piersiach zaparło...
:leze!:
kToSiEk
kToSiEk

Liczba postów : 939
Join date : 30/03/2008
Age : 30

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Sob Paź 04, 2008 6:09 pm

ok uspokoiłam się :leze!:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Laffy Sob Paź 04, 2008 6:59 pm

Znowu sie rozłyyyywam *_____*
Nie przeszkadzać! xD
Laffy
Laffy

Liczba postów : 1904
Join date : 31/03/2008
Age : 34
Skąd : P.Śl.

http://www.silentmon.fbl.pl

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Lockit Sro Paź 08, 2008 8:40 am

cuudoownieee xD
Lockit
Lockit

Liczba postów : 1943
Join date : 18/05/2008
Age : 28
Skąd : Bełchatów

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Nie Paź 12, 2008 10:57 am

14


- Ok, ok… Dość tych powitań – rzuciła nagle wchodząc pomiędzy Matta i Layle.
Layla natychmiast spojrzała na Istrala, którego wzrok wbity był w podłogę. Znowu wyglądał jak posąg. Zimny i niezdolny do niczego oprócz efektownej prezencji… Od razu ruszyła w jego kierunku zachowując zewnętrzny spokój.
- Chciałabym wam kogoś przedstawić – oświadczyła oglądając się do nich. Kiedy była już przy Istralu popatrzył na nią, otworzył swoje oczy, a ich brąz wołał do niej o pomoc i wybaczenie. Nie zastanawiając się nad tym co robi pocałowała go delikatnie dotykając przy tym jego twarzy z niezwykła czułością. Pocałunek, który trwał kilka sekund był wszystkim, czego potrzebował… - To jest mój Istral – oznajmiła z dumą wpatrzona w błękit jego spojrzenia.
- Witajcie, miło mi was poznać – starał się nie patrzeć na Matt’a. Musiał najpierw się przyzwyczaić do jego obecności inaczej nie będzie wstanie na dłuższą metę zapanować nad sobą. – Przepraszam was na moment, powinienem zając się naszą kolacją – roześmiał się sztucznie.
- Pomogę Ci – zaoferowała się Layla.
- Nie ma mowy. Ja pomogę Istralowi, a ty zostań z nimi. Nie widzisz, że są głodni odpowiedzi na swoje pytania?! – zażartowała Lauren biorąc Istrala pod rękę.
Kiedy weszli do kuchni Istral momentalnie stanął przy zlewie, opadł dłonie na blacie i spuścił swoją głowę oddychając ciężko. Będąc tam modlił się, by wyjść już z pokoju i znaleźć się w kuchni z dala od jego złowieszczego wyrazu twarzy. Miał w niej zapisane coś, co go napawało przerażeniem, nie o siebie, ale o innych. Nie musiał już z nikim rozmawiać i niczego wiedzieć, by mieć pewność, że jest niebezpieczny. Był wdzięczny Lauren za taką reakcje, wydawała się mu niezwykle zaufaną osobą…
- Czyli rozumiem, że zdołałeś na niej wymusić prawdę. Brawo, podziwiam, mnie zajęło to pół roku – zaczęła siadając na jednym z krzeseł. – Jednego dnia była szczęśliwa na drugi zapłakana i nieszczęśliwa, z tymi..
- Lauren, błagam przestań – wydusił na wdechu. – Próbuję się właśnie uspokoić żeby kolesia nie poćwiartować po długich godzinach tortur i wybacz mi proszę, ale przywoływanie mi w tym momencie tego jak ona wyglądała nie za bardzo mi pomaga.
- Nie ma sprawy… Wybacz, że się tak wcisnęłam między was, ale stwierdziłam, że lepiej będzie jak pogadają sobie w spokoju. Niby im powiedziałam wszystko, czego się dowiedziałam od Layli i od Ciebie, ale założę się, że znowu to wałkują. Teraz na odmianę z nią…
- Czemu ona w ogóle z nim gada? – Istral wpadł w lekką panikę i wydawał się zupełnie zapomnieć, że jest z nim człowiek, przyjaciółka jego ukochanej, która nie znała ich sekretów. Zachowywała się względem niego tak naturalnie i przyjaźnie, że całkowicie zapomniał o kontroli, jaką należało zachować. – Facet o mało jej nie zgwałcił, obraził, zrobił jej mnóstwo siniaków i bóg jeden wie ile jeszcze się miedzy nimi stało, czego Layla nigdy nie powiedziała… Możesz mi wytłumaczyć czym ona się kieruje, bo przyrzekam, staram się to pojąć, ale…
- Hmm… Widzisz, Layla jest wyjątkowa. Jej głowa… umysł, pracuje na zupełnie innych zasadach niż normalnemu człowiekowi. Ona nad wszystko przekłada dobro kogoś drugiego. Co czasem jak widzisz bywa niebezpieczne wręcz głupie. – Istral prychnął na te słowa. Dziwnym trafem otwarta rozmowa koiła jego gniew. Zaczął mimowolnie podgrzewać wszystko… - Nie wiem ile ona Ci mówiła o mnie, ale znamy się jakieś… 16 lat. Z braku perspektyw obie poszłyśmy do szkoły medycznej, zdobyłyśmy kwalifikacje itd… Tylko mówiąc zdobyłyśmy obie kwalifikacje, nie można do końca tego porównać. Mnie i jej. Ona… Eh… Każdy niemal nasz profesor w kółko powtarzał, że powinna iść na medycynę z takim darem do ludzi, z tym czymś co nosi w sobie, czymś co pozwala się w jej towarzystwie wyciszyć – zatrzymał się na tych słowach zastanawiając się nad ich znaczeniem, jednak Lauren mówiła dalej, wiec zostawił to na inny moment. – Kiedy skończyłyśmy dostała dwie propozycje pracy. Jedna, w hospicjum, tak jak ja i druga szpitalu głównym w NY.
- I poszła za Tobą do hospicjum…
- Nie – roześmiała się głośno. – To by było jeszcze wytłumaczalne, gdyby zrobiła to dla mnie, ale nie. Pamiętam jak dzisiaj tą rozmowę z nią. Powiedziałam jej, że to tak jakby wybierała pomiędzy niebem, a piekłem… i odpowiedziała mi wtedy ze spokojem, że mam racje i że w piekle bardziej przyda się jej pomoc. Wiesz o co mi chodzi Istral? Ona nie dba o siebie w tym sporze z Mattem, cierpi, boli ją to wszystko, ale nie potrafi go od siebie odepchnąć skoro on wciąż jej szuka. Cieszę się, że ją stad zabierasz, nie będzie miał przynajmniej okazji dzwonić za każdym razem kiedy rzekomo dopadają go wyrzuty sumienia. Próbuje jej wmówić jak bardzo cierpi z powodu tego co zrobił, ale pomija fakt, że Layla nie jest głupia i doskonale wie, że to wszystko jest kłamstwem, a on tylko chce do niej wrócić. I to właśnie boli ją najbardziej, jego kłamstwa i dziwne gierki, ale to nie zmienia faktu, że on cały czas jest tym piekłem, które stara się uratować. Gdyby on coś takiego zrobił mnie, podejrzewam, że zachowałaby się bardziej normalnie, że stać by ją było na to, by odsunąć tego człowieka od nas jak najdalej, ale tu chodzi o nią. Czasem mam wrażenie, że ta dziewczyna nie boi się niczego…
Istral nie był zdolny do skomentowania tych słów. Nie mógł uwierzyć, że ta rozmowa dotyczyła Matt’a. Był dla Layli piekłem, dlatego tkwiła przy nim starając się mu pomóc. Czy przy nim została też ze względu na to? Wiedział, że go kocha i wiedział że ją uszczęśliwia, czuł to dzisiaj nazbyt wyraźnie by wątpić, jednak drżał nawet na prostą myśl, że o tym mogła zadecydować również ta jedna rzecz, nawet jeśli to było nawet najmniej istotna rzecz.
- Lauren, zostawisz nas proszę samych na moment? – Głos Layli wypełnił kuchnie tak nagle, że Istral prawie upuścił trzymające w dłoniach talerze.
Lauren uśmiechnęła się do niego i pokornie wyszła z kuchni. Nie był pewien ile jego ukochana słyszała z tej rozmowy, jednak po tym co powiedziała, raczej przewidywał dla siebie kłopoty, dlatego też, nawet nie obracał się w jej stronę. Tymczasem Layla znalazła się u jego boku w mgnieniu oka i usiadła wygodnie na blacie kuchennym zaraz obok zlewu, przy którym stał.
- Jak się czujesz? – zapytała delikatnie. Czuł na sobie jej spojrzenie i jak jeszcze nigdy obawiał się na nią popatrzeć. Wyczytała to z jego zachowania więc spokojnym ruchem obróciła jego twarz do siebie.
- Nie jestem do końca pewien.
- Czy rozmowa z Lauren Ci pomogła?
- W pewnym sensie…
- Ok. Więc pytaj… Wszystko słyszałam, więc zapytaj mnie o co chcesz. Wolałabym, żebyś znał moją wersje…
- Przepraszam, nie chciałem o Tobie plotkować… - Layla przyciągnęła go do siebie i pocałowała co pozwoliło mu się rozluźnić.
- Ok, więc pytaj. Nie każmy im za długo na nas czekać – uśmiechnęła się do niego przechylając swoją głowę.
- Lauren powiedziała o tym niebie i piekle jeśli chodzi o propozycję pracy, powiedziała, że Matt jest piekłem i dlatego tak się zachowujesz. I… Nie rozumiem. Przecież analogicznie piekło jest czymś złym, jak można chcieć być tam?
[/b]
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Nie Paź 12, 2008 11:00 am

Część 2
---------

- Widzisz – zaczęła z jeszcze większym uśmiechem. – Mieliśmy na roku polkę. Wiecznie na przerwach czytała jedną książkę, było widać, że jest nią zafascynowana. To była książka jakiej kobiety z jej kraju, nie mogłam dostać nigdzie tłumaczenia, ale ona mi tłumaczyła rozdziały. – Istral zmarszczył swoje brwi kompletnie nie pojmując co to ma wspólnego z tematem. – Odnalazłam w niej wiele słów, którymi dzisiaj mogę wyjaśnić Tobie np. kilka ważnych rzeczy. – Layla wzięła głęboki oddech i popatrzyła mu głęboko w oczy cytując. – „Sądzisz, że zło jest pewne siebie i wszechmocne, a ono najczęściej jest samotne i nieszczęśliwe.”* Z nas wszystkich tutaj wiem, że Ty rozumiesz te słowa lepiej nawet ode mnie.
- Tak, są prawdziwe, ale to nie zmienia faktu…
- „Widzę dwa Nieba, pełne skłębionych chmur, za którymi gdzieś bardzo, bardzo daleko, kryje się oślepiający i świetlisty błękit.” **Matt też posiada w sobie ten błękit, tylko potrzebuje kogoś…
- I jak długo zamierzasz próbować niszcząc samą siebie? – przerwał jej lekko poruszony trafnością tych cytatów.
- „Póki je ma… Póki zachowuje resztki ciepła…”*** – Istral uśmiechnął się delikatnie do niej i przyciągnął do siebie.
- Jesteś za dobra, wiesz?
- Za kilka godzin już go nie będzie. My wyjedziemy on zostanie tutaj i już nigdy nie będzie częścią mojego, naszego życia. Tylko kilka godzin…
Istral jedynie przytaknął po czym zajął się kolacją. Nie miał pojęcia jak zareaguje ponownie wchodząc do pokoju, jednak nie pozostało mu nic innego jak zaryzykować. Nie tylko dla niej pragnął przejść przez tą sytuację jako wygrany, ale również dla samego siebie. Chciał sobie udowodnić, jak wielką siłę posiada i że ta okrutna bestia, która tkwi w nim, ma coraz mniej kontroli nad nim.
Pierwsze 20 minut w jego towarzystwie było najgorsze. Jednak cały czas był zagadywany przez Lauren, Jane i Emme, więc w którymś momencie przestał zwracać na Matt’a swoją uwagę. Layla natomiast lustrowała obojga przez cały czas. Znała ich na tyle, by podejrzewać, że zapalnikiem kłótni może być niepozorne słowo wypowiedziane od tak… Pilnowała więc, by ich tematy nie wkraczały na niebezpieczne terytoria. Kilka razy docinki Matt’a powodowały u Istrala przypływ niebezpiecznej adrenaliny, ale radził sobie z tym dobrze. Była z niego dumna i uśmiechała się do niego mówiąc mu spojrzeniem jak bardzo docenia to co robi. Matt na jego miejscy nie byłby tak wyrozumiały…
Jane i Emma okazały się tak samo jak Lauren dobrymi przyjaciółkami. Istral po wiekach jakie przeżył znał się troszkę lepiej od normalnych śmiertelników na ludziach i potrafił czytać z ich zachowania, słów jakich używają i tonu głosu. Te dwie młode kobiety z pewnością były dobre i niemiał im nic do zarzucenia. Nie znały po prostu prawdy o Matt’cie, więc automatycznie nie potrafiły mieć do niego takiego dystansu jaki już był oczywisty w Lauren. Dostrzegał jak czasem z niedowierzaniem kręci głową na jakieś jego głupie komentarze, albo jak zaciska szczęki powstrzymując się od ciętej riposty w jego kierunku. Śmiał się w duchu, że gdyby zdecydował się jednak na atak, to stanęłaby po jego stronie i pomogłaby mu w ćwiartowaniu jego ciała. Zaśmiał się na tą myśl sam do siebie, co lekko zwróciło uwagę innych, jednak zdołał z tego wybrnąć. Kłopoty zaczęły się dopiero po kolacji, kiedy to wszyscy rozsiedli się wygodnie na kanapach w salonie. Layla oparła się o Istrala swoimi plecami pozwalając mu się objąć. Co chwilę szukała jego ust, bawiła się jego dłońmi… co doprowadzało jedną osobę w tym pomieszczeniu do istnej furii.
- Eh, wyglądacie razem uroczo – rzuciła Emma rozmarzonym głosem.
- Jakbyście byli dla siebie stworzeni! – dodała Jane.
- Jakbyście ich widzieli po godzinie rozłąki… Boże Istral był obok w pokoju, a jak się pojawił, to patrzyli na siebie, jakby…
- Możecie przestać? – warknął nagle Matt. – Przepraszam, ale mam dość udawania, że wszystko gra. Co zamierzasz teraz zrobić Layla? Wyjechać do Londynu z jakimś obcym facetem, którego nawet nie znasz?
- Matt przestań! – syknęła Lauren.
- Przestań? Ja mam przestać? To raczej wy przestańcie udawać, że wszystko jest na swoim miejscu, bo nie jest! – Istral zacisnął zęby i próbował myśleć o czymś innym by nie dopuścić do wymiany zdań z tym człowiekiem. – Ten facet może być niebezpieczny! Dlaczego tak łatwo wam przychodzi wiara w tą szopkę jaką przygotował?! Świetna kolacja, wypasione mieszkanie…
- Matt! Daruj sobie! – krzyknęła Layla.
- Nie! Kompletnie straciłaś rozum! Ktoś powinien Ci to w końcu uświadomić! Zniknęłaś na tyle dni i nie dawałaś znaku życia! Nie uwierzę, nigdy nie uwierzę, że po prostu się zapomnieliście! Nie jesteś nawet sobą!
- Masz racje, nie jestem taka jaką mnie znałeś! Bo nie znałeś mnie nigdy zakochanej! Po uczy zakochanej i szczęśliwej! A teraz odpuść sobie i usiądź spokojnie, albo po prostu wyjdź i nie psuj nam wieczoru. – Matt patrzył na Layle z niedowierzaniem i po chwili jego wzrok przeniósł się na Istrala.
- A Ty nie zamierzasz nic powiedzieć, ratować waszą historyjkę?!
- Jak na razie nie wierzysz w nią tylko ty. Mówiąc wprost mam gdzieś co myślisz, więc jeśli oczekujesz, że wciągniesz mnie w jakąś bezsensowną kłótnie na ten temat… Możesz porzucić ten pomysł od razu – oznajmił spokojnie, mimo, że aż płonął z wściekłości.
- Layla, nie pozwolę Ci z nim wyjechać! Nie ma mowy! Jak będzie trzeba to siłą Cię tu zatrzymam! – powiedział o jedno zdanie za dużo… Istral momentalnie wstał i popatrzył na niego zabójczym, pełnym gniewu spojrzeniem zaciskając swoje pięści.
Serce Layli zabiło mocniej na ten widok. Również wstała i chwyciła go pod rękę próbując jakoś go uspokoić. Ale Istral już ani myślał, się uspokajać. Miał mu za dużo do powiedzenia, by tak po prostu pozwolić mu rzucać oskarżenia i jakieś groźby względem JEGO ukochanej.
- Nie podobał mi się pomysł Twojej obecności na tej kolacji od samego początku. Ale dla Layli to było ważne, więc ustąpiłem, teraz wiem, że jednak nie powinienem. Jedyną osobą jakiej powinna się bać, jesteś TY. Widzisz, tak się składa, że wiem o powodzie waszego zerwania i gdybym tylko mógł, najchętniej bym Cię zabił za to co jej zrobiłeś.
- Istral, nie – wyszeptała na wdechu błagalnym tonem. Jane i Emma patrzyły niepewnie na niego kompletnie nie wiedząc o czym mówi…
- Przepraszam Cię skarbie, ale mam dość przedstawiania mnie jako potwora, podczas gdy to on Cię skrzywdził. Więc jak Matt, ja mam powiedzieć co się stało, czy może Ty zaczniesz?
- To nie Twój interes!
- Tak? Więc to co łączy mnie z Laylą również nie jest Twoim interesem. Radzę Ci wyjść z tego mieszkania, zanim stracę resztki kontroli nad sobą.
- Taa, drżę ze strachu.
- Powinieneś…
Matt zamachnął się od razu uderzając Istrala w twarz. Mógł zareagować, jego refleks przechwyciłby jego pięść zanim jeszcze się uniosła gotowa do uderzenia, jednak to nie byłoby rozsądne… Prawie nie poczuł tego uderzenia, jednak pozwolił swojemu ciału się lekko zachwiać imitując tym samym normalnego człowieka. Był wściekły i marzył by chociaż okaleczyć mu tą wredną twarz. Nie zdążył jednak ze swoją reakcją. Ktoś go ubiegł…



*.**.*** - Dorota Tarakowska - Tam Gdzie Spadają Anioły
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Lockit Nie Paź 12, 2008 12:20 pm

Mrs White napisał: Powiedziałam jej, że to tak jakby wybierała pomiędzy niebem, a piekłem… i odpowiedziała mi wtedy ze spokojem, że mam racje i że w piekle bardziej przyda się jej pomoc.

Ten cytat jest boski :serduszka: zresztą tak jak cały rozdział
Lockit
Lockit

Liczba postów : 1943
Join date : 18/05/2008
Age : 28
Skąd : Bełchatów

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Nie Paź 12, 2008 12:21 pm

dziękuję :*:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Rose Nie Paź 12, 2008 2:51 pm

pięknie, pięknie, pięknie ... Wink
Rose
Rose

Liczba postów : 642
Join date : 01/05/2008
Age : 34
Skąd : tam gdzie niebo i piekło tańczą razem w świetle księżyca...

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by kToSiEk Wto Paź 14, 2008 12:32 pm

Znowu nie mogę oddychać...
kToSiEk
kToSiEk

Liczba postów : 939
Join date : 30/03/2008
Age : 30

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Wto Paź 14, 2008 12:36 pm

...breath in and breath out... move on and break down...

dziękujeeeeee :*:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Laffy Wto Paź 14, 2008 8:41 pm

Czyżby to Layla go ubiegła? ^-^

Fajny odcinek ^-^ haha, przez cały czas miałam wrażenie, że to ja kumuluję w sobie te emocje, nie Istral, więc taka ulga pod koniec, kiedy wreszcie podniósł głos ^___^
Laffy
Laffy

Liczba postów : 1904
Join date : 31/03/2008
Age : 34
Skąd : P.Śl.

http://www.silentmon.fbl.pl

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Sro Paź 15, 2008 3:08 pm

15


- Matt! Natychmiast masz wyjść! – krzyczała Layla na wprost jego. Była wściekła, niemal tak samo jak Istral. – Przez ostatni rok wierzyłam w Ciebie całą sobą! Mimo tego co mi zrobiłeś nie przestawałam wierzyć, że jesteś dobrym człowiekiem. Później te wszystkie Twoje kłamstwa, żeby tylko być koło mnie! Tłumaczyłam sobie, że to uczucie, że nikt nie pokazał Ci jak być uczciwym! Ale ty nie masz w sobie dobra! Nie zależy Ci na nikim prócz siebie samego! Jestem szczęśliwa! Z nim! Nie z Tobą! Jeśli nie jesteś wstanie cieszyć się moim szczęściem to nie masz prawa tutaj być, nie chcę żebyś tu był! To co zrobiłeś przed chwilą… Straciłeś moją przyjaźń. Radzę Ci wyjść zanim sama oddam Ci za niego, wierz mi, potrafię być niebezpieczna! – Matt roześmiał się szyderczo, jednak nie zwrócił się do Layli, popatrzył na Istrala rozbawionym spojrzeniem.
- Nie ma jak być obronionym przez kobietę. Nawet nie zachowujesz się jak mężczyzna. Popatrz na siebie. Stoisz i nic nie robisz… Jesteś żałosny.
- Wierz mi, że nie jest mi łatwo tak stać i nic nie zrobić. Ale ja w odróżnieniu od Ciebie szanuje jej decyzję i jej zdanie. Oh, zapomniałem, że ty nie rozumiesz słowa NIE.
Matt ruszył znowu w jego kierunku jednak Layla i Lauren zatrzymały go jakby umówione.
- Matt, wyjdź! – krzyknęła Lauren. – Mam dość Ciebie i Twojego chorego świata! Powinieneś zacząć się leczyć bo z pewnością masz problem z zachowaniem spokoju. – Matt od razu posłał jej zabójcze spojrzenie. – Co? Mnie też uderzysz? Narobisz mi siniaków, a potem będziesz udawał skruszonego? Dalej, spróbuj. Tylko ja nie będę taka wspaniałomyślna jak Layla. – Jane i Emma nie wierząc własnym uszom popatrzyły na Matt’a, którego teraz dopadło zmieszanie.
- Masz minutę na wyjście stąd inaczej dzwonie po ochronę – oznajmiła Layla stanowczym tonem.
Matt będąc w szoku chwycił swoją kurtkę i szybkim krokiem udał się do wyjścia, zatrzaskując donośnie za sobą drzwi. Layla od razu odwróciła się do Istrala i mocno wbiła się w jego ramiona. Chciało jej się płakać. Naprawdę mocno wierzyła w Matt’a, jednak to co zrobił i to co powiedział tego wieczoru otworzyło jej oczy. Nie był tym, kim myślała, że jest. Ciemność w jego sercu była stała, bez żadnego ukrytego nieba, które tak zacięcie szukała w nim, i ta świadomość raniła jej serce.
- Już dobrze – szepnął jej do ucha gładząc jej włosy.
- Przepraszam, powinnam była Cię posłuchać.
- Nie. Myślę, że musiałaś sama się o pewnych rzeczach przekonać.
- Czy może nam ktoś wreszcie wytłumaczyć, co tu tak właściwie właśnie zaszło? – odezwała się Emma wyraźnie zdenerwowana.
Przez następne 20 minut Layla opowiadała o wszystkim swoim przyjaciółkom. Lauren była niebywale cicha, co zwróciło uwagę Istrala. Nie znał jej zbyt dobrze, ale przeczuwał, że coś jest nie tak…
- Napijecie się herbaty? – zapytał nagle. Wszyscy przytaknęli wiec podarował Layli całusa w policzek i wstał. – Lauren, pomożesz mi?
Dziewczyna momentalnie wstała i poszła za nim w kierunku kuchni. Kiedy weszli chwyciła za stojące na suszarce kubki i postawiła na blacie, wyraźnie zastanawiając się co powiedzieć…
- Wyrzuć to z siebie – mruknął do niej przyjaźnie. Lauren popatrzyła na niego i uśmiechnęła się delikatnie.
- Kiedy wylatujecie?
- O 4:30 mamy samolot.
- Nie chciałabym – zaczęła niepewnie. – żebyś pomyślał, że wam nie ufam, ale… Potrzebuję trochę czasu, by się uspokoić. Czy mogłabym, zrobić sobie krótkie wakacje, i jechać z wami do Londynu? – Istral zamarł na moment nie wiedząc zupełnie co powinien jej powiedzieć.
- Rozmawiałaś o tym z Laylą?
- Nie. Rozmawiam z Tobą.
- Lauren, co jest nie tak?
- Nic. Po prostu… Czuję, że powinnam z wami pojechać. Przepraszam, pewnie to wygląda jakby Matt zasiał we mnie jakieś wątpliwości co do waszego uczucia i bezpieczeństwa Layli, ale możesz mi zaufać, że tak się nie stało. Mam tylko wrażenie, że jej długo nie zobaczę i chciałabym… Mogę zatrzymać się w jakimś hotelu, żeby wam nie przeszkadzać…
- Przestań, dwór ma więcej pokoi niż całe wasze hospicjum. Któryś z pewnością przypadnie ci do gustu – roześmiał się przyjaźnie. – Myślę, że to dobry pomysł. Layla będzie potrzebowała teraz więcej wsparcia.
- Dziękuje Istral. To ja w takim razie jadę na policję, i potem na lotnisko, mam nadzieję, że kupie jeszcze bilet.
- Biletem się nie przejmuj. Przyjedziemy po Ciebie o 3:00, ok?
- Jasne, powiem tylko dziewczyną i znikam.
Nie wierzył za bardzo w historię, jaką mu przedstawiła, jednak nie wydawało mu się również, że Lauren była jakimkolwiek zagrożeniem dla nich. Odezwały się w niej jedynie ludzie instynkty, które nakazały jej to wszystko sprawdzić na własnej skórze. Usłyszał radosny pisk Layli dochodzący z salonu i już wiedział, że dla niej samej pobyt Lauren w miejscu, które stało się jej domem jest ogromnie ważne i podnoszące na duchu. Chwilę później wpadła do kuchni wraz z Jane i Emmą i zawisła na jego szyi.
- Kochanie, dziękuje… Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Lauren jedzie z nami…
- Chyba jednak mam malutkie ‘wyobrażenie’ tego…
Natychmiast zaczepnie uderzyła go w ramie doskonale wiedząc co miał na myśli. Wypili herbatę w kuchni wciąż żartując i próbując nie sprowadzać tematu do Matt’a. Jane i Emma były zaskoczone tym czego się dowiedziały i widać było, że miały do niej lekki żal, że nic im nie powiedziała, jednak cieszyły się z jej szczęścia, i w odróżnieniu od niego nie miało dla nich najmniejszego znaczenia, kim jest, kim był i dlatego tak długo milczeli. Rzeczywiście, tak jak mówiła Layla, jej znajomi znali ja od takiej właśnie strony i był przekonany, że pomysł Edwarda wzbudziłby w nich wszystkich zbyt wiele wątpliwości…
Po wyjściu dziewczyn mieli niepełna dwie godziny by się spakować do końca i doprowadzić mieszkanie do ładu, by móc je znowu opuścić na nie wiadomo jak długo. Layla wydawała się zamyślona i lekko zmartwiona. Próbował wniknąć w jej myśli jednak jak wcześniej, były zbyt smutne, by mógł je poczuć. Podszedł więc do niej i mocno do siebie przytulił.
- Chcesz pogadać? – zapytał delikatnie.
- Nie. Chyba najpierw muszę się sama z tym uporać.
- Rozumiem…
- Dziękuję, że… pozwoliłeś…
- Wyjść mu żywym? – dokończył za nią z lekkim uśmiechem.
- Tak. Wiem ile Cię to kosztowało i chciałabym żebyś wiedział, jak bardzo to doceniam.
- Wiem, że doceniasz. I stać mnie dla Ciebie na wiele więcej…
Pocałowała go czule, bo tylko tyle była zdolna zrobić. Żadne słowa nie były wstanie oddać tego co czuła. Nie istniał lepszy dowód na jego miłość i oddanie, jak właśnie to, że podarował życie Matt’owi, mimo tej dzikiej chęci porwania go na małe kawałeczki. Nie była pewna czy sama na jego miejscu byłaby zdolna do powstrzymania się, ale nie Istral. On już wiele razy dowiódł jej jak wiele jest w nim dobra. Miał największe prawo by dopuścić do siebie potwora, ale walczył. I walczył dla niej…
Istral wykonał kilka telefonów zanim jeszcze opuścili apartament. Przede wszystkim musiał dać znać Edwardowi, że wracają z gościem i że muszą w taki razie zorganizować wszystko na jej wizytę. Jego ojciec miał kilku znajomych śmiertelników, którym ufał niemal tak samo jak własnej rodzinie więc bez problemu znajdzie kogoś, kto zgodzi się pomóc i grać ich wspomnianego „dziadka”. Musieli również przygotować wystrój dworu, którego nie odwiedzało nigdy zbyt wielu śmiertelników. Musiały zostać usunięte zdjęcia, które mogłyby zdradzić ich, w zamian za fotografie imitujące Istrala jako dziecko, jego rodziców, młodego dziadka… Wydawać by się mogło, że to zbyt wiele jak na kilka godzin, które spędzą w samolocie, jednak rodzina Davesów nie borykała się z czymś takim pierwszy raz. Wszystko było skrzętnie przygotowane, wystarczyło jedynie porozstawiać te gotowe drobiazgi i usunąć prawowite ozdoby.
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Sro Paź 15, 2008 3:09 pm

Część 2
----------

Z biletem dla Lauren również nie miał najmniejszych kłopotów. Firma lotnicza jaką podróżowali za bardzo ceniła ich nazwisko na liście pasażerów pamiętając o tym jak wiele ta rodzina zainwestowała pieniędzy w rozwój ich firmy parę lat wcześniej, oczekując jedynie od nich stałej współpracy i w przypadku właśnie takim, jak nieoczekiwana liczba osób, bezproblemowego załatwienia kolejnego biletu. Layla już nawet nie próbowała wnikać w te zawiłe zależności. Lauren miała bilet, to było najważniejsze.
Cały lot przespali. To był dla całej trójki ciężki dzień, pełen wrażeń jak i nerwów. Wizyta Lauren na posterunku przeszła szybciej i łatwiej niż jej się wydawało. Na jej szczęście o tej godzinie nie było już osób, które zajmowały się osobiście tą sprawą, więc przyjęto od niej jedynie oświadczenie i puszczono do domu. Oczywiście uprzedziła, że leci do Londynu przewidując, że gdyby zniknęła bez słowa, to nabraliby wręcz podejrzeń o jej kłamstwie. Czuli się spokojni. Istral wprawdzie zastanawiał się czy na pewno to wszystko wypali, ale mieli jeszcze Jane i Emme, które z pewnością potwierdzą wszystko co powiedziała policji Lauren. Problem jednak polegał na tym, że nie był pewien co zrobi Matt. Miał nadzieję, że będzie wolał zachować milczenie, by jego osobiste występki zostały tajemnicą, jednak nie miał pewności, czy chęć zemsty nie będzie silniejsza. Jakkolwiek by się nie stało, najważniejsze, że dzisiaj byli bezpieczni. Layla oficjalnie powróciła do żywych dla otoczenia i jest szczęśliwa.
Lauren widząc bilet na pierwszą klasę lekko się przeraziła jednak nie było czasu na zmianę czy wykłócanie się z Istralem na ten temat. Mogła jedynie wsiąść z nimi do samolotu i w swoich własnych myślach zastanawiać się nad tym jak podziękować mu za ten bilet. Była bowiem pewna, że oddanie pieniędzy nie wchodziło w grę. Było w nim coś co ją zastanawiało, napawało niepokojem, a przy tym paradoksalnym zaufaniem. To te sprzeczne uczucia ją tutaj przywiodły. Przestała ufać samej sobie i potrzebowała dowodu, że dobrze wszystko odebrała.
Wyszli z lotniska kompletnie zaspani. Tylko Lauren nie mogła przestać się oglądać, podziać piękno miasta w którym się znalazła. Wszystko stało się tak zaskakująco szybko, że nawet nie była wstanie dobrze się nad tym zastanowić. Nie miała pewności, czy po jej tak nagłym wyjeździe wracając nadal będzie miała pracę, ale liczyła, że Jane i Emma zajmą się wszystkim tak, żeby nie miała nieprzyjemności.
- Panie Daves! – wszyscy obrócili się od razu w stronę dochodzącego męskiego głosu zauważając młodego mężczyznę uśmiechającego się do nich, otwierając drzwi do czarnego mercedesa. – Pański dziadek wysłał mnie po państwa.
Istral przytaknął śmiejąc się pod nosem. Layla nie znała tego chłopaka, widziała go pierwszy raz w swoim życiu, jednak z tego jak zachował się Istral wiedziała, że to jakiś dobry znajomy. Jej ukochany wspominał jej o tym, że zastaną lekko zmieniony dwór na potrzeby pobytu Lauren, co włączało również oczywistą obecność ich ‘dziadka’. Ten chłopiec musiał być częścią tego przedstawienia… Nie zamierzała jednak teraz pytać.
Lauren wyraźnie zawiesiła oko na młodym mężczyźnie dzieląc z nim znaczące spojrzenie kiedy otwierał jej drzwi. Odprowadzał ją wzrokiem z niemal tą samą fascynacją, jaką obdarowywała go Lauren. Istral zaśmiał się pod nosem i poklepał go po ramieniu jak tylko jego dwie towarzyszki zniknęły na siedzeniach luksusowego samochodu.
- Lauren, nie przyjechałaś tutaj romansować – rzuciła Layla udając powagę.
- Oh daj spokój! Kim on jest?
- Naszym szoferem, jak widać – wtrącił się Istral szczerze rozbawiony.
- Jak dla mnie może być…
- Widzimy – parsknęła śmiechem Layla.
Zapowiadało się całkiem dobrze. Całą drogę do dworu żartowali z zaistniałej sytuacji. Istral w towarzystwie tych dwóch kobiet czuł się tak nieziemsko normalny, człowieczy jakby w jego żyłach płynęła taka sama krew, jakby jego serce miało jednak w którymś momencie się zatrzymać. Wiedział, że z chwilą przekroczenia bram dworu znowu będzie musiał walczyć z tym kim jest… I tym kim być nie może.
Mogli podejrzewać, że będzie na nich czekać jedna osoba, która aż płonie z radości goszczenia kogoś takiego jak Lauren w swoim domu. Charline była wręcz zachwycona! W przeciwieństwie do swojego męża, który uważał, że tej wizyty można było uniknąć. Odbierał świat wciąż zupełnie inaczej od pozostałych swoich bliskich i nie potrafił pojąc jakimi prawami to wszystko się kieruje. Ale miał względem swojego syna i jego przyszłej żony coś, czego nie czuł jeszcze miesiąc wcześniej. Zaufanie…
Lauren była wprost zachwycona. Wszystkim. Po zaledwie kilku godzinach pokochała to miejsce i była już skłonna uwierzyć dlaczego Layle tak bardzo ciągnie właśnie tutaj. Wszystko wyglądało tak magicznie, jakby przeniosła się w czasie i wchodząc do innej sypialni znajdowała się w innym wieku. To Layla nauczyła ją miłości do przeszłości, historii i obcowanie z tyloma zabytkowymi przedmiotami zapierało jej dech w piersiach. Edward i Charline zostali przedstawieni jako kuzynostwo. Lauren poznała również ich ukochanego ‘Henrego’ dziadka całej jej trójki nieśmiertelnych ukrywających się pod tożsamością zwykłych śmiertelników. Ten staruszek najwidoczniej był doskonale przygotowany do swojej roli i mimo, że widział Layle pierwszy raz przywitał ją i Istrala z czułością i oczywistą tęsknotą za nimi. Nawet nie musiała sama grać, zrobił to za nią i to z perfekcją. Lauren nie miała powodów, by wątpić…
To Charline porwała ją, by pokazać jej pokój w którym może się zatrzymać. Oboje, Istral i Layla byli o nią spokojni wiedząc, że z kim jak z kim, ale z jego matką dziewczyna jest bezpieczna i na pewno będzie dobrze się bawić. Edward zniknął w swoim gabinecie, wiec mieli chwilkę tylko dla siebie. Layla położyła się na łóżku głęboko wzdychając. Niemal natychmiast od niej dołączył kładąc się delikatnie na niej by mogła owinąć swoimi nogami jego tułów.
- Zmęczona?
- Troszkę…
- Zmartwiona?
- Troszkę…
- Zakochana?
- Na zabój – wymruczała melodyjnie szukając swoimi ustami jego warg.
Że też musiała ich powstrzymywać świadomość, że w każdej chwili do ich sypialni może wejść ktoś nieproszony i nakryć ich na niezaspokojonym pożądaniu siebie nawzajem. Oboje zdawali sobie sprawę, że nie mogą teraz dać się ponieść, dlatego najszybciej jak tylko mogli oderwali się od siebie.
- Myślisz, że zdołamy wszystkich położyć spać w dość krótkim czasie…? – wymruczał jej do ucha wciąż delikatnie muskając swoimi ustami jej policzki, szyję i ramiona.
- Jeśli natychmiast nie przestaniesz, będę skłonna udać wielce zmęczoną, by tylko tu zostać…
-Mmmm – zamruczał zadziornie kąsając jej ucho i kierując swoją dłoń pod materiał jej bluzki. – Kus…
Nie dokończył ponieważ rozległo się głośne pukanie do drzwi. Layla zawyła cicho wyraźnie zawiedziona i wstając zawołała głośno „otwarte!”. Zanim Lauren weszła do pokoju zdążyła już chwycić torbę udając, że właśnie się rozpakowują. Istral natomiast nie kłopotał się by wstać. Usiadł jedynie wygodnie i uśmiechał się przyjaźnie.
- Wow – zaczęła Lauren rozglądając się po pokoju. – Ślicznie tu macie. Z resztą jak wszędzie. Istral, Charline jest nieziemska! Nie spotkałam nigdy tak czarującej i zadowolonej z życia kobiety! Ona w jakiś dziwny sposób zaraża optymizmem.
- Tak, wiem coś o tym – przyznała ze śmiechem Layla.
Istral posłał jej rozmarzone spojrzenie i postanowił zając się wszystkim na własną rękę. Podszedł do Lauren i otaczając ją swoim ramieniem zapytał…
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Lockit Sro Paź 15, 2008 3:17 pm

:glomp: wreszcie nowy rozdział! szkoda tylko, że Istral nie uszkodził czegoś temu całemu Mattowi.^^
Lockit
Lockit

Liczba postów : 1943
Join date : 18/05/2008
Age : 28
Skąd : Bełchatów

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Sro Paź 15, 2008 3:26 pm

no taka dupcia wołowa no... ale o to chodziło :leze!:
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Mrs White Sro Gru 24, 2008 1:40 pm

a więc dokonałam paru znaczących zmian w Potędze Wieczności... dlatego też nic wam tyle czasu nie dawałam. Obecnie jestem na etapie "boże, pół rozdziału i koniec książki! Shocked " więc myślę, że mogę wam dać mały przedsmak. Kilka rozdziałów już poprawionych. Przynajmniej, po 1 turze poprawiania... Very Happy

Potęga Wieczności
Mrs White
Mrs White
Admin
Admin

Liczba postów : 3863
Join date : 26/03/2008
Age : 37
Skąd : o.O

https://sweetthink.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

"Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12 - Page 9 Empty Re: "Potęga wieczności" by White odcinek 15 str 12

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 9 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach